Connect with us

Wiadomości

“Chcemy wygrać z sepsą!” – 31. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

Published

on

fot. PAP

Ponad 120 tys. wolontariuszy, tysiące aukcji oraz wydarzeń – tak w liczbach wygląda odbywający się w niedzielę 31. Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. W tym roku orkiestra zbiera na wyposażenie szpitali w urządzenia pozwalające na przyspieszenie diagnostyki zakażeń.

Tegoroczny finał WOŚP przebiega pod hasłem „Chcemy wygrać z sepsą! Gramy dla wszystkich – małych i dużych!”. Finał WOŚP to jednodniowa zbiórka publiczna, organizowana przez Fundację Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Poprzedzają go akcje internetowe i wydarzenia zamknięte, które rozpoczynają się już na początku grudnia. Od początku swojej działalności fundacja zebrała na wsparcie polskiej medycyny ponad 1,75 mld zł i kupiła ponad 70 tys. urządzeń.

 

Pieniądze zbierane podczas 31. Finału WOŚP zostaną przeznaczone na zbiera wyposażenie szpitali w urządzenia pozwalające na przyspieszenie diagnostyki zakażeń.

Advertisement

 

„Chcemy walczyć z sepsą. To nie choroba, ale reakcja organizmu na zakażenie. Organizm się broni; aby ta walka była skuteczna, trzeba wyposażyć, według naszych szacunków, ponad 80 laboratoriów szpitalnych w sprzęt, który będzie bardzo szybko diagnozował i określał jak można skutecznie leczyć pacjenta” – mówił wcześniej prezes WOŚP Jerzy Owsiak.

 

Dodał, że po raz pierwszy orkiestra będzie grała dla wszystkich – małych i dużych pacjentów. „Sepsa nikogo nie omija – czy są to noworodki, czy pacjent w bardzo podeszłym wieku – po prostu może zaatakować każdego” – mówił Owsiak.

Advertisement

 

W tegorocznym finale WOŚP uczestniczy ponad 120 tys. wolontariuszy w kraju i zagranicą, którzy zbierają pieniądze do puszek. Przygotowano 225 tys. puszek oraz 35,7 mln serduszek w wersji polskiej i ponad 1,55 mln w wersji angielskiej. Uruchomiono ponad 1,6 tys. orkiestrowych sztabów, które koordynują tysiące imprezy i wydarzeń związanych z finałem w Polsce i w różnych częściach świata. Owsiak powiedział, że „orkiestra gra” m.in. w Wielkiej Brytanii, Irlandii, Niemczech, Islandii, USA, Nowej Zelandii, Chorwacji, Szwajcarii, Danii, Singapurze i w Arabii Saudyjskiej.

 

Wydarzenia towarzyszące finałowi WOŚP odbywają się w niedzielę w wielu miastach i miejscowościach w całej Polsce.

Advertisement

 

W Warszawie studio, z którego będzie transmitowany finał WOŚP ustawiono na Placu Defilad. Na Placu Bankowym zaś odbywać się będą koncerty; stamtąd też wystartuje bieg „Policz się z cukrzycą”. W ramach aukcji WOŚP w stolicy można wylicytować udzielenie ślubu przez prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego lub rejs po Wiśle, w którym prezydent będzie sternikiem. W organizację aukcji włączył się też miejskie spółki – m.in. warszawskie zoo (spacer po ogrodzie zoologicznym z dyrektorem Andrzejem Kruszewiczem), czy stołeczny Zarząd Zieleni (rejs po Wiśle).

 

Miejski finał WOŚP w Szczecinie zorganizowany będzie w Ogrodach Śródmieście, gdzie odbędą się pokazy tańca i koncerty. Atrakcje związane „orkiestrą” odbędą się też m.in. w Centrum Kultury Euroregionu Stara Rzeźnia, gdzie zaplanowano licytacje, występy artystyczne i pokazy medyczne. Można też wziąć udział w internetowych aukcjach; do wylicytowania jest m.in. piastowanie urzędu prezydenta Świnoujścia w dowolnie wybranym dniu 2023 r. lub spacer w tunelu pod Świną jeszcze przed jego oficjalnym otwarciem.

Advertisement

 

W Łodzi tradycyjnie już najważniejsze wydarzenia zaplanowano na Rynku Włókniarek Łódzkich. W ramach finału odbędzie się koncert, w którym udział wezmą lokalne zespoły oraz gwiazda wieczoru – Maryla Rodowicz. Szereg atrakcji czeka też odwiedzających w niedzielę łódzką Manufakturę i rynek. W pasażach galerii handlowej pojawią się m.in. pojazdy łódzkich klubów motocyklowych, a w rynku – sprzęt wojskowy, motocykle z okresu II wojny światowej czy zabytkowe samochody.

 

We Wrocławiu finał WOŚP odbędzie się w rynku, gdzie ustawiono scenę koncertową. Wystąpią m.in. wrocławscy gitarzyści, którzy zagrają „Hey Joe” Jimiego Hendrixa, rozpoczynając w ten sposób odliczanie do próby bicia Gitarowego Rekordu Świata 2023 we Wrocławiu. Władze stolicy Dolnego Śląska i spółki miejskie przygotowały też szereg aukcji. Wylicytować można m.in. unikatową Gitarę Dobrych Relacji, koszulkę koszykarskiej reprezentacji Polski z autografami uczestników Eurobasketu 2009, znanych z parkietów NBA, dźwig MPK czy pakiet „VIP na wyścigach konnych” na wrocławskie Partynice.

Advertisement

 

W Krakowie w ramach finału odbędą się koncerty, zawody sportowe, pokazy filmów oraz spotkania fanów motoryzacji. Prezydent Krakowa Jacek Majchrowski przekazał na licytację rękawice bokserskie od mera Kijowa Witalija Kliczki, które były prezentem w podziękowaniu za pomoc, jaką krakowianie ofiarowali walczącej Ukrainie. Na zakończenie 31. Finału WOŚP odbędzie się „Ogniste Show” przed wejściem głównym Nowohuckiego Centrum Kultury.

 

W Białymstoku główną scenę koncertową ustawiono na Rynku Kościuszki. W tym miejscu też przygotowano liczne atrakcje jak rozgrzewka z morsami, wystawa samochodów offroad czy możliwość zajrzenia do wozu strażackiego.

Advertisement

 

Występ Majki Jeżowskiej i Margaret, pokazy psów, wozów bojowych i pożarniczych, licytacje, w tym wizyty na backstage największej imprezy kulturalnej w Rzeszowie – Europejskiego Stadionu Kultury 2023 to niektóre z atrakcji 31. finału WOŚP w stolicy Podkarpacia.

 

W Radomiu, oprócz koncertów, odbędą pokazy zabytkowych samochodów oraz gry i zabawy dla najmłodszych.

Advertisement

 

W Olsztynie w ramach WOŚP zaplanowano m.in. wspólną kąpiel morsów. Koncerty odbędą się na scenie na Starym Mieście; szereg imprezy przygotowano w centrach handlowych, szkołach i przedszkolach.

 

W Bydgoszczy koncerty odbędą się na Starym Rynku. Przewidziano też imprezy sportowe, m.in. bicie rekordu liczby osób, które na ergometrze wioślarskim pokonają 500 m, wspólne treningi biegowe i kolarskie w leśnym parku. Można wziąć też udział w licznych licytacjach, m.in. dzień w ratuszu z prezydentem Bydgoszczy, zwiedzanie Sejmu w towarzystwie posłów z regionu czy lot szybowcem nad miastem.

Advertisement

 

Za pieniądze zebrane w ramach 31. Finału WOŚP kupione będą m.in.: urządzenia do identyfikacji mikroorganizmów metodą spektrometrii masowej typu Maldi TOF; analizatory do wykrywania produktów amplifikacji bakterii, grzybów oraz określania mechanizmów oporności z zastosowaniem technologii rezonansu magnetycznego; zautomatyzowane systemy posiewów próbek mikrobiologicznych; systemy do automatycznego oznaczania lekowrażliwości metodą mikrorozcieńczeń i komory laminarne do laboratoriów mikrobiologicznych.

 

Podczas zeszłorocznego finału zebrano ponad 224 mln zł. Pieniądze przeznaczono na zakup sprzętu okulistycznego dla dzieci.(PAP)

Advertisement

Continue Reading
Advertisement
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Wiadomości

1 maja – 130 lat burzliwej historii Święta Pracy

Published

on

By

fot. PAP

Od pochodów i strajków lewicy niepodległościowej w czasie zaborów, przez burzliwe świętowanie w II RP i propagandowe defilady w PRL po pielgrzymki ludzi pracy na Jasną Górę – tak 1 maja obchodzono w Polsce na przestrzeni lat Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy zwany Świętem Pracy.

„Ja też śpiewam. A kolor jego jest czerwony. A kolor jego jest czerwony, bo na nim robotnicza krew. A kolor jego jest czerwony, bo na nim robotnicza krew! Tłum jak wielkie zwierzę. (…) Ja mieszkam w tłumie. Jestem Jonaszem, w kieszeni mam wypełnioną ołowiem pałkę. Tłum waży sześćset ton, tyle, co cztery płetwale, sześćset ton ludzkiego cielska, a kolor jego jest czerwony, bo na nim robotnicza krew. Idziemy Wolską, w stronę Starego Miasta, idziemy powoli i śpiewamy. Z okien czasem ktoś powiewa flagą, czerwoną, biało-czerwoną, krzyczy: +Niech żyje!+. Na Chłodnej dołączają do nas bundowcy i Poalej Syjon Lewica, chwilowo w stanie rozejmu, pochody mieszają się ze sobą, pamiętam to tak dokładnie, chwila zamieszania, pokrzykiwania przodowników i pochód formuje się ponownie, polskie transparenty, transparenty w jidysz, a ja zaraz za Szapirą, Szapiro rozluźniony i uważny, idziemy dalej. Za naszą bojówką bojówka Bundu, prawilne, zadziorne chłopaki, potem bojówka Poalej Syjon” – tak plastycznie opisywał pochód 1 maja w swojej powieści „Król” Szczepan Twardoch. Niektórzy bohaterowie „Króla” idący ulicami Warszawy połowy lat trzydziestych mogli mieć w pamięci pochody z czasów panowania rosyjskiego, gdy przedstawiciele lewicy niepodległościowej ryzykowali nie tylko ranami odniesionymi w walkach z przeciwnikami politycznymi, ale także śmiercią z rąk rosyjskiej żandarmerii.

 

Obchody Międzynarodowego Dnia Solidarności Ludzi Pracy na ziemiach polskich są związane z rozwojem ruchu robotniczego w ostatnich dekadach XIX wieku. W 1886 r. policja stłumiła strajk robotników w Chicago. Co ciekawe, powodem protestu McCormick Harvester Co. nie było łamanie praw pracowników, lecz planowana modernizacja fabryki, która oznaczała zwolnienie dużej części załogi. 1 maja rozpoczęły się starcia z policją. 4 maja jeden z robotników rzucił w funkcjonariuszy bombą. Zginęło jedenastu robotników i siedmiu policjantów. Sąd skazał siedmiu przywódców zamieszek na kary śmierci (wyrok wykonano wobec czterech). Trzy lata później kongres II Międzynarodówki uznał rocznicę rozpoczęcia tych krwawych zamieszek za Święto Funkcjonariuszy Pracy. Socjaliści określali skazanych jako męczenników bitwy o prawa robotnicze. Ogłoszony przy tej okazji hymn „Na dzień 1 maja” wykorzystywał melodię „Warszawianki” Wacława Święcickiego (później nazywanej „Warszawianką 1905”).

Advertisement

 

Ruch socjalistyczny na ziemiach polskich odradzał się w tym czasie po klęsce I Proletariatu. Pierwsze pochody i strajki organizowały II Proletariat i Związek Robotników Polskich. W 1891 r. w Łodzi i Żyrardowie doszło do starć z wojskiem, a następnie do represji władz carskich. Z późniejszych demonstracji największe rozmiary przybrały wystąpienia w okresie rewolucji 1905 r. Na 1 maja wydawano również specjalne ulotki i jednodniówki. Największy autorytet polskiej lewicy niepodległościowej Bolesław Limanowski z perspektywy Paryża w kolportowanej w Warszawie odezwie podsumowywał dotychczasowe efekty rewolucji: „Ten niespodziewany w swej potędze przejaw woli ludowej zatrwożył i najeźdźców, i wyzyskiwaczy. Najeźdźcy zaczęli przemawiać do ludu w jego ojczystym języku, który przedtem pogardliwie psim nazywali. Wyzyskiwacze spostrzegli, iż trzeba poczynić robotnikom ustępstwa, pomiarkować nieco swoją chciwość”. W przesłaniu Limanowski akcentował wątki niepodległościowe: „Musimy przygotować się należycie do wymiatania śmieci z kraju, kiedy na nas zawołają: już pora. A gdy wymieciemy śmiecie z kraju, to mając broń w ręku, nie pozwolimy, aby ktoś nieproszony gospodarzył w naszym domu, ale sami zostaniemy gospodarzami w naszej Rzeczypospolitej i urządzimy się tak, jak nam będzie najlepiej”.

 

W zupełnie innym tonie, już u zarania niepodległości utrzymane były pierwszomajowe odezwy organizacji lewicowych, które nie dążyły do budowy własnego państwa. 1 maja 1918 r. Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy wzywała do strajku generalnego wymierzonego w okupantów z Niemiec i Austro-Węgier oraz „na chwałę robotnikom rosyjskim, ich potężnemu zwycięstwu nad caratem i burżuazją, ich przesławnej rewolucji socjalnej”. Ostatecznym celem miało być zjednoczenie z rewolucją bolszewicką w Rosji.

Advertisement

 

Nieprzypadkowo więc, w czasach II Rzeczypospolitej 1 maja na ulicach toczyły się walki nie tylko pomiędzy ugrupowaniami lewicowymi a narodową demokracją, ale również zwolennikami lewicy niepodległościowej i agenturalnej Komunistycznej Partii Polski. Oddzielne pochody organizowała też żydowska partia Bund. W niektórych regionach własne uroczystości miały również środowiska chłopskie. Były one wyjątkowo okazałe ze względu na udział orkiestr ludowych. Wszystkie pochody i wiece były chronione przez uzbrojone (czasami w broń palną) bojówki partyjne.

 

W największych ośrodkach przemysłowych – Warszawie, Łodzi i na Górnym Śląsku – robotnicy zbierali się w swoich fabrykach lub dzielnicach i wspólnie dołączali do wielkiego marszu w centrum miasta. „W fabryce Lilpopa o godz. 9 otwarto bramę dla umożliwienia publiczności wzięcia jak najliczniejszego udziału w obchodzie. […] Następnie uformował się pochód w liczbie ponad 3000 osób, reprezentujących fabryki Lilpopa, Franaszka oraz dzielnicę Wola i podmiejską Chrzanów. W pochodzie zwracał uwagę liczny oddział rowerzystów, młodzież ze sztandarami oraz kobiety i dzieci” – pisano w jednej z relacji w latach trzydziestych. Niekiedy w pochodach z tamtego czasu niesiono portrety teoretyków socjalizmu – Karola Marksa i Fryderyka Engelsa – oraz Ignacego Daszyńskiego i zamordowanego przez włoskich faszystów przywódcę socjalistów, Giacoma Matteottiego. Od wieców odbywających się w innych krajach Europy te organizowane przez polską lewicę niepodległościową odróżniały również śpiewane pieśni: „Międzynarodówkę” zastępowano „Czerwonym sztandarem” i „Warszawianką 1905”. Stołeczne zgromadzenia PPS kończyły się z reguły na placu Dąbrowskiego, gdzie przywódcy formacji wygłaszali płomienne przemówienia.

Advertisement

 

„1 maj w roku bieżącym jest świętem o wyjątkowym znaczeniu. Tradycyjne święto pracy w warunkach odzyskanej niepodległości, w momencie odbudowy naszej państwowości, w momencie dobijania potwora hitlerowskiego w jego własnym, zbójeckim gnieździe – urasta do roli święta ogólnonarodowego” – stwierdzało wydawane na warszawskiej Pradze „Życie Warszawy”. Artykuł „Święto 1 Maja w Polsce Odrodzonej” jest manifestem ideologicznego przesłania komunistów w pierwszych latach ich władzy. 1 maja, podobnie jak początkowo tolerowane Święto Konstytucji 3 Maja, miał być wykorzystywany do propagowania ideałów „wolności, demokracji, postępu”. Walka o nie miała być kontynuacją walki z „reżimem sanacji” oraz okupantem niemieckim. „Tylko konsekwentne odgrodzenie się od sanacyjno-ozonowych tradycji – tylko gruntowne wykorzenienie ich w naszym społeczeństwie – może być warunkiem – może być warunkiem, że cele, jakie postawiliśmy przed sobą na drodze do Polski demokratycznej, będą w pełni zrealizowane” – podkreślano w artykule podpisanym przez ppłk. Stefana Matuszewskiego, ministra informacji i propagandy w rządzie tymczasowym. „W oparciu o przymierze ze Związkiem Radzieckim potrafimy w całej pełni zapewnić naszemu demokratycznemu Państwu siłę i rozkwit w przyszłości” – dodawał Matuszewski.

 

Mimo że stolica była w gruzach, propagandowy dziennik wydawany na Pradze zapowiadał uroczystości mające odbyć się na lewym brzegu Wisły. „Już wczoraj w godzinach popołudniowych Warszawa przybrała odświętną szatę. Gmach Opery na Placu Teatralnym i cały szereg ocalałych wśród ruin domów udekorowano portretami Prezydenta Bieruta, Premiera Osóbki-Morawskiego, gen. broni Roli-Żymierskiego i opasano olbrzymimi wstęgami i wieńcami zieleni. Wieczorem na głównych arteriach Warszawy po raz pierwszy od dłuższego czasu zajaśniały żarówki elektryczne latarni ulicznych. […] Radosny nastrój tłumów biorących udział w tej wieczornej manifestacji w przeddzień Święta 1 Maja, jasno oświetlone ulice stolic, artystycznie wykonane dekoracje usunęły nieco w cień smutny obraz gruzów i ruin Warszawy” – opisywali redaktorzy „Życia Warszawy”. 1 maja pierwsza defilada w Polsce rządzonej przez komunistów przeszła od placu Teatralnego, przez Krakowskie Przedmieście do skrzyżowania z Alejami Jerozolimskimi. Gazeta „szacowała” liczbę manifestantów na 100 tysięcy.

Advertisement

 

Poza powtarzającymi się „rytualnymi” przemówieniami podkreślającymi wagę przyjaźni ze Związkiem Sowieckim i „przemian demokratycznych” przedstawiciele nowej władzy ostrzegali „wrogów ludu”. „Usiłuje jeszcze bruździć reakcja. My umiemy doskonale odróżnić nieznanych żołnierzy i bojowników, którzy ginęli pod gruzami Warszawy w walce z Hitlerem, od przywódców, od tej złej kliki, przez którą Warszawa została zniszczona. Niech reakcja nie usiłuje zainkasować zasług tych, którzy nie dla niej ginęli, lecz ginęli dla Polski” – mówił reprezentujący PPR minister oświaty Stanisław Skrzeszewski.

 

Co charakterystyczne dla pierwszego okresu istnienia „Polski ludowej”, obok informacji o obchodach 1 maja zamieszczano zapowiedzi uroczystości w rocznicę Konstytucji 3 maja. W mszy za ojczyznę w ocalałym kościele seminaryjnym miały wziąć udział władze państwowe i wojsko.

Advertisement

 

W kolejnych latach wraz z umacnianiem się nowego systemu obchody 1 maja stawały się coraz bardziej masowe i przymusowe dla robotników, uczniów i „inteligencji pracującej”. Oficjalne ogłoszenie 1 maja świętem państwowym było tylko formalnym potwierdzeniem tego procesu. „Dla zadokumentowania osiągnięć i zwycięstw klasy robotniczej, przodującej siły Narodu, budującego socjalizm, jako wyraz umocnienia się władzy ludowej, w hołdzie dla tysięcy bojowników wolności i postępu, dla zamanifestowania solidarności narodu Polskiego z siłami postępu i pokoju na całym świecie, w 60-tą rocznicę pierwszego obchodu międzynarodowego święta proletariatu w Polsce stanowi się, co następuje: Dzień 1 maja jest dniem święta państwowego, wolnym od pracy” – głosiła ustawa z kwietnia 1950 r. o ustanowieniu 1 maja świętem państwowym.

 

Propaganda komunistyczna w okresie stalinizmu wydaje się dokładnym odzwierciedleniem zapisów ustawy z kwietnia 1950 r. Podczas wielkiego pochodu 1 maja 1950 r. szczególnie wiele transparentów i słów poświęcono „współpracy i przyjaźni” ze Związkiem Sowieckim. Symbolem „budowy socjalizmu” były liczne hasła zapewniające o wykonaniu tzw. planu sześcioletniego. Wzorem pochodów moskiewskich ważnymi aktorami ich polskich odpowiedników byli przodownicy pracy przepasani szarfami informującymi o przekroczeniu norm prac. Na niektórych wiecach byli obecni weterani ruchu z czasów przewrotu 1905 r. „Cześć wielkim rewolucyjnym tradycjom 60-letnich walk pierwszomajowych” – głosił jeden z transparentów. Konsekwentnie pomijano ich ówczesne barwy partyjne. Przynależność do niepodległościowego PPS kłóciłaby się z czczonymi przez komunistów „tradycjami internacjonalistycznymi” przeciwnej odbudowie niepodległości Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy.

Advertisement

 

1 maja był także okazją do budowy polskiego odpowiednika stalinowskiego kultu jednostki. W „Polskiej Kronice Filmowej” z maja 1950 r. można było obejrzeć relację z wizyty delegacji młodzieży szkolnej u prezydenta RP Bolesława Bieruta. „Prezydent życzył swym gościom – przodownikom w nauce – żeby w przyszłości stali się również przodownikami pracy” – relacjonował lektor PKF Andrzej Łapicki. Mimo że podczas uroczystości w ogrodach Belwederu uczestniczyli też premier Józef Cyrankiewicz i sowiecki marszałek w polskim mundurze Konstanty Rokossowski, to Bierut był jedynym bohaterem tego wydarzenia. W PKF z 1953 r., szczytowego okresu polskiego stalinizmu, kamera uchwyciła scenę, w której matka pokazywała kilkuletniemu synowi Bieruta na trybunie honorowej. „Zobacz, dziecko, to nasz wódz, nauczyciel, przyjaciel” – głosił komentarz. Zbliżało to dyktatora do propagandowego wizerunku nieżyjącego już wówczas przywódcy ZSRS.

 

Po przełomie roku 1956 r. ideologiczne natężenie propagandy nieco zelżało. Zniknęło też wiele „rekwizytów” epoki stalinowskiej – portrety przywódców ZSRS (poza wizerunkami „wodza rewolucji” Włodzimierza Lenina) i hołubieni przez propagandę przodownicy pracy. Brak uczestnictwa w pochodzie nie wiązał się również z dużym ryzykiem utraty pracy. W przemówieniu Władysława Gomułki nie pojawiały się wątki dotyczące konieczności nasilenia walki z „krajami imperialistycznymi”, ale raczej podjęcia współzawodnictwa. „O tempie naszego marszu naprzód w ostateczności decyduje bowiem człowiek – jego poziom, jego praca, jego patriotyzm, jego poczucie społeczne, jego twórcza i dalekosiężna myśl” – zaznaczał nowy lider PZPR. Gomułka nie odniósł się w żaden sposób do entuzjazmu społecznego października 1956 r., który wyniósł go do władzy. Wydaje się, że był to jeden z kolejnych przejawów końca odwilży.

Advertisement

 

Rozczarowanie rządami Gomułki i wydarzenia roku 1968 skłoniły środowiska studenckie do protestu przeciwko represjom. Do najbarwniejszego doszło we Wrocławiu, gdzie studenci przemaszerowali przed trybuną honorową z hasłami: „Prawdę dziś mówi +Miś+ oraz „Czytajcie +Świerszczyk+, bo nie kłamie”. Ironicznie skandowano także imię I sekretarza, naśladując w ten sposób zwyczaje partyjne. Podobnie było w maju 1971 r., kilka miesięcy po masakrach na Wybrzeżu.

 

Atmosfera 1 maja w latach siedemdziesiątych miała być w zamierzeniu władz partii bardzo swobodna. Polska Kronika Filmowa ukazywała święto 1 maja raczej jako radosny dzień skupiający przedstawicieli wszystkich profesji. Szczególnie okazale wyglądał warszawski pochód 1 maja 1975 r. – u szczytu okresu gierkowskiej prosperity. Propagandowa narracja PKF niemal całkowicie pomijała ideologiczny wymiar święta. Przypominano jedynie o sukcesach ostatniego czterolecia. „Na VII Zjazd Partia przyjdzie z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku i programem dalszego rozkwitu Polski”. Kamery pokazywały ujęcia z wnętrza pochodu. Skupiały się one nie tylko na robotnikach reprezentujących kluczowe zakłady przemysłowe, ale również na hołubionych przez władzę luminarzach polskiej kultury, szczególnie popularnych aktorach i reżyserach filmowych. Ogromną siłę przyciągania miały też imprezy odbywające się po zakończeniu wiecu, na których można było kupić „towary deficytowe” – słodycze czy owoce cytrusowe.

Advertisement

 

W 1981 r. do oficjalnych obchodów przyłączali się działacze „Solidarności”. Biuro Polityczne KC PZPR odnotowało wiele przypadków „nacjonalizmu i antyradzieckości”. Od roku 1982 wiele świąt 1 maja przeradzało się w zamieszki. W 1985 r. oficjalny pochód w Gdańsku został niemal całkowicie rozbity nie przez „Solidarność”, która zorganizowała niewielki marsz prowadzony przez Lecha Wałęsę, lecz anarchistyczny Ruch Społeczeństwa Alternatywnego. W 1986 r. opozycji udało się zmniejszyć frekwencję na pochodach dzięki akcji telefonów do zakładów pracy – rozmówcy podszywali się pod działaczy miejscowych komitetów partyjnych i zawiadamiali, że z powodu katastrofy w Czarnobylu obchody odwołano. W latach osiemdziesiątych ciężar autentycznego święta pracy przejęły organizowane przez ks. Jerzego Popiełuszkę pielgrzymki ludzi pracy na Jasną Górę.

 

Wyjątkowy wymiar miały obchody z 1 maja 1989 r. W atmosferze pierwszej w dziejach PRL prawdziwej kampanii wyborczej ulicami Warszawy przeszedł legalny pochód opozycji, który wyruszył sprzed grobu ks. Popiełuszki przy żoliborskim kościele św. Stanisława Kostki. Na trasie prowadzącej na Podzamcze skandowano m.in. hasła: „Precz z komuną” i „Nie stój z boku, chodź na pochód”. Niezwykle blado wyglądał z kolei zorganizowany przez władze wiec na placu Zwycięstwa. „Wartki bieg wydarzeń odmienia naszą rzeczywistość. Łatwo nieraz o utratę równowagi, poczucia kierunku, a my musimy iść tylko naprzód, usuwać wszystko to, co się przeżyło, bronić tego, co trwałe, rozwijać to, co jest jutrem socjalizmu” – stwierdził I sekretarz KC PZPR Wojciech Jaruzelski. Zaledwie kilka miesięcy później miało się okazać, że był ostatnim przywódcą swojej partii, który przemawiał 1 maja. W 1989 r. tradycję pochodów, które były już tylko cieniem dawnych uroczystości, udało się podtrzymać m.in. w Bydgoszczy, Poznaniu i Szczecinie. Gdzie indziej ograniczano się do wieców i festynów.

Advertisement

 

Po 1989 r. widoczny w sferze publicznej stał się również religijny wymiar obchodów tego dnia. 1 maja jest także Świętem Józefa Rzemieślnika. Proklamował je papież Pius XII 1 maja 1955 r. W nauczaniu Kościoła kształtowanym od pontyfikatu Leona XIII znaczenie pracy jest jednym z najważniejszych elementów rozważań o społeczeństwie. „Praca ludzka stanowi klucz, i to chyba najistotniejszy klucz, do całej kwestii społecznej, jeżeli staramy się ją widzieć naprawdę pod kątem dobra człowieka” – podkreślał papież Jan Paweł II w encyklice „Laborem exercens”. Najważniejszym ośrodkiem kultu św. Józefa w Polsce jest Narodowe Sanktuarium pod jego wezwaniem w Kaliszu. 1 maja przybywa tam Ogólnopolska Pielgrzymka Pracowników i Pracodawców, organizowana przez NSZZ „Solidarność”.

 

Ustawa z roku 1950 w niezmienionym kształcie obowiązywała przez ponad pół wieku. W styczniu 2007 r. Sejm RP uchwalił jej nowelizację. „W hołdzie wszystkim tym, którzy swoją pracą tworzyli wielkość Naszej Ojczyzny, wspierali jej rozwój i budowali przyszłość dla następnych pokoleń, dla podkreślenia wartości pracy ludzkiej – rozumianej jako moralny obowiązek człowieka, ale też jako doskonalenie świata nas otaczającego – dokonującej się poprzez wszechstronny rozwój osoby ludzkiej, w trosce o zachowanie godności pracy ludzkiej i wiążącej się z tym wolności i mądrości” – brzmi nowa preambuła uzasadniająca zachowanie Święta Pracy. (PAP)

Advertisement

Continue Reading

Wiadomości

Niewiarygodne! Te kwiaty mogą wylądować na talerzu!

Published

on

By

fot. PAP

Niewiarygodne! Wiele kwiatów, które są dostępne w kwiaciarniach może znaleźć swoje miejsce na talerzu. Mogą być z powodzeniem m.in. dodawane do sałatek, dań mięsnych czy jako składniki ciast – mówił dr n. med. Sławomir Dudek z Wydziału Nauk Farmaceutycznych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego.

– Nie mamy oporów przed schrupaniem korzenia marchwi, liści sałaty, owocu pomarańczy, nawet skubiemy nasiona dyni. Ale czy równie chętnie sięgamy po jadalne kwiaty? A i owszem. Część z nich spożywamy wraz z codziennymi posiłkami, choć możliwe, że nie przywiązujemy do tego wagi – zauważył dr Sławomir Dudek, cytowany w informacji prasowej uczelni.

 

Popularnym jadalnym kwiatem, który możemy znaleźć w kwiaciarni są goździki, które wykazują korzystny wpływ m.in. na układ nerwowy i pokarmowy. Można dodać je do sałatek, a kandyzowane mogą być podawane z deserami. Produkuje się z nich również syropy lub marmolady.

 

Advertisement

Kolejnym kwiatem, który może służyć jako przekąska jest liliowiec ogrodowy. Jego kwiaty mają m.in. właściwości antyoksydacyjne czy przeciwdepresyjne. Inną rośliną, która kojarzy nam się bardziej np. z kwietnikiem niż kuchnią jest piwonia. Kwiaty mają właściwości przeciwalergiczne oraz zapobiegające chorobie wieńcowej.

 

Ogórecznik zwyczajny, którego kwiaty smakiem przypominają ogórek, był dawniej dodawany jako składnik zimnych napojów orzeźwiających. Może być też wykorzystywany jako środek wspomagający oczyszczanie organizmu z toksyn oraz odchudzanie.

 

Advertisement

Jadalnymi kwiatami są także: bratek, chaber, cykoria, fiołek, forsycja, jaśmin, lawenda, nagietek czy róża.

 

Jak zaznaczył dr Dudek, jadalna część brokułu jest także kwiatostanem, nazywa się ją różą; zawiera ona dużą ilość witamin, karotenoidów, flawonoidów oraz błonnika. Cechuje się m.in. właściwościami przeciwutleniającymi, przeciwnowotworowymi oraz hipoglikemicznymi.

 

Advertisement

Kolejnym jadalnym kwiatem jest karczoch, który po usunięciu zewnętrznych łusek nadaje się do spożycia. Kwiat ma właściwości wspomagające wątrobę, a ponadto uważa się, że jest to afrodyzjak. Można również zjeść kwiaty kaparów, cukinii, dyni i kalafiora.

 

– Jednak na tym opcje się nie kończą! Jeśli sięgniemy po przyprawy, szybko okaże się, że i tam są obecne kwiaty. Jedną z najdroższych przypraw jest szafran uprawny, który już od wieków ceniony był jako przyprawa, barwnik, a nawet składnik perfum. Spośród wielu związków, które zawiera warto wymienić krocynę, odpowiedzialną za poziom hormonów szczęścia – zwrócił uwagę naukowiec.

 

Składnikiem ziół prowansalskich używanych w Niemczech jest kwiat lawendy. Jadalna (w ograniczonej ilości) jest też czapetka pachnąca, znana szerzej jako goździkowiec wonny. Popularne w kuchni, głównie zimą, są “goździki”, czyli wysuszone, zamknięte pąki kwiatowe czapetki. Ich żucie zmniejsza dolegliwości ze strony bolących zębów oraz korzystnie wpływa na układ pokarmowy. (PAP)

Advertisement

Continue Reading

Advertisement
Advertisement