Wcześniaki walczą o życie w bombardowanych piwnicach
Kiedy za oknem słychać bomby i pociski, w szpitalach lekarze pomagają przetrwać noworodkom. Niektóre z nich ważą tyle, co bochenek chleba.
Dziennikarze brytyjskiego serwisu informacyjnego BBC News dotarli do Ukrainek, które zmuszone były podjąć jedne z najtrudniejszych decyzji w swoim życiu. W obawie przed bombardowaniem Rosjan, wiele ciężarnych kobiet zaniedbało swój błogosławiony stan, ryzykując zdrowie jeszcze nienarodzonych dzieci. Niektóre z nich przyszły na świat przedwcześnie, co nie pozwoliło na przetransportowanie ich do schronów.
Jedną z dziewczynek, które przyszły na świat w czasie wojny, jest maleńka Polina. Jej waga w dniu porodu wynosiła zaledwie 630 gramów. To o pięć razy mniej niż przewidują normy dla noworodków z ciąży donoszonej do końca.
We lwowskim szpitalu na świecie pojawiły się również bliźniaczki – ważąca 800 gramów Viktoria oraz jej siostra Weronika. Matka dziewczynek uciekła przed bombardowaniem z Kijowa. Kobieta przyznaje, że stres mógł być główną przyczyną wcześniejszych narodzin jej córek. – Wyjechaliśmy z powodu masowego ostrzału. Przez cały czas byliśmy w schronie – wyjaśnia.
Utrudnione warunki i stres
Ciężarne Ukrainki muszą mierzyć się z ogromnym strachem, który uniemożliwia im należyte dbanie o siebie i rozwój dziecka.
Doctors see sharp rise in premature births in some areas of Ukraine https://t.co/sIUlFStP7g
— BBC News (World) (@BBCWorld) March 28, 2022
Kobiety, które zdecydowały się pozostać z dziećmi w szpitalu i trafiają na oddział ogólny, za każdym razem, kiedy wyją syreny zmuszone są pozostawić w inkubatorach swoje wcześniaki i schodzić do schronu. – To rozerwanie serca na pół – krótko stwierdza mama malutkiej Viktorii.
Doktor Iryna Kondratova razem ze swoim zespołem podjęła równie trudną decyzję, żeby najmłodszych ofiar wojny nie pozostawić bez pomocy.
– Nie możesz zabrać dziecka ważącego 600 gram do piwnicy. To byłaby podróż w jedną stronę. Więc zostajemy z dziećmi i przeżywamy z nimi bombardowania – wyjaśnia.
News4Media/fot. iStock / screen Twitter BBC World