Polska i Świat
Po raz czwarty startuje konkurs “Polskie Serce Pękło. Katyń 1940”
Published
7 miesięcy agoon
By
admin
Rozpoczyna się czwarta odsłona konkursu “Polskie Serce Pękło. Katyń 1940”. Inicjatywa marszałek Sejmu Elżbiety Witek skierowana jest do uczniów i studentów. “To najbardziej prestiżowy konkurs historyczny w Polsce” – powiedział PAP dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka.
“Chciałabym zachęcić młodych ludzi, żeby zechcieli pochylić się nad tą niezmiennie ważną tematyką dla nas, Polaków. Kiedy widzimy to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą, napad Rosji na Ukrainę, na niezależne, wolne państwo, to pokazuje, że metody Rosjan nie zmieniają się od lat. Warto więc przypomnieć sobie metody z II wojny światowej” – powiedziała marszałek Sejmu RP Elżbieta Witek podczas konferencji prasowej 17 stycznia w Sejmie.
Upamiętnienie zbrodni katyńskiej i rozbudzenie ciekawości młodych ludzi nt. naszej najnowszej historii, zwłaszcza w kontekście trwającej agresji Rosji na Ukrainę – to cele ogólnopolskiego konkursu historycznego “Polskie serce pękło. Katyń 1940” dla uczniów szkół ponadpodstawowych i studentów.
“To jeden z największych i na pewno najbardziej prestiżowy konkurs historyczny w Polsce. Nie chodzi tylko o to, że jest organizowany przez najważniejsze instytucje w państwie, przy udziale najwyższych rangą urzędników państwowych, ale przede wszystkim o dużą skalę wydarzenia i jego finał” – powiedział PAP dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzej Grzegrzółka.
“W dotychczasowych edycjach wzięło udział kilka tysięcy uczniów z całej Polski. Z kolei finał zmagań jest zawsze prezentowany na antenie Telewizji Polskiej. Wyróżnione są nie tylko pierwsze trzy miejsca, a cała pierwsza dziesiątka uczestników w danej kategorii. To piękne wydarzenie patriotyczne i edukacyjne, w którym udział może zainspirować młodych ludzi w dalszym życiu akademickim i zawodowym” – dodał, przypominając, że zgłoszenia uczestników będą przyjmowane do 24 marca.
Konkurs podzielony jest na cztery kategorie. Pierwsze trzy: praca plastyczna – ilustracja do publikacji o zbrodni katyńskiej; praca literacka “To także walka. Codzienność polskich oficerów w obozach NKWD w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku w latach 1939-1940” oraz tekst piosenki poświęcony zbrodni katyńskiej; zadania te skierowane są do młodzieży w wieku 15-21 lat uczęszczającej do szkół ponadpodstawowych.
Czwarta kategoria konkursu skierowana jest do studentów, którzy nie ukończyli 26. roku życia. Zadanie polega na przygotowaniu scenariusza 45-minutowej lekcji na temat “To także walka. Codzienność polskich oficerów w obozach NKWD w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku w latach 1939-1940”.
Zdaniem marszałek Witek “to interesujący temat, bo dotyczy nie tylko codziennego życia obozowego, ale także działalności kapłanów różnych wyznań w tych trzech obozach”. “Pokazuje też, w jaki sposób troszczono się o zachowanie godności polskich oficerów, patriotyzmu przy próbie przekupienia ich przez żołnierzy sowieckich z NKWD. Pokazuje też ich postawę na co dzień w najtrudniejszych obozowych warunkach” – dodała.
“Ten konkurs odegrał swoją rolę, chodziło o to, aby wśród młodych ludzi rozbudzić ciekawość na temat historii najnowszej, a Katyń przez wiele lat był jedną z kart historii zamkniętą dla nas, Polaków” – powiedziała.
Autorzy zwycięskich prac w każdej kategorii otrzymają nagrody. Za zajęcie pierwszego miejsca – laptop, drugiego – tablet, a trzeciego – czytnik e-booków. Przewidziano też wyróżnienia dla osób, które uplasują się na lokatach od czwartej do dziesiątej w każdej kategorii.
“Prace konkursowe powinny być przygotowane w języku polskim. Mogą być realizowane oraz zgłaszane wyłącznie przez autorów indywidualnych. Nie będą rozpatrywane prace zespołowe. Uczestnik będący uczniem szkoły ponadpodstawowej może złożyć jedną pracę wyłącznie w jednej z trzech dedykowanych kategorii: plastyczna, literacka albo tekst piosenki. Natomiast uczestnik, który jest studentem studiów stacjonarnych i niestacjonarnych, może złożyć tylko jedną pracę w kategorii scenariusz lekcji” – informuje organizator.
Zgłoszenia należy przesłać drogą elektroniczną za pośrednictwem systemu rejestracji na stronie internetowej www.konkurskatynski.pl.
Każdy z uczestników może złożyć wyłącznie jedną pracę. Konkurs jest organizowany od 2020 r. (PAP)
You may like
Polska i Świat
Nikodem z Krajenki najlepszy w Polsce
Published
2 dni agoon
19 września, 2023By
admin
Nikodem Glapka z Krajenki, powiat złotowski, okazał się najlepszy w całej Polsce! Zdobył I miejsce w ogólnopolskim konkursie Senatu RP, pt. „List do taty”. Konkurs w Wielkopolsce Północnej zorganizował senator Adam Szejnfeld. List Nikodema został wybrany jako najlepszy spośród – uwaga – ponad 2500 prac!
W Senacie odbyła się uroczysta gala ogłoszenia wyników ogólnopolskiego konkursu Senatu RP pt. „List do taty”. Konkurs skierowany jest do uczennic i uczniów klas IV i V szkół podstawowych. Tegoroczna, 7 już edycja (konkurs rozgrywany jest co dwa lata), okazała się dla Wielkopolski Północnej wyjątkowa, bowiem laureatem I. miejsca został uczeń z Okręgu Wyborczego Senatora Adama Szejnfelda – Nikodem Glapka. Brawo, brawo, brawa! – mówił w Warszawie szczęśliwy senator Szejnfeld.
Szczerze gratuluję Nikodemowi oraz jego wspaniałym dziadkom, którzy wychowują Nikodema, zwycięstwa w konkursie, ale jednocześnie bardzo dziękuję członkom naszego jury w Pile w skład, którego oprócz mnie wchodzili także: pani Teresa Kasior, pani Kamila Łańska, pan Rafał Zdzierela oraz pan Maksymilian Ryżek – mówił senator Szejnfeld, przewodniczący jury w Pile. Praca bowiem nad wyborem naszych okręgowych laureatek i laureatów nie była łatwa i zajęła bardzo wiele czasu. Bardzo się cieszę, że niezależna kapituła na szczeblu krajowym w Warszawie podzieliła nasze zdanie i uhonorowała Nikodema Glapkę zaszczytnym pierwszym miejscem w senackim Konkursie pt. „List do taty” – dodał senator Wielkopolski Północnej.
Można być z Szamocina, tak jak ja i zostać posłem, europosłem, senatorem, a nawet ministrem. Teraz widzimy, że można być uczniem z Krajenki i zostać laureatem ogólnopolskiego konkursu. Widać, że dla odważnych nie ma granic, nie ma barier, nie ma żadnych przeszkód! – podkreślał Adam Szejnfeld, kiedyś burmistrz Miasta i Gminy Szamocin, a teraz senator RP, organizator senackiego Konkursu „List do taty” w Wielkopolsce Północnej.
Nikodem Glapka to obecnie uczeń V klasy publicznej Szkoły Podstawowej im. Marii Konopnickiej w Krajence. Dyrektorem szkoły jest pan Andrzej Pietrzak, a nauczycielem prowadzącym Nikodema w Konkursie jest pan Szymon Rogowicz. Sukcesem Nikodema zachwycony jest także i cieszy się nim pan Stefan Kitla, burmistrz Miasta i Gminy Krajenki.
Do mojego biura zgłoszono ponad dwieście czterdzieści listów z trzydziestu pięciu szkół podstawowych z terenu całego okręgu wyborczego. To był rekord w skali Polski. Czytanie ich to była zatem tytaniczna praca, ale także poczucie dotykania bardzo niezwykłej materii, bardzo delikatnej, całkowicie osobistej. Ten konkurs jest wyjątkowy dlatego, że dzieci piszą list do swojego ojca, a w jego braku, do swojego opiekuna, na przykład dziadka. Nie jest to jakieś szkolne wypracowanie, ale szczere wyrażenie swoich osobistych, często intymnych uczuć – podsumowuje Konkurs senator Adam Szejnfeld.
„Kiedyś chciałbym być tak pracowity jak dziadek i tworzyć różne rzeczy. Mam tylko tego dziadka, nie innego. Dziadek stara się pomagać mi we wszystkim w miarę swoich możliwości. Wiem, że dziadek mnie kocha” – oto końcowy fragment listu pilskiego laureata z Krajenki, Nikodema Glapki.
Uczestnikom konkursu podziękowania i gratulacje przekazał przewodniczący Komisji Rodziny, Polityki Senioralnej i Społecznej senator Jan Filip Libicki. Podkreślił on, że przystąpienie do konkursu nie było łatwe, albowiem potrzebna była odwaga, aby poddać list pod osąd wielu czytelników – senatorów, członków jury – trzeba było pokazać swoje wnętrze ludziom obcym.
Marszałek Senatu RP prof. Tomasz Grodzki zwrócił się do uczestników konkursu, mówiąc: „Zawsze ktoś jest zwycięzcą, ale w tym konkursie zwycięzcami są wszyscy. Najważniejsi jesteście Wy. Zdecydowaliście się upublicznić swoje listy, tę intymną formę relacji między ojcem a dzieckiem. To był akt odwagi z Waszej strony. Zdaniem Marszałka, nie jest łatwe opisanie tej prostej miłości i więzi. W swoim wystąpieniu zwrócił uwagę na fakt, że w listach powtarzało się pragnienie, aby ojciec trochę mniej pracował i trochę więcej czasu poświęcał swemu dziecku. Dodał, że praca jury była niezwykle trudna, a niektóre listy były niezwykle wzruszające i wzbudzające wielkie emocje. Były nawet listy do ojców, którzy odeszli – dodał. Wierzę, że mądrość polskiej rodziny zostanie przez Was poniesiona w sztafecie pokoleń – mówił Marszałek Senatu RP, prof. Tomasz Grodzki. Zapowiedział, że konkurs będzie kontynuowany i prosił uczniów o zachęcenie młodszych kolegów do wzięcia w nim udziału w następnych latach.
Polska i Świat
30 lat temu pożegnano ostatnich żołnierzy rosyjskich stacjonujących w Polsce
Published
4 dni agoon
17 września, 2023By
admin
30 lat temu, 17 września 1993 r., na dziedzińcu Belwederu odbyło się pożegnanie żołnierzy rosyjskich opuszczających Polskę. Moment ten był symbolicznym końcem okupacji, trwającej nieprzerwanie od 1944 r. Negocjacje dotyczące wycofania Rosjan były długim i skomplikowanym procesem.
W XX wieku wojska rosyjskie i sowieckie czterokrotnie opuszczały terytorium Polski. Po raz pierwszy, gdy po klęskach w starciu z armiami Niemiec i Austro-Węgier w 1915 r. ewakuowały się z Królestwa Polskiego i Kresów, dając tym samym okazję do rozpoczęcia odbudowy niepodległego państwa polskiego. Powróciły zaledwie pięć lat później, gdy w marszu na zachód dotarły do Wisły i zostały odparte dzięki zwycięstwu wojsk polskich w Bitwie Warszawskiej w sierpniu 1920 r. Kolejna inwazja sowiecka rozpoczęła się o poranku 17 września 1939 r. Okupacja wschodniej połowy Polski, tak jak w sierpniu 1920 r., przyniosła masowe zbrodnie wymierzone w Polaków. W czerwcu 1941 r. starcie dwóch totalitaryzmów doprowadziło do zastąpienia okupacji sowieckiej równie brutalnym panowaniem niemieckim. W pogoni za wycofującymi się wojskami niemieckimi na początku 1944 r. Armia Czerwona przekroczyła granice Rzeczypospolitej ustalone w Traktacie ryskim. Nie uznając tego porozumienia i opierając się na metodzie faktów dokonanych, Stalin uważał, że wkroczył do okupowanej przez Niemców Polski dopiero 20 lipca 1944 r., gdy jego wojska przekroczyły Bug. Tym razem wojska okupacyjne pozostały w Polsce aż do września 1993 r. Wówczas po raz pierwszy okupanci ze wschodu wycofali się w sposób pokojowy, ale nie bez oporu.
U progu polskiej transformacji wojska sowieckie stacjonowały w 60 garnizonach, ulokowanych na terenie 21 województw (według podziału administracyjnego z lat siedemdziesiątych). Bazy sowieckie tworzyły pas biegnący ze wschodu na zachód i w pobliżu granicy niemieckiej rozchodzący się na północ i południe. Żołnierze mieli do dyspozycji 15 lotnisk (9 na ich wyłączny użytek i 6 wspólnie z Polakami), 8 poligonów, 4500 m wybrzeża morskiego i 3 ha nabrzeży portowych z infrastrukturą; 23 bocznice kolejowe (64 km), 12 magazynów paliw i ok. 8 tys. mniejszych obiektów. Liczebność Grupy Północnej była zmienna i nie mamy tu precyzyjnych danych, ale w momencie wyjścia z Polski składała się z 53 tys. żołnierzy, 7 tys. pracowników cywilnych i ok. 40 tys. członków towarzyszących im rodzin. Niektóre z polskich miast – jak Legnica, w której mieściło się dowództwo – były zajęte przez Rosjan w jednej trzeciej. A inne – jak Borne Sulinowo – były sowieckie w zasadzie w całości, choć formalnie nie istniały: nie były oznaczane na cywilnych mapach. Właśnie Borne Sulinowo było największym rosyjskim garnizonem w Polsce, stacjonowało tam ok. 25 tys. żołnierzy. Drugie miejsce pod tym względem zajmował Świętoszów z 12 tys. żołnierzy. Ocenia się, że sowiecki sprzęt bojowy był przeznaczony dla minimum 300 tys. żołnierzy.
Warto dodać, że Północna Grupa Wojsk Sowieckich w Polsce została utworzona w 1945 r. z przekształcenia II Frontu Białoruskiego, lecz formalnoprawne jej usytuowanie nastąpiło dopiero w wyniku odwilży październikowej 17 grudnia 1956 r. na mocy zawartej w Warszawie „Umowy między rządem PRL i rządem ZSRR o statucie prawnym wojsk radzieckich czasowo stacjonujących w Polsce”. Nie zmienił się jednak zasadniczy cel obecności wojsk sowieckich, którym było sprawowanie kontroli nad satelicką wobec Moskwy PRL. Jej symbolem był marsz na Warszawę podjęty przez sowieckie czołgi w październiku 1956 r. „Można więc mówić o dalszym ciągu okupacji, ale nie tak brutalnej jak miało to miejsce w ciągu pierwszych dziesięciu lat po zakończeniu II wojny światowej” – podkreślał w rozmowie z PAP w 2017 r. prof. Antoni Dudek, historyk z UKSW.
Większość organizacji i działaczy opozycji antykomunistycznej w latach osiemdziesiątych unikała poruszania tematu „sojuszu” ze Związkiem Sowieckim oraz stacjonowania jego wojsk w Polsce. Postulat ich wycofania podnosiły najbardziej radykalne organizacje, takie jak Solidarność Walcząca, Konfederacja Polski Niepodległej i Federacja Młodzieży Walczącej. Hasło „Sowieci do domu” szczególnie popularne stało się podczas manifestacji tych organizacji wiosną 1989 r., gdy łączono je z postulatami przyspieszenia przemian politycznych i rozliczenia działań komunistów.
Powołany we wrześniu 1989 r. rząd Tadeusza Mazowieckiego starannie pomijał sprawę stacjonowania wojsk sowieckich. Mazowiecki uważał, że wysuwanie żądania wycofania armii sowieckiej może zmienić postawę Gorbaczowa wobec reform politycznych ustalonych przy okrągłym stole. „Uważano, że nie należy drażnić Moskwy. Dlatego nie spieszono się z postawieniem postulatu wycofania armii sowieckiej. Ponadto należy pamiętać, że w momencie powołania rządu Mazowieckiego Polska była otoczona przez reżimy komunistyczne” – zauważył prof. Dudek.
Mazowiecki uważał, że wojska sowieckie muszą pozostać w Polsce co najmniej do momentu wynegocjowania porozumienia o zjednoczeniu Niemiec, które uwzględniałoby gwarancje dla polskiej granicy zachodniej. Dwa miesiące przed podpisaniem traktatu o potwierdzeniu granicy między Niemcami a Polską, 7 września 1990 r., minister spraw zagranicznych Krzysztof Skubiszewski przesłał do Moskwy notę wnioskującą o rozpoczęcie rozmów o wycofaniu wojsk sowieckich. Polska dyplomacja żądała także zadośćuczynienia za szkody wywołane stacjonowaniem sił sowieckich. Już po kilku miesiącach negocjacji, na koniec 1990 r., stan wojsk upadającego imperium został zmniejszony do blisko 48 tys. żołnierzy. Polskę opuścił wtedy m.in. pułk lotnictwa myśliwsko-szturmowego z Kołobrzegu, pułk artylerii przeciwlotniczej z Legnicy, pułk śmigłowców z Brzegu, bataliony – samochodowy ze Świdnicy i chemiczny z Wrocławia, oraz brygada desantowo-szturmowa z Białogardu. W tym czasie w Polsce nie było już też sowieckiej broni jądrowej, potajemnie składowanej do schyłku lat osiemdziesiątych.
Strona polska domagała się od ZSRS rekompensaty finansowej za użytkowanie i zniszczenie mienia – sowieci odpowiadali żądaniami zapłaty za wybudowane przez nich i pozostawiane nieruchomości. Sowieckie żądania opiewały na ogromną kwotę w wysokości 27 mld rubli. Patową sytuację usiłowano rozwiązać najpierw tzw. wariantem zero, czyli wzajemną rezygnacją z odszkodowań, później zaś kontrowersyjnym pomysłem stworzenia mieszanych polsko-rosyjskich spółek, które zarządzałyby pozostającym w Polsce majątkiem. Ten postulat władz sowieckich pojawił się w rozmowach toczonych już po upadku ZSRS, w trakcie wizyty prezydenta Lecha Wałęsy w Moskwie w maju 1992 r. Skonfliktowany z nim rząd premiera Jana Olszewskiego pierwszy przedstawiał w swoim programie postulat współpracy z NATO i szybkiego wycofania wojsk sowieckich. Wynegocjowana przez Wałęsę polsko-rosyjska umowa o przyjaznej i dobrosąsiedzkiej współpracy pierwotnie zawierała zapis zobowiązujący obie strony do stworzenia warunków dla zakładania mieszanych przedsiębiorstw polsko-rosyjskich na terenie baz opuszczanych przez armię rosyjską w Polsce. Rząd Olszewskiego zareagował sprzeciwem, uznając, że ograniczałoby to suwerenność Polski. „Interwencja rządu Olszewskiego wywołała jednak wściekłość Wałęsy i przyczyniła się do dalszej antagonizacji obu stron i przyczyniła się do upadku rządu” – zaznaczał w rozmowie z PAP prof. Dudek.
Zgodnie z układem polsko-rosyjskim zawartym 22 maja 1992 r. podczas wizyty prezydenta Wałęsy w Moskwie ostatni żołnierz rosyjski miał opuścić Polskę do 31 grudnia 1993 r. Prezydent Borys Jelcyn, wykonując gest dobrej woli, skrócił ten termin o trzy miesiące. Postawa Jelcyna stała w sprzeczności z wypowiedziami wojskowych armii sowieckiej zaledwie kilkanaście miesięcy wcześniej, gdy polscy negocjatorzy zażądali, by wycofywani żołnierze wyjeżdżali bez broni, która miała być transportowana w wagonach towarowych: obawiano się, że pijani spadkobiercy imperium mogą strzelać z okien wagonów. Gen. Władimir Dubynin, głównodowodzący Północnej Grupy Wojsk, powiedział, że armia, która pokonała III Rzeszę z Polski, wycofa się z rozwiniętymi sztandarami wtedy, kiedy uzna to za stosowne i drogami, które uzna za odpowiednie. Dodał, że sprzeciw wobec tych warunków może być zagrożeniem dla polskich obywateli. Sam Dubynin nie miał jednak wpływu na negocjacje i nie dożył pożegnania wojsk rosyjskich. Zmarł 22 listopada 1992 r. w Moskwie. Rosjanom zależało także na tym, aby ich transporty nie były kontrolowane przez polskie służby. W wielu znajdowały się samochody kradzione w Niemczech, które docierały do Legnicy, a następnie „rozpływały się” w Rosji i innych krajach Wspólnoty Niepodległych Państw.
16 września 1993 r. wojska rosyjskie opuściły Legnicę, będącą od II wojny światowej siedzibą dowództwa wojsk sowieckich stacjonujących w Polsce. Następnego dnia na dziedzińcu Belwederu, wówczas rezydencji prezydenta RP, odbyło się pożegnanie Rosjan opuszczających Polskę. Prawdopodobnie resort obrony Federacji Rosyjskiej nie zorientował się, że Polacy organizują tę uroczystość w rocznicę sowieckiej agresji na Polskę. Dopiero tuż przed 17 września szef rosyjskiego MON odwołał swój udział w uroczystości, tłumacząc się chorobą. Uroczystość rzeczywiście miała dla Rosjan bardzo gorzki przebieg. Prezydent przypomniał, że 54 lata temu „zadano nam cios w plecy”, a dziś „dopełniła się miara sprawiedliwości dziejowej”. „Klęskę poniósł system przemocy, fałszu i bezprawia” – dodał. Ostatni oficerowie wyruszyli na wschód kilkanaście godzin po uroczystości, 18 września 1993 r. Spadkobiercy imperium sowieckiego pozostawili po sobie ogromne, zdewastowane i ograbione koszary. W ich rękach pozostało wiele bezprawnie zajmowanych obiektów, m.in. w centrum Warszawy, odzyskanych przez Polskę dopiero w latach 2022-2023.
Dziś wycofanie wojsk sowieckich jest uważane za jeden z kluczowych momentów procesu transformacji, szczególnie istotny z punktu widzenia zmiany architektury bezpieczeństwa w Europie Środkowej. Do połowy lat dziewięćdziesiątych postulat przystąpienia do NATO stał się częścią programu wszystkich najważniejszych sił politycznych. Pięć i pół roku po uroczystości na dziedzińcu Belwederu Polska stała się członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Historyczny moment z września 1993 r. upamiętnia tablica w Konkatedrze Matki Bożej Zwycięskiej na Kamionku w Warszawie, umieszczona tam w dwusetną rocznicę rzezi Pragi 4 listopada 1994 r. Przypomniano na niej wszystkie wystąpienia Rosji przeciwko polskiej wolności w latach 1768-1863 oraz okres, gdy jej siły „okupowały naszą Ojczyznę po czwartym rozbiorze (1939-1993) szerząc zbrodnie komuny”. (PAP)
autor: Michał Szukała


W Pile czytali poezję na targowisku

Michał Probierz następcą Fernando Santosa

Donald Tusk odwiedzi Piłę

Filip Chajzer: Kocham reporterkę radiową, bo uruchamia wyobraźnię
