Connect with us

Zdrowie

Leczenie mięśniaków macicy – kobiety mają wybór!

Published

on

Mięśniaki macicy występują aż u 40-70 procent kobiet. To trzecia w kolejności przyczyna hospitalizacji w oddziałach ginekologicznych i najczęstsze wskazanie do operacji z tego obszaru. Jednak chociaż histerektomia, czyli usunięcie macicy, jest najbardziej skuteczną metodą leczenia mięśniaków, dziś kobiety mogą mieć wybór. Dostępne są zarówno mniej radykalne, oszczędzające zabiegi, jak i nowoczesna farmakoterapia.

Objawy problemu

Mięśniaki, inaczej włókniaki macicy, to łagodne zmiany nowotworowe zbudowane z komórek gładkich mięśnia macicy. Mogą być ledwie zauważalne, ale też osiągać kilkanaście (lub więcej!) centymetrów średnicy. Szacuje się, że w grupie wiekowej 35-39 lat mięśniaki macicy występują u trzech na dziesięć kobiet, ale już w wieku powyżej 45 lat mięśniaki ma siedem na dziesięć kobiet. Na szczęście, z reguły zmiany te pozostają łagodne, tylko w mniej więcej 0,1-0,8 proc. przypadków w badaniu histopatologicznym stwierdza się złośliwą transformację mięśniaka w kierunku mięsaka.1

Advertisement

Mięśniaki macicy ujawniają się w różny sposób. Czasem nie powodują żadnych dolegliwości i wymagają jedynie regularnej kontroli ginekologicznej, niekiedy jednak dają bardzo wyraźne i dotkliwe dla pacjentki objawy. Najczęściej są to: bolesne, długotrwałe i obfite miesiączki, które nie tylko znacząco pogarszają jakość życia kobiet, ale w dłuższej perspektywie prowadzą do anemii. Anemia natomiast pociąga za sobą przewlekłe zmęczenie, problemy z koncentracją, a w skrajnych przypadkach – niewydolność serca.

Mięśniaki macicy to najczęstsza przyczyna anemii u kobiet. Aż w 67 procentach odpowiadają za anemię u pań w wieku 20-56 lat – informował prof. Tomasz Paszkowski, kierownik III Katedry i Kliniki Ginekologii na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie podczas XXII Ogólnopolskiej Konferencji „Polka w Europie”, którą pod koniec września zorganizowało w Warszawie Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia.

Mięśniaki mogą doprowadzić do powiększenia brzucha, do ucisku powiększonej macicy na sąsiednie narządy, powodować bóle podbrzusza, kręgosłupa lędźwiowego, ból podczas współżycia, częstomocz itd. Co ważne, mięśniaki mogą prowadzić do niepłodności, poronień lub przedwczesnego porodu. Podczas ciąży wzrost mięśniaków może być przyspieszony, natomiast po menopauzie mogą ulec zanikowi.

Choć mięśniaki nie zawsze wywołują dolegliwości i rzadko ulegają zezłośliwieniu, potrafią zrujnować życie kobiety. Stan fizyczny oddziałuje na psychikę, bywa, że przez mięśniaki kobieta nie jest w stanie normalnie funkcjonować, żyć w pełni aktywnie.

Diagnostyka i leczenie mięśniaków

Advertisement

Dzięki upowszechnieniu ultrasonografii diagnostyka mięśniaków macicy jest obecnie stosunkowo prosta. Dziś badanie ultrasonograficzne powinno być wykonywane rutynowo w każdym gabinecie ginekologicznym. W obrazie USG można na ogół łatwo zlokalizować mięśniaki, określić ich wielkość i liczbę. Tylko w rzadkich przypadkach potrzebne jest bardziej precyzyjne badanie np. rezonansem magnetycznym czy z wykorzystaniem tomografii komputerowej.

Natomiast dostępne aktualnie metody leczenia mięśniaków można ująć w dwie grupy: leczenie zabiegowe oraz farmakologiczne. W leczeniu chirurgicznym także możemy wyróżnić dwa rodzaje postępowania. Pierwszy to sytuacja, kiedy kobieta pozbawiana jest macicy. Macica może zostać usunięta w całości lub też wykonany zostaje zabieg nadszyjkowej amputacji macicy (zachowujący szyjkę macicy).

Istnieją także metody leczenia zabiegowego zachowujące macicę:

– miomektomia, czyli wyłuszczenie pojedynczych mięśniaków,

Advertisement

– embolizacja tętnic macicznych.

Histerektomia, czyli całkowite usunięcie macicy jest najskuteczniejszą metodą leczenia mięśniaków, jednak najmniej akceptowaną przez kobiety nawet, jeśli ich plany prokreacyjne należą już do przeszłości. Miomektomia nie jest tak skuteczna, ponieważ mięśniaki mają zdolność mnożenia się, odrastania. Po takim zabiegu po dwóch latach mięśniaki stwierdza się znów u 10 proc. pacjentek, po 10 latach u 50 proc. Miomektomia jest jednak dobrym wyborem dla niektórych kobiet pragnących zachować macicę lub zachować płodność.

Polki coraz częściej źle reagują na propozycję usunięcia macicy, są świetnie zorientowane i na ogół przygotowane do rozmowy z lekarzem wiedzą, że są różne możliwości terapii – nie tylko radykalane. Warto wiedzieć, że np. w USA aż 30- 40 proc. kobiet około 65. roku życia ma już wyciętą macicę i to zwykle właśnie z powodu mięśniaków. Według wielu ekspertów, wiele z tych pacjentek nie musiało być pozbawiane macicy. W Polsce przeprowadza się ok. 30 tysięcy histeroskopii rocznie. Ta liczba z roku na rok spada – informuje prof. Tomasz Paszkowski.

Chirurgiczne leczenie mięśniaków powinno się opierać na długoletniej strategii, uwzględniającej możliwości prokreacji, akceptację ryzyka powtórnej operacji i ryzyko samego zabiegu (np. współistnienie wielu innych chorób, wiek pacjentki). Nie wolno lekceważyć preferencji pacjentki. W tym kontekście coraz więcej kobiet oczekuje najmniej inwazyjnych i najmniej radykalnych opcji terapii.

Nowe możliwości terapii

Advertisement

Bezpieczną, skuteczną i akceptowaną przez wiele pacjentek metodą leczenia jest embolizacja tętnic macicznych – ETM. Zabieg polega na umieszczeniu sztucznego materiału embolizacyjnego (zatorowego) w tętnicach macicznych w celu ograniczenia dopływu krwi do mięśniaka, co w konsekwencji powoduje zahamowanie jego rozwoju. Efektem jest zmniejszenie mięśniaków i złagodzenie ich objawów.

To najmniej inwazyjna spośród wszystkich zabiegowych metod leczenia mięśniaków – embolizacja nie wymaga cięcia chirurgicznego. Sam zabieg trwa krótko, a pobyt w szpitalu zwykle nie dłużej niż jeden/dwa dni.

Niestety, nie wszystkie pacjentki kwalifikują się do tego leczenia. Przeciwskazaniem są m.in. niepłodność lub też plany posiadania dziecka, podejrzenie zmian złośliwych, zakażenie układu moczowego, stany zmniejszonej odporności, choroby naczyń krwionośnych, niewydolność nerek. Natomiast zabieg ten zdecydowanie polecany jest u kobiet, u których choroby współistniejące są przeciwskazaniem do operacji lub występują inne czynniki większego ryzyka operacji, a także u pacjentek wcześniej bezskutecznie leczonych operacyjnie z powodu mięśniaków.

Skuteczność embolizacji jest wysoka.

Advertisement

Po dwóch latach 84 proc. pacjentek nadal odczuwa poprawę – głównie w zakresie obfitych krwotoków. Ponowne interwencje potrzebne są u ok. 15 proc. pacjentek po 3 latach i u około 25-28 proc. po okresie 4-5 lat. Po 10 latach od zabiegu tylko około 35 proc. pacjentek znów uskarża się na objawy mięśniaków, czyli aż 65 proc kobiet poddanych embolizacji udaje się uniknąć histerektomii w dłuższej perspektywie czasowej – wylicza prof. Tomasz Paszkowski.

Oczywiście, choć zabieg jest bezpieczny, nie jest wolny od ryzyka powikłań, które jednak zdarzają się rzadko. Problem w tym, że w Polsce ta metoda w ramach powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego dostępna jest tylko w jednym ośrodku – w uniwersyteckiej klinice ginekologicznej w Lublinie – komercyjnie oferuje ją wiele placówek medycznych.

Niezależnie od nowych metod zabiegowych wciąż poszukuje się skutecznej farmakoterapii. Dotychczas stosowano np. działający przeciwkrwotocznie kwas traneksamowy, skuteczny u wybranych pacjentek, ale niepozbawiony istotnych działań niepożądanych. Objawy mięśniaków miała łagodzić także doustna antykoncepcja, która jednak, zdaniem wielu specjalistów, nie wykazuje oczekiwanej skuteczności.

W leczeniu mięśniaków wykazano też przydatność tzw. agonistów GnRH, leków oddziałujących na cykl miesiączkowy. Jednak leczenie było uciążliwe, bowiem oznaczało comiesięczne lub wykonywane co kwartał zastrzyki. Dodatkowo terapia była ograniczona czasowo z uwagi na niepożądane zaburzenia wynikające z wywoływanego lekiem hipoestrogenizmu (np. uderzenia gorąca itp.).

Stosowano w leczeniu mięśniaków również lek z grupy selektywnych modulatorów receptora progesteronowego (SPRM). Produkt został jednak wycofany z obrotu z uwagi na możliwość niekorzystnego wpływu na wątrobę.

Advertisement

Najnowszą alternatywą jest dostępna od kilku lat kombinacja antagonisty GnRH i dodatkowo dwóch innych leków – małych dawek hormonów. Preparat łagodzi objawy mięśniaków i jednocześnie, dzięki terapii uzupełniającej, zabezpiecza przed efektami niedoboru estrogenów – objawami takimi, jak np. uderzenia gorąca, obniżenie libido czy – przede wszystkim przed demineralizacją kości. To właśnie wyróżnia ten preparat – pierwszy i na razie jedyny doustny lek zarejestrowany w Europie do leczenia objawów mięśniaków macicy. Według badań klinicznych, jego zastosowanie zmniejsza o ponad 84 proc. utratę krwi u pacjentek, a efekty obserwowane są już po 4 tygodniach. U niemal 50 proc. pacjentek ustępują dolegliwości bólowe. Preparat nie zwiększa ryzyka osteoporozy nawet przy długotrwałym stosowaniu.2

Mięśniaki macicy są chorobą powszechną współczesnych kobiet. Na szczęście możliwości skutecznego leczenia pacjentek dotkniętych tą chorobą są coraz większe. Warto o tym pamiętać podczas podejmowanej wraz z lekarzem decyzji o wyborze optymalnej metody leczenia.

Materiał prasowy przygotowany przez Stowarzyszenie Dziennikarze dla Zdrowia w związku z prelekcją prof. dr hab. n. med. Tomasza Paszkowskiego w trakcie XXII Ogólnopolskiej Konferencji „Polka w Europie”, zorganizowanej pod hasłem Profilaktyka, diagnostyka i leczenie. Wyzwania dla polskiej ochrony zdrowia. Wypowiedzi zostały autoryzowane. Październik 2023.

Bibliografia:

Advertisement
  1. Monografia Ginekologia po dyplomie – „Mięśniaki macicy” pod red. naukową W. Baranowskiego

https://podyplomie.pl/system/products/sample_pdfs/000/010/624/original/MN_gpd_miesniaki_macicy_fragment.pdf

  1. Opracowanie analityczne Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji

https://bipold.aotm.gov.pl/assets/files/wykaz_tli/RAPORTY/2022/Ryeqo_22_2022_BIP.pdf

Advertisement
Continue Reading
Advertisement
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Zdrowie

Postęp w leczeniu cukrzycy jest olbrzymi

Published

on

By

fot. PAP

Dzięki systemom pomp insulinowych połączonych z sensorami glikemii, powikłania cukrzycy typu 1 udało się prawie wyeliminować, a pacjent prawie nie musi pamiętać o chorobie. Niedługo mogą pojawić się jeszcze lepsze przyrządy wzbogacone o sztuczną inteligencję. Ogromny postęp dokonał się też w farmakologii, szczególnie w leczeniu cukrzycy typu 2 – mówi dr hab. Katarzyna Cyganek ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

PAP: Jak zmieniło się leczenie cukrzycy w ciągu ostatniej dekady? Skupmy się najpierw na cukrzycy typu 1.

 

Dr hab. Katarzyna Cyganek: Postęp jest kolosalny, a zawdzięczamy go dwóm wynalazkom – pompom insulinowym i czujnikom monitorującym glikemię. Pompy insulinowe zmieniły terapię cukrzycy typu 1 ok. 20 lat temu, ale dopiero zintegrowanie systemy, składające się z pompy insulinowej i sensora do ciągłego monitorowania glukozy (CGM) stały się hitem. Systemy te stopniowo zyskiwały coraz większy automatyzm działania. Obecnie dostępne systemy automatycznie decydują o podaży insuliny na podstawie pomiaru glikemii dokonanej w czasie rzeczywistym, przez sensor. Dzięki takiej technologii zmniejsza się rola pacjenta w terapii – jego zadaniem jest wprowadzenie do sytemu ważnych informacji, takich jak posiłek, tzn. ilość zjadanych w danym momencie węglowodanów (cukrów), czy aktywność fizyczna: ćwiczenie na siłowni czy bieganie.

Advertisement

 

PAP: Taki system działa więc prawie jak trzustka.

 

K.C.: Można powiedzieć, że prawie pełni rolę sztucznej trzustki. Mówimy prawie, bo pełnego automatyzmu jeszcze nie ma. Do niego jednak dążymy. W tym celu prowadzone są m.in. prace nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji, która uczyłaby się przede wszystkim zmian zapotrzebowania na insulinę dla danego chorego, w zależności od jego codziennych czynności. Ponadto, oprócz glikemii, system mógłby zbierać także dodatkowe dane z organizmu pacjenta, takie jak tętno, ciśnienie tętnicze. Już w zegarkach sportowych dostępne są czujniki na przykład sprawdzające aktywność i monitorujące tętno czy wydolność. Proszę wyobrazić sobie sytuację, że chory np. pójdzie na siłownię, a system na podstawie danych GPS zlokalizuje miejsce, przewidzi, że zostanie wykonana aktywność i odpowiednio do danych z czujnika glukozy/tętna zmodyfikuje dawkę insuliny. Kolejna rzecz to miniaturyzacja. Pacjenci chcieliby, aby te systemy były jak najmniejsze i jak najmniej widoczne. Tutaj pojawia się jednak pewna przeszkoda.

Advertisement

 

PAP: Jaka?

 

K.C.: Większość sensorów do ciągłego monitorowania glukozy umieszcza się na skórze, natomiast jest już dostępny system o nazwie Eversesne XL, w którym sensor implantuje się podskórnie, dzięki czemu jest niewidoczny. Taki czujnik może samodzielnie pracować przez 180 dni. Jednak z pompą jest ten kłopot, że trzeba uzupełniać w niej zapas insuliny. Nie można więc jej w całości schować wewnątrz organizmu. Miniaturyzacja będzie jednak z pewnością postępować.

Advertisement

 

PAP: Jak wprowadzenie tych wynalazków wpłynęło na przebieg choroby, ryzyko powikłań czy liczbę zgonów?

 

K.C.: Już wprowadzenie pomp w latach 90. spowodowało rewolucję. Młodzież, która wtedy rozpoczęła leczenie z pomocą pomp, była w nieporównanie lepszej sytuacji, niż pacjenci leczeni wcześniejszymi metodami. Kiedyś na studiach uczono nas, że po 5 latach choroby trzeba się liczyć z początkowymi powikłaniami, po 10 latach – ze średnio zaawansowanymi, a po 20 latach – z poważnymi, zaawansowanymi, przewlekłymi powikłaniami cukrzycy: retinopatią, nefropatią czy neuropatią sercowo-naczyniową czy przewodu pokarmowego. Teraz praktycznie nie widzimy takich powikłań. Przy odpowiednim leczeniu, po 20 latach pojawiają się czasami początkowe powikłania, które, także w miarę poprawy wyrównania metabolicznego mogą się cofnąć. Lekarze powoli zapominają, że cukrzyca typu 1 wiąże się z ciężkimi komplikacjami.

Advertisement

 

PAP: Czy w Polsce wiele osób korzysta z tych nowych metod?

 

K.C.: Już prawie 90 proc. chorych z cukrzycą typu 1, dzieci i młodych dorosłych leczonych jest z pomocą pomp. W Polsce dla dzieci i osób do 26. roku życia oraz ciężarnych z cukrzycą typu 1 dostępna jest refundacja 100 proc. (bezpłatne dla pacjenta) dla pomp insulinowych, zestawów infuzyjnych, zbiorników insulinowych. Dla osób po 26. roku życia refundacja jest częściowa – 30 proc. dla zbiorników i zestawów infuzyjnych, natomiast pompę chory kupuje sam. Podobnie zresztą częściowa refundacja jest związaną z sensorami do ciągłego monitorowania glukozy. Należy także wspomnieć, że wszystkie nowoczesne technologie: pompy insulinowe, systemy CGM czy nawet glukometry, dzięki technologii bluetooth są połączone z odpowiednimi aplikacjami mobilnymi, co z kolei otwiera szerokie możliwości związane z telemedycyną.

Advertisement

 

PAP: A co farmakologią?

 

K.C.: Tutaj postęp nie jest aż tak spektakularny, ale też zachodzi. Obecnie jeszcze są niedostępne terapie mogące doprowadzić do wyleczenia z cukrzycy typu 1, jednak możliwe jest wczesne rozpoznanie – dzięki testom genetycznym, cukrzycę typu 1 można już przewidzieć, zanim się pojawi i wprowadzić leki modyfikujące układ immunologiczny. Jednak na obecnym etapie nie są one dostępne powszechnie.

Advertisement

 

PAP: Bada się też podejście oparte na hodowlach komórkowych – próbuje się przeszczepiać produkujące insulinę komórki trzustki. Wiąże z tym Pani duże nadzieje?

 

K.C.: Istnieją już dane pochodzące nawet z 10-letnich obserwacji pacjentów, którym wszczepiono komórki beta (odpowiedzialne za produkcję insuliny). Tacy pacjenci nie potrzebują podawania insuliny, komfort ich życia ulega ogromnej poprawie, jednak np. muszą przyjmować leki immunosupresyjne. Na razie są to eksperymentalne terapie.

Advertisement

 

PAP: Niektóre eksperymenty wydają się niezwykłe. Na przykład zespół ze szwedzkiego Królewskiego Instytutu Technicznego wszczepił komórki beta do oczu myszy, gdzie produkowały insulinę i były chronione przed atakami układu odpornościowego.

 

K.C.: Trudno mi sobie wyobrazić wszczepianie ludziom komórek do oczu, ale to prawda, że w tych badaniach nieustannie dzieje się coś nowego. Być może z czasem doprowadzi to do terapii komórkowych, które będą powszechne.

Advertisement

 

PAP: W niektórych ośrodkach prowadzi się też badania nad tzw. hodowlami tkankowymi, w których w laboratorium mają być wytwarzane całe narządy, np. wątroby czy właśnie trzustki.

 

K.C.: Takie prace, wykorzystujące komórki macierzyste, także znajdują się w fazie eksperymentalnej. Na razie jednak stosuje się przeszczepy klasyczne narządów pobranych od dawców. Wykonuje się je przy niewydolności narządów, nierzadko więcej niż jednego – na przykład przeszczepia się jednocześnie trzustkę i nerkę.

Advertisement

 

PAP: A co z cukrzycą typu 2? Czy tutaj także można mówić o dużym postępie?

 

K.C.: Na tym polu postęp nastąpił olbrzymi, przede wszystkim dzięki fali nowych leków.

Advertisement

 

PAP: Jak one działają?

 

K.C.: Pierwsza grupa to flozyny, czyli inhibitory kotransportera sodowo-glukozowego. Mechanizm działania tych leków polega na wybiórczym i odwracalnym blokowaniu obecnych w cewkach proksymalnych nerek transporterów sodowo-glukozowych typu 2, co hamuje reabsorpcję glukozy, a to z kolei powoduje nasilony cukromocz i w konsekwencji nasilenie oddawania moczu. To w konsekwencji skutkuje obniżeniem ciśnienia krwi. Działanie w takim mechanizmie powoduje, że poprawiają się wszystkie parametry zdrowia, którym szkodzi cukrzyca typu 2 – ciśnienie krwi, masa ciała, funkcja nerek, stan serca. Dochodzi do poprawy funkcji tych narządów, a nawet, jeśli już wcześniej pojawiły się uszkodzenia (niewydolność), do ich cofnięcia. W badaniach klinicznych udowodniono, że flozyny wydłużają życie. Dlatego stosuje się je też u pacjentów z niewydolnością serca, którzy nie chorują na cukrzycę.

Advertisement

 

PAP: A inne?

 

K.C.: Kolejna grupa leków to inkretyny, czyli agoniści receptora dla glukagonopodobnego peptydu 1 (GLP-1). Te analogi GLP-1 działają jak inkretyny – naturalne hormony wydzielane przez układ pokarmowy i wpływają na wydzielanie insuliny, zwiększają wrażliwość na działanie insuliny, hamując apetyt, zwalniają opróżnianie żołądka, wpływają korzystnie na komórki mięśnia serca, nerek, mózgu, naczynia krwionośne. Podobnie jak flozyny, poprawiają także działanie nerek i serca. Mówimy o kardio- nefro- protekcji. Jeszcze silniejsze działanie mają wprowadzone niedawno w USA leki z grupy agonistów dla 2 receptorów, dla: GLP-1 i jednocześnie drugiego hormonu – glukozależnego polipeptydu insulinotropowego (GIP). Leki te nie tylko doskonale obniżają poziom glukozy i poprawiają wyrównanie metaboliczne, ale znacząco redukują masę ciała – średnio o 13 kg, w dużej mierze, co ważne, zmniejszają ilość tkanki tłuszczowej brzusznej i w ten sposób także obwód pasa, obniżają poziom trójglicerydów, ciśnienia tętniczego, a nawet cofają stłuszczenie wątroby. Ich siła działania obniżającego glikemię jest bardzo duża: parametr, jakim się posługujemy przy ocenie wyrównania glikemii – poziom hemoglobiny glikowanej (HbA1c), spada o ok. 2,5 proc., a także często do poziomu typowego dla osób zdrowych. Do tego leki te przyjmuje się w postaci iniekcji tylko 1 raz w tygodniu, więc pacjenci je kochają. W Polsce pierwszy lek z tej grupy – tirzepatide ma trafić na rynek jeszcze w tym roku, choć nie znamy jeszcze ceny. Prawdopodobnie będzie wysoka, ale od czegoś trzeba zacząć.

Advertisement

 

PAP: To wygląda jak zupełnie nowe podejście do leczenia cukrzycy.

 

K.C.: Dzięki nowym lekom, zarówno flozynom i ikretynom, zmieniły się już zalecenia odnośnie leczenia tej choroby. Celem stała się redukcja czynników ryzyka sercowo-naczyniowego, w tym redukcja glikemii, masy ciała, ciśnienia tętniczego, lipidów, a także ochrona narządów, a nawet poprawa ich wydolności. W leczeniu cukrzycy nie mówimy więc już tylko o poziomie „cukru”, ale o całym holistycznym podejściu do pacjenta i wydłużeniu mu życia.

Advertisement

 

PAP: Wygląda więc na to, że medycyna już radzi sobie z cukrzycą…

 

K.C.: Mamy doskonałe narzędzia, choć trzeba mieć na uwadze, że nowe leki są kosztowne i nie zawsze refundowane. Wiele też zależy od samego pacjenta. Dla każdego leku znajdzie się 20-30 proc. osób, u których jego stosowanie nie przynosi zamierzonych wyników, a to dlatego, że pacjent nie może się np. oprzeć, żeby nie zjeść pączka, kiedy nie powinien. Potrzebna jest współpraca pacjenta z lekarzem.

Advertisement

 

PAP: Zmiana stylu życia jest więc równie ważna, jak leczenie?

 

K.C.: Wiemy na przykład, że zredukowanie masy ciała o 15 proc. cofa cukrzycę typu 2. Pacjent zaczyna się zdrowo odżywiać, ruszać, chudnie 20 kg i choroba ustępuje.

Advertisement

 

PAP: Dlaczego więc jest tylu chorych?

 

K.C.: Bo zmiana nawyków związanych ze stylem życia, mimo oczywistych korzyści, nie jest łatwa. Nie są rzadkie przypadki, gdy ktoś prosi o nowe leki, bo chce nadal jeść kremówki. A przecież mógłby zamiast całej, zjeść połowę i jeszcze potem pójść na spacer. Nawet pacjenci po operacji bariatrycznej potrafią zmielić ulubionego batonika i zjeść go w postaci papki. Zmotywowanie chorych to więc duże wyzwanie. Tymczasem zdrowe nawyki pomagają nawet w cukrzycy typu 1. Te doskonałe technologie, o których mówiłam poradzą sobie ze swoim zadaniem znacznie lepiej, jeśli ich użytkownik będzie sam dbał o swoje zdrowie i odpowiednio się odżywiał i był aktywny.

Advertisement

 

 

Dr hab. Katarzyna Cyganek jest diabetologiem i specjalistą chorób wewnętrznych. W swojej praktyce zajmuje się m.in. nowoczesnymi terapiami cukrzycy, w tym terapią osobistymi pompami insulinowymi czy systemami do ciągłego monitorowania glukozy. Wykonuje zabiegi implantowania długodziałającego sensora Eversense XL. Na co dzień zajmuje się terapią ciężarnych z cukrzycą. Jest adiunktem w Katedrze Chorób Metabolicznych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz pracownikiem Pracowni Zaawansowanych Technologii Diabetologicznych, ekspertem medycznym Komitetu Naukowego dla Narodowego Programu Fundacji WOŚP Leczenia Osobistymi Pompami Insulinowymi Kobiet Ciężarnych z Cukrzycą, członkiem Zarządu Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego oraz Prezesem Fundacji na rzecz postępów w Leczeniu Cukrzycy „Żyć z Cukrzycą”.(PAP)

Advertisement
Continue Reading

Zdrowie

Wyjazd do uzdrowiska po zdrowie!

Published

on

By

Wyjazd do uzdrowiska to dla wielu osób doskonała okazja, aby zadbać o swoje zdrowie, odprężyć się i cieszyć wspaniałym wypoczynkiem. Jednak, gdy termin wyjazdu zbliża się coraz bardziej, stajemy przed dużym wyzwaniem – jak się właściwie spakować, aby mieć ze sobą wszystkie niezbędne rzeczy na trzytygodniowy pobyt? Pamiętajmy, że planując taki wyjazd, warto zadbać o odpowiednie przygotowanie, aby spędzony czas w uzdrowisku był komfortowy i pozbawiony stresu.

Na leczenie uzdrowiskowe decydują się przede wszystkim osoby po leczeniu szpitalnym, dla których celem jest odzyskanie sprawności po chorobie lub wypadku, czy też rekonwalescencja z powodu choroby zawodowej. Dzięki regularnym konsultacjom z lekarzami i opiece doświadczonych fizjoterapeutów oraz pielęgniarek pacjenci szybciej odzyskują dobre samopoczucie i wracają do sprawności fizycznej.

Z leczenia uzdrowiskowego można skorzystać w ramach pobytów finansowanych przez płatnika publicznego lub tzw. “komercyjnych”. Aby móc wyjechać do uzdrowiska w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia potrzebne jest skierowanie na taki pobyt. Skierowanie wystawia lekarz, biorąc pod uwagę aktualny stan zdrowia pacjenta, brak przeciwwskazań do leczenia uzdrowiskowego, które mogą mieć wpływ na stan zdrowia pacjenta. Czas pobytu w szpitalu uzdrowiskowym trwa 21 dni i jest bezpłatny – informuje Adam Rybicki, dyrektor medyczny Uzdrowiska Ustroń, Grupa American Heart of Poland.

Advertisement

W celu uzyskania jak najlepszych efektów z pobytu w uzdrowisku i dostosowania zabiegów do naszego stanu zdrowia, należy zabrać ze sobą ostatnie wynik badań oraz karty informacyjne z leczenia szpitalnego. Warto przed wyjazdem zadzwonić do sanatorium, potwierdzić swój przyjazd i zapytać jakie dokumenty zabrać, aby otrzymać optymalną ofertę zabiegów leczniczych. W przypadku pobytów komercyjnych możemy wykupić dodatkowe zabiegi, należy jednak pamiętać, aby skonsultować je wcześniej z lekarzem.

Szeroka oferta zabiegowa uzdrowisk z roku na rok jest coraz bogatsza, dzięki czemu trafia w potrzeby pacjentów w każdym wieku i z różnymi dolegliwościami. Podczas zabiegów w Uzdrowisku Ustroń wykorzystywane są w dużej mierze naturalne surowce, przede wszystkim borowina i solanka. Ta pierwsza pomaga w leczeniu zapalenia stawów i mięśni, w bólach kręgosłupa czy chorobach dermatologicznych. Ciepła kąpiel z borowiny ma również właściwości pielęgnujące – dzięki cennym minerałom odmładza i ujędrnia skórę. Warto również wiedzieć, że na terenach Ustronia od ponad 30 lat wydobywana jest lecznicza solanka ze stężeniem 12.5%. Dzięki temu zaliczana jest do najlepszych w Europie a jej właściwości potwierdza świadectwo wydane Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH. Główne efekty z zabiegów solankowych to zmniejszenie pobudliwości nerwów czuciowych, zwiększenie ukrwienia skóry, zwiększenie odporności czy regeneracja organizmu i lepsze samopoczucie – opisuje dyrektor medyczny Uzdrowiska Ustroń.

Pobyt w Uzdrowisku Ustroń to możliwość skorzystania z wielu metod przywracających zdrowie i sprawność, jak np. regeneracja układu odpornościowego w kriokomorze, balneoterapia zalecana dla osób cierpiących na choroby reumatologiczne czy kardiologiczne, kinezyterapia zwiększająca wydolność organizmu czy fizykoterapia, która wykorzystuje różne rodzaje energii – informuje Adam Rybicki. Uzdrowisko Ustroń to miejsce, w którym nie tylko zregenerujemy nasze siły i zdrowie, ale również nawiążemy nowe znajomości, które mogą przetrwać jeszcze wiele lat po powrocie do domu. Warto zadbać o efektywne spędzenie czasu wolnego, aby po całodziennych kuracjach i zabiegach prozdrowotnych był czas na relaks. Podczas pieszych wędrówek warto odkrywać uroki tras spacerowych, a jeśli jest taka możliwość, to wskazane będą odwiedziny w grotach solnych, gdzie na wygodnych leżakach można spędzić czas przy ciepłym, relaksującym świetle. W okolicach Uzdrowiska Ustroń znajdują się także pijalnie zdrowych wód czy tężnie solankowe, których cenne właściwości mają duży wpływ na nasze zdrowie.

Pobyt w uzdrowisku to duża szansa na poprawę naszego stanu zdrowia, jak również odpoczynek. To często okazja, żeby nauczyć się zdrowych nawyków żywieniowych czy zacząć dbać o aktywność fizyczną. Zatem korzystajmy z możliwości, jakie dają nam Uzdrowisko Ustroń i inne uzdrowiska, usytuowane w pięknych okolicach Polski – dbajmy o nasze zdrowie.

Advertisement

Continue Reading


Advertisement
Advertisement