Zdrowie
Rozrusznik serca nieodpłatnie sprawdzisz w Szpitalu Specjalistycznym w Pile
Published
2 lata agoon
By
admin
W ramach kontraktu z NFZ, Szpital Specjalistyczny w Pile im. Stanisława Staszica we współpracy z Grupą American Heart of Poland prowadzi specjalistyczną Poradnię Kardiologiczną realizująca również świadczenia dla wszystkich pacjentów ze wszczepionymi stymulatorami serca.
W zakresie świadczonych przez Poradnię usług medycznych znajduje się kontrola stymulatorów i wysokoenergetycznych urządzeń wszczepialnych (ICD – kardiowerterów-defibrylatorów oraz CRT-D -kardiowerterów-defibrylatorów z funkcją resynchronizacji). Z opieki Poradni mogą korzystać pacjenci ze stymulatorami wszczepionymi nie tylko w tutejszym Oddziale Kardiologicznym, ale także osoby, które miały przeprowadzone zabiegi w innych placówkach na terenie całej Polski.
– Pierwsza wizyta powinna odbyć się ok 3-4 miesięcy po zabiegu wszczepienia urządzenia. Jest ona konieczna, aby ocenić proces wgajania się układu stymulującego oraz skuteczność wstępnego programu pracy stymulatora. Kolejne kontrole powinny odbywać się co 9-12 miesięcy, chyba że lekarz w trakcie kontroli zdecyduje inaczej. Powodem przyspieszonej wizyty mogą być np. rozładowana bateria, pogarszające się parametry stymulacji, zmiany programu pracy stymulatora czy stwierdzone epizody arytmii. Kontrole muszą odbywać się regularnie, gdyż nieprawidłowa praca urządzenia może powodować zaburzenia pracy serca, a co za tym idzie stworzyć sytuacje groźne dla stanu zdrowia, a nawet życia pacjenta. Regularność kontroli jest szczególnie istotna u pacjentów, u których czynność serca uzależniła się od pracy stymulatora. Są to pacjenci, którzy nie posiadają samoistnego rytmu serca i każdy jego skurcz jest uzależniony od impulsu wysłanego przez stymulator. W tej grupie pacjentów nieprawidłowa praca stymulatora lub wyczerpanie jego baterii może doprowadzić do zasłabnięć, omdleń z urazami, a nawet do śmierci chorego – mówi doktor Jacek Konarski, kardiolog Polsko-Amerykańskich Kliniki Serca w Pile, Grupa American Heart of Poland.
W Poradni Kardiologicznej przyjmuje pięciu specjalistów Grupy American Heart of Poland w zakresie kontroli stymulatorów.
– Wykonujemy kontrole: stymulatorów serca (jedno-, dwu- i trzyelektrodowych), kardiowerterów-defibrylatorów (ICD) oraz kardiowerterów-defibrylatorów z funkcją resynchronizacji (CRT-D). Wskazaniem jest zachować ciągłość kontroli w jednym ośrodku. Takie postępowanie umożliwia wgląd w historię leczenia, w zmienność parametrów pracy stymulatora, ocenę reakcji pacjenta na zmiany programu stymulacji umożliwia też ocenę zmienności ewentualnych zaburzeń rytmu serca – wyjaśnił doktor.
Wszystkie urządzenia wszczepialne, w tym także najprostsze stymulatory, posiadają możliwość rejestracji zaburzeń rytmu serca.
– W trakcie kontroli analizujemy obecność tych zaburzeń i ewentualne zmiany ich nasilenia. Informacje te umożliwiają nam wprowadzenie modyfikacji leczenia farmakologicznego. Niektóre z zaburzeń rytmu serca mogą stwarzać sytuacje zagorzenia życia pacjenta, dlatego tak ważne jest ich wczesne rozpoznanie i wdrożenie zindywidualizowanego leczenia, a czasem nawet pilnego skierowania pacjenta na Oddział Kardiologii – uzupełnił specjalista Grupy American Heart of Poland.
Jak wygląda wizyta w poradni?
– Pacjentowi wykonujemy EKG 12-sto odprowadzeniowe. Przeprowadzone jest badanie podmiotowe, czyli zebranie wywiadu oraz ocena stanu rany po zabiegu wszczepienia i okolica stymulatora tzw. kieszonka lub loża. Następnie kontrolujemy parametry pracy stymulatora, stan baterii oraz analizujemy obecność i nasilenie zdarzeń arytmicznych – zaburzeń rytmu serca. Bardzo ważne jest, żeby kontrola stymulatora była prowadzona równocześnie z regularnym specjalistycznym leczeniem kardiologicznym. Innymi słowy pacjenci posiadający stymulator nie mogą zaniechać specjalistycznego leczenia farmakologicznego nadzorowanego przez prowadzącego kardiologa, którego celem jest redukcja czynników ryzyka chorób sercowo-naczynionych i stabilizacji chorób serca. Obie poradnie muszą ze sobą ściśle współpracować. Musimy pamiętać, że pacjenci którzy musieli mieć wszczepiony stymulator, a już szczególnie ci, którzy mają wszczepione urządzenia wysokoenergetyczne, należą do grupy chorych najbardziej obciążonych, wymagających wzmożonego specjalistycznego leczenia i nadzoru. Niedopuszczalnym jest, aby w tej grupie pacjentów zaniechać leczenia kardiologicznego i ograniczyć się jedynie do kontroli stymulatora. Z tych właśnie względów na końcu wizyty wydawany jest protokół kontroli z wnioskami, który powinien trafić do kardiologa prowadzącego leczenie farmakologiczne – wytłumaczył Konarski.
Najczęściej popełniane błędy przez pacjentów.
– Pacjent przestaje odbywać wizyty u kardiologa prowadzącego i ogranicza się do kontroli stymulatora. Sama kontrola stymulatora nie wystarczy w zachowaniu odpowiedniego leczenia chorób serca. Do innych częstych błędów należy brak na wizycie dokumentacji medycznej, szczególnie z zabiegu wszczepienia urządzenia i brak stosowanych leków – uzupełnił kardiolog.
Poradnia Kardiologiczna w zakresie Kontroli Stymulatorów i wysokoenergetycznych urządzeń wszczepialnych działa w ramach kontraktu z NFZ. Jest czynna od poniedziałku do piątku od godziny 14:00 do 15:00, w celu uzgodnienia wizyty prosimy o kontakt pod numerem 67 210 63 38 lub 67 210 66 56.
You may like
Zdrowie
Nie trzymajmy dzieci pod kloszem. Rozmawiajmy z nimi na trudne tematy m.in. o śmierci
Published
3 dni agoon
1 listopada, 2024By
admin
Warto rozmawiać z dziećmi na trudne tematy, w tym o śmierci. Nie róbmy z niej tematu tabu i nie trzymajmy pod kloszem takiego małego człowieka, bo prędzej czy później i tak się o niej dowie, np. w grupie rówieśniczej lub gdy umrze ktoś bliski – radzą psycholodzy.
– My, dorośli, czasem wychodzimy z założenia, że im mniejsze i młodsze dziecko – tym mniej rozumie, mniej widzi, mniej dostrzega, więc po co w ogóle podejmować z nim trudne tematy. Nic bardziej mylnego. Taki mały człowiek przecież widzi, dostrzega i przede wszystkim odczuwa. Dlatego w przypadku zetknięcia się ze śmiercią bliskiej osoby, albo przy okazji odwiedzin cmentarzy i rodzinnych grobów podczas dnia Wszystkich Świętych, zaczną się pytania: co się dzieje? gdzie jest ta osoba? czym jest śmierć?– powiedziała Nauce w Polsce dr hab. Katarzyna Ślebarska, prof. UŚ, która kieruje Instytutem Psychologii na Wydziale Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego.
Pytana o to, w jakim wieku dziecko jest już świadome, czym jest śmierć, odpowiedziała, że dzieje się to wcześniej niż nam się wydaje. „Dziecko ma po prostu inny sposób rozumienia. Oczywiście, że małe dziecko jeszcze nie zrozumie takiej abstrakcji, jak śmierć, co wynika z naszego rozwoju poznawczego oraz jak funkcjonują nasze myśli i nasza wyobraźnia. Ale widzi, gdy coś się dzieje, np. gdy ktoś bliski znika i nie wraca” – powiedziała naukowczyni.
Psycholożka dodała, że już dzieci w wieku przedszkolnym mają koszmary nocne, boją się strasznych rzeczy, pytają, ile lat mama i tata będą żyli itd. „Do tego dochodzi grupa rówieśnicza, która donosi różne sensacje zasłyszane w mediach czy od swoich bliskich. Dlatego nie trzymajmy pod kloszem takiego małego człowieka, bo prędzej czy później i tak się o tym dowie. A lepiej, żeby poznał ten trudny temat od nas, rodziców i opiekunów” – powiedziała.
W jej ocenie warto wprowadzać dziecko w temat śmierci i przemijania możliwie od najmłodszych lat – stopniowo, ale w ciągłym procesie. „Można zacząć od pokazania, czym jest przemijanie na przykładzie roślin, przyrody, pór roku, że coś się rodzi, rozkwita, kwitnie, a potem przekwita. Róbmy to w sposób dostosowany do rozwoju i wieku dziecka, dobierając odpowiedni język” – podkreśliła.
Wskazała, że pomocne bywają metafory. „Jeśli w naszej rodzinie mówimy o religii, wierze, niebie, to można wtedy powiedzieć, że ktoś, kto umarł ‘poszedł do nieba’, albo ‘mieszka z aniołkami’. Kluczem jest tu kod kulturowy używany w naszym domu i język, który dziecko rozumie. Dlatego też w trudnych sytuacjach odwołujemy się np. do postaci z bajek. Choć oczywiście nie mogą to być sformułowania, które wyprowadzają na manowce. Bądźmy szczerzy” – zachęcała Katarzyna Ślebarska.
Jednocześnie zastrzegła, że należy chronić dziecko przed nadmiarem informacji. „Czasem lepiej jest powiedzieć mniej, niż za dużo, co może przytłoczyć dziecko i sprawić, że będzie przerażone” – wskazała.
Ekspertka nawiązała również do przygotowania dziecka do śmierci, gdy ma ono swojego pupila, swoje zwierzątko. „W takim przypadku musimy pamiętać, że w którymś momencie dziecko stanie się świadkiem śmierci tego zwierzątka, co na pewno bardzo na nie wpłynie. Dlatego warto dziecko wcześniej przygotować na taką sytuację. Oczywiście, nie chodzi o straszenie, że ‘dostajesz króliczka, który i tak zdechnie’. Ważne jest delikatne podejście, dostosowane do wieku i języka dziecka” – wskazała Katarzyna Ślebarska.
Według naukowczyni żałoba u dziecka może się objawiać w różny sposób. „Jedno dziecko będzie bardzo przeżywało, będzie chciało rozmawiać o tej osobie lub swoim zwierzątku, a inne zamknie się w sobie. Warto też podkreślać, że jeśli dziecko chce płakać – to może; ma prawo być smutne. Z kolei u młodszych dzieci możemy obserwować pewne wahania zachowania, np. najpierw bardzo płacze, a po chwili się śmieje i świetnie bawi. To normalne. Obserwujmy dzieci, bądźmy z nimi, wspierajmy je i dajmy im przeżywać żałobę po swojemu. Może warto też porozmawiać z dzieckiem, że osoba, która zmarła, zostanie w naszych myślach i choć się z nią już nie spotkamy, to pamięć o niej nie zniknie” – mówiła.
Psycholożka podkreśliła również, że jeśli rodzic lub opiekun podejmuje się zadania rozmowy z dzieckiem o śmierci kogoś bliskiego, nie może zapomnieć również o swoich emocjach. „My, dorośli, też mamy swoje ograniczenia, lęki, obawy, np. czy nie skrzywdzimy dziecka taką rozmową. Dlatego warto się do niej przygotować, poczytać, skonsultować się ze specjalistą. A jeśli zaczynamy czuć, że ten temat nas przerasta, powiedzmy dziecku, że więcej nie jesteśmy mu w stanie teraz powiedzieć i że wrócimy do rozmowy np. jutro. W razie potrzeby nie bójmy się skorzystać z pomocy” – podsumowała naukowczyni. (PAP)
Nauka w Polsce, Agnieszka Kliks-Pudlik
Zdrowie
Choroba otyłościowa – ciągle kwestia niedopowiedziana
Published
1 tydzień agoon
28 października, 2024By
admin
O narzędziach do terapii choroby otyłościowej i o powodach tego, że większość pacjentów pozostaje bez jakiegokolwiek leczenia, rozmawiali eksperci podczas debaty zorganizowanej przez redakcję „Pulsu Medycyny” z okazji Światowego Dnia Walki z Otyłością.
Choroba otyłościowa stanowi dziś kluczowe wyzwanie dla ochrony zdrowia w Polsce. Statystyki pokazują, że 9 mln Polaków zmaga się z tym schorzeniem. Jak zauważyła dr hab. n. med. prof. CMKP Alina Kuryłowicz z Kliniki Chorób Wewnętrznych i Gerontokardiologii CMKP Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. prof. W. Orłowskiego w Warszawie, kierownik Poradni Leczenia Otyłości, dawniej nadmierna masa ciała stanowiła kwestię niedopowiedzianą.
„Leczyliśmy powikłania choroby otyłościowej, czyli nadciśnienie, hiperlipidemię, cukrzycę. Wynikało to z bezradności, nie mieliśmy skutecznych narzędzi i poza zaleceniem, aby pacjent przestrzegał wskazań dietetycznych i więcej się ruszał, niewiele mogliśmy mu zaoferować. Ale teraz mamy świetne narzędzia terapeutyczne. I właściwie nie ma powodu, żeby nie rozpoznawać otyłości. Jako lekarze mamy też poczucie sprawczości, że jeżeli tę chorobę rozpoznamy, jesteśmy w stanie udzielić pacjentowi kompetentnej pomocy” – mówiła prof. Alina Kuryłowicz. „Niezaproponowanie mu leczenia farmakologicznego, jeżeli ma ku temu wskazania, jest błędem. Jeśli nie usłyszy o tym, że taka opcja istnieje, to nigdy tego leczenia nie podejmie”.
Do farmakoterapii otyłości istnieją bardzo konkretne wskazania, związane przede wszystkim z BMI pacjenta. To prosty miernik stosowany do klasyfikacji otyłości, nadwagi i niedowagi u osób dorosłych i dzieci. Zdaniem prof. Aliny Kuryłowicz to wskaźnik bardzo praktyczny, jednak niemówiący nic o składzie ciała.
„Istotą choroby otyłościowej jest nadmiar tkanki tłuszczowej. W związku z tym namawiamy lekarzy do szukania otyłości ukrytej, obecnej pomimo prawidłowego BMI, którą można w bardzo prosty sposób rozpoznać, oceniając chociażby obwód w pasie” – wyjaśniała prof. Alina Kuryłowicz. Przy zwiększonym obwodzie pasa powyżej 102 cm u mężczyzny i powyżej 88 cm u kobiet mamy prawie stuprocentową pewność, że to też są chorzy z otyłością.
„Otyłość to ciężka, przewlekła choroba. Jeśli nie podejmujemy działań, lecząc ją na wczesnym etapie, doczekamy się szybko powikłań. Wówczas koszty związane z leczeniem otyłości będą ogromne” – dodał prof. dr hab. n. med. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii WUM. „Rozpoznanie otyłości powinno się znaleźć w dokumentacji lekarskiej zarówno wtedy, kiedy pacjent trafia do szpitala, jak i wówczas, kiedy odwiedza lekarza rodzinnego czy lekarzy innych specjalności”.
Ekspert poruszył wątek powikłań otyłości. Choroba otyłościowa powoduje około 200 powikłań. Kardiolodzy widzą wpływ tej choroby na rozwój schorzeń układu sercowo-naczyniowego. „Mamy twarde dane, które mówią, że u pacjentów, którzy mają rozpoznaną otyłość, ryzyko powikłań jest znacząco większe. Jest to istotne klinicznie i finansowo” – zaznaczył prof. Artur Mamcarz.
W leczeniu otyłości w pierwszej kolejności pacjenci powinni otrzymać leczenie farmakologiczne, a dopiero w przypadku jego nieskuteczności lub nawrotu choroby otyłościowej należy zaproponować leczenie chirurgiczne. Jedną z barier w leczeniu otyłości są bez wątpienia koszty ponoszone przez pacjenta.
„Leczenie powinno uwzględniać wszelkie dostępne możliwości, jakie oferuje współczesna medycyna. Jeżeli wiemy, że największą korzyść terapeutyczną uzyska z kompleksowego leczenia, to powinniśmy takie leczenie zastosować” – zauważył dr hab. n. med. Mariusz Wyleżoł, kierownik Warszawskiego Centrum Kompleksowego Leczenia Otyłości i Chirurgii Bariatrycznej Szpitala Czerniakowskiego w Warszawie, prezes elekt Polskiego Towarzystwa Leczenia Otyłości. Czy jest to jednak realne?
„Jeżeli musimy przygotować do operacji chorych, u których przedoperacyjna redukcja masy ciała ma kluczowe znaczenie, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo okołooperacyjne, i moglibyśmy uzyskać tę redukcję stosując leki, to niestety wielu chorych nie może sobie na to pozwolić. W związku z czym narażamy ich jako cały system opieki zdrowotnej na większe ryzyko wystąpienia powikłań okołooperacyjnych” – dodał dr hab. Mariusz Wyleżoł.
Eksperci podkreślali również konieczność prowadzenia leczenia przez cały zespół specjalistów, tak jak było to możliwe w programie KOS-BAR. Podstawą walki z otyłością jest jednak edukacja prozdrowotna, prowadzona od przedszkola. Aby zmienić nawyki związane ze stylem życia, konieczne są rozwiązania systemowe, podobnie jak w samej terapii. A tych na razie brakuje.
Źródło informacji: Puls Medycyny