“Pan Karp”: żywe karpie na święta – tylko u rybaków lub na bazarze
W tym roku żywego karpia można kupić tylko w gospodarstwie rybackim lub u sprzedawców na bazarach. Rybacy stawiają na krótki łańcuch dostaw, zainteresowanie rybami jest duże – poinformował PAP prezes Towarzystwa Promocji Ryb “Pan Karp” Zbigniew Szczepański.
21.12.2023 07:46
Jak mówił, mijający rok był przeciętny dla hodowli ryb, do końca czerwca było chłodno, a w maju hodowle karpi startują. W sumie jednak był on trochę lepszy niż poprzedni, stąd wyższe połowy. W tym roku szacuje się, że uda się pozyskać zostanie 19-20 tys. ton karpia wobec 17-18 tys. ton w ubiegłym roku.
Rybaków nie zadawalają jednak ceny jakie oferują pośrednicy. Przetwórnie oferują hodowcom 15-17 zł za kg karpia wobec 19-20 zł/kg w ub.r. Zdaniem Szczepańskiego, pośrednicy wykorzystują fakt, że rybacy dostali w tym roku dopłaty środowiskowe i dlatego można zapłacić im za ryby o ok. 15 proc. mniej. To jednak nie przekłada się na ceny w dla konsumentów – zaznaczył prezes. Ceny w marketach w tym roku są na zbliżonym poziomie jak w ubiegłym, a to oznacza, że dla przetwórców marża zwiększyła się o 15 proc.
Cena detaliczna karpia niepatroszonego wynosi ok. 22 zł/g (ale niektóre sieci oferują rybę już za 16,99 zł/kg), wypatroszona ryba – to wydatek ok. 30 zł/kg, filet ze skórą – ok. 40 zł/kg. Najdroższy jest filet karpia nacinany, za którego trzeba zapłacić ponad 50 zł/kg.
“O ile w ubiegłym roku na poziomie cen ryb mocno zaważyły ceny pasz (zbóż), to obecnie pasze są niemal o połowę tańsze, ale nadal wysokie pozostają koszty energii, paliw, wzrosła też płaca minimalna, więc koszty rybaków nie spadły” – przekazał Szczepański.
Warto też pamiętać, że cykl hodowlany karpia wynosi 3 lata, a to oznacza, że dopiero w trzecim roku hodowla nabiera wartości handlowej. Ponadto karp jest uważany za rybę sezonową, 90 proc. produkcji spożywane jest w okolicach Bożego Narodzenia i Nowego Roku.
W ocenie Szczepańskiego w poprzednich latach klientów do sklepów przed świętami przyciągały karpie, teraz przed stoiskami rybnymi nie ma kolejek. “Żywe ryby przyciągały tłumy, była to pewność świeżego towaru” – stwierdził prezes “Pana Karpia”. Jak mówił, teraz karpie przestały być atrakcją, na ladach leży mnóstwo wypatroszonych filetów różnych ryb, karp jest jedną z wielu, nie ma już tej “magii karpia” na święta. Dodał, że odkąd ze względu na naciski ekologów hipermarkety zrezygnowały ze sprzedaży żywych ryb, to ich sprzedaż w tych sklepach spadła.
Jednak z obserwacji rybaków wynika, że popyt na karpie istnieje; po prostu więcej ryb sprzedaje się bezpośrednio ze stawów i u sprzedawców na bazarach. Ryby są odławiane na miejscu i uśmiercane, ale są na pewno świeże i o to chodzi konsumentom.
Stąd też rosnące zainteresowanie taką formą sprzedaży – tłumaczył Szczepański. Dodał, że dla hodowców istotne jest skrócenie łańcucha dostaw m.in. poprzez eliminowanie pośredników, co pozwala uzyskać lepsze ceny. Obecnie karp u rybaka kosztuje 24 zł/kg, tj. o kilka złotych więcej niż w sprzedaży hurtowej.
“Oczywiście, sprzedaż detaliczna jest raczej dla mniejszych gospodarstw; te duże i tak będą musiały – przynajmniej na razie – sprzedawać karpie np. do sieci handlowych i szukać oszczędności, zmniejszając koszty” – zaznaczył Szczepański. Jednak – jak zauważył – coraz mocniejszy jest trend w kierunku alternatywnego zagospodarowania ryb, np. w restauracjach czy barach usytuowanych przy stawach lub też własnym przetwarzaniu ryb. “Część środowiska rybackiego deklaruje, że za 5 lat gospodarstwa w ogóle nie będą sprzedawały ryb do hurtu – powiedział Szczepański. (PAP)