FELIETON: Pod baldachimem liści

Gdyby ktoś powiedział mi, że budowa łazienki może wywołać tyle emocji, pomyślałbym, że chodzi o luksusowy projekt w Pałacu Buckingham, a nie o sanitariat w pilskiej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. Cóż, jak się okazuje, w Polsce nawet remont za 100 tysięcy złotych może stać się areną politycznych przepychanek, pełnych dramatów godnych Netflixowego serialu.

łazienka
łazienka
Źródło zdjęć: © Twoje7dni | AI
Zbigniew Noska

Zacznijmy od sedna sprawy: sto tysięcy na łazienkę. Z jednej strony brzmi to jak żart, z drugiej strony, może w tejże łazience znajdował się złoty kran, mozaika z bursztynu, a sedes zaprojektował sam Leonardo da Vinci. Niestety, zamiast przejrzystych wyjaśnień, dostajemy polityczne zamieszanie i tropienie niegospodarności niczym grzybów w lesie.

Nowa dyrekcja RDLP, w swoim poczuciu misji, postanowiła naświetlić każdą podejrzaną decyzję poprzedników. Audyty wykazały nieprawidłowości, prokuratura początkowo machnęła ręką, ale sąd, w swej mądrości, postanowił dać szansę drugiemu podejściu. I słusznie! Kiedy publiczne pieniądze są wydawane na tego typu luksusy, każdy obywatel ma prawo zapytać: czy naprawdę nie było innych, pilniejszych potrzeb?

A co z darowiznami dla stowarzyszeń? Oczywiście, wspieranie inicjatyw społecznych to piękna idea. Ale kiedy te stowarzyszenia zaczynają organizować pikniki wyborcze, trudno nie odnieść wrażenia, że ich działalność statutowa mogła nabrać nieco innego koloru. Może zielonego, jak lasy? A może raczej czerwonego, jak polityczne sztandary? Nowa dyrekcja RDLP w Pile ma pełne prawo pytać, dlaczego publiczne pieniądze miałyby sponsorować imprezy, które bardziej przypominają wiece partyjne niż działania proekologiczne.

I wreszcie, sprawa sponsoringu. Tu prokuratura powiedziała "niczego nie widzimy", ale nowy zarząd RDLP nie zamierza się poddawać. I dobrze! Bo jakże to tak? Czy mamy milczeć, kiedy publiczne fundusze przeznaczane są na wątpliwe inicjatywy? Jeśli ktoś uważa, że lasy to tylko drzewa i grzyby, to chyba nigdy nie był świadkiem, jak wygląda prawdziwa polityczna walka o każdy hektar wpływów.

Nowy zarząd RDLP zasługuje na pochwały za odwagę w stawianiu tych trudnych pytań. Tak, audyty mogą być niewygodne, a młyny sprawiedliwości mielą długo, ale to wszystko jest niezbędne, by wprowadzić przejrzystość tam, gdzie przez lata mogły panować cienie. Bo przecież lasy są dla wszystkich – nie tylko dla tych, którzy potrafią wykorzystać je jako tło dla swoich wyborczych przemówień.

Polityczny kontekst tych zarzutów jest oczywisty. Nie chodzi tylko o łazienkę czy darowizny – chodzi o to, kto będzie kontrolował ten zielony skarb narodowy i w jaki sposób. Czy lasy pozostaną symbolem wspólnego dobra, czy staną się kolejnym narzędziem w rękach tych, którzy zamiast dbać o drzewa, wolą sadzić… swoje kariery?

Niech więc sądy działają, prokuratura w końcu robi swoje. A ty, Drogi Czytelniku, zapamiętaj: W lesie, jak w życiu – najlepiej patrzeć na ręce tym, którzy obiecują złote góry, a potem montują złote krany.

Zbigniew Noska - pisarz i publicysta TN

Wybrane dla Ciebie