Connect with us

Polska i Świat

Tragedia w Poznaniu. 71-latek już wcześniej odgrażał się

Published

on

fot. PAP

71-letni Zbysław C. najprawdopodobniej w czwartek zostanie przesłuchany przez prokuratora. Sąsiedzi nożownika przyznają, że przeważnie nikomu nie wadził, ale zdarzyło się, że groził mieszkańcom, że wysadzi ich kamienicę. Natomiast zaraz po zbrodni policja ustaliła, że niepokojąco zachowywał się od dwóch dni.

Do tragedii doszło w środę około godz. 10 na ul. Karwowskiego na poznańskim Łazarzu. 71-letni Zbysław C. z nieznanych przyczyn zaatakował nożem 5-letniego chłopca, który z przedszkolną grupą szedł na wycieczkę na pocztę. Dziecko zostało zranione w klatkę piersiową. Pomimo starań lekarzy 5-latek zmarł w szpitalu w trakcie operacji. 71-latka na miejscu zbrodni obezwładnili świadkowie zdarzenia, którym pomogła policjantka po służbie.

 

71-letni Zbysław C. mieszkał w kamienicy na poznańskim Łazarzu, tuż przy miejscu, w którym zaatakował chłopca. Sąsiad mężczyzny, który prosił o anonimowość, powiedział, że Zbysław C. mieszkał tam wraz z siostrą, na trzecim piętrze kamienicy. Powiedział, że „takich rzeczy chyba nie robi człowiek o zdrowym umyśle; człowiek, który ma 71 lat zabija 5-letnie dziecko?”.

Advertisement

 

Mężczyzna pytany przez PAP, czy wcześniej przed zdarzeniem, 71-latek sprawiał jakiekolwiek problemy sąsiadom, czy był agresywny, albo czy w związku z jego zachowaniem byli zmuszeni powiadamiać służby, powiedział, że „nie miał z nim jakiegoś kontaktu, pokazywał się sporadycznie”. Dodał, że wcześniej z jego powodu „żadnych interwencji policji tutaj nie było”. „Nie było z nim wcześniej żadnych problemów” – podkreślił.

 

Mieszkańcy miasta w środę po południu przyszli na miejsce tragedii, by zapalić znicze. Niektórzy przynieśli też pluszowe misie. W rozmowie z PAP podkreślali, że to niewyobrażalna tragedia. Jedna z mieszkanek okolicy, pani Agata, powiedziała PAP, że „ten mężczyzna już od rana na rynku łazarskim chodził i wariował. Od godz. 7 rano na rynku był widziany jak krzyczał +ave Putin, ja was wszystkich pozabijam+”.

Advertisement

 

Inna z mieszkanek Łazarza w rozmowie z PAP zauważyła, że przed atakiem na chłopca mężczyzna był w pobliskim sklepie. „Przed atakiem rozmawiał z jedną z ekspedientek jak była na papierosie. Zapytał się jej, czy wie, że papierosy zabijają. Powiedziała: +i co z tego+, a on jej na to: +to jak papieros cię nie zabije, to ja cię zabije+ i ona coś mu odpowiedziała, a potem weszła do środka” – powiedziała pani Renata.

 

Dodała, że z rozmów z sąsiadami wynika, że 71-latek był agresywny już wcześniej. „Słyszałam, że miał z okna krzyczeć, że wysadzi tę kamienicę” – powiedziała.

Advertisement

 

„Owszem, czasem przychodził kupować jakieś piwo, ale jakby tak człowiek każdego miał osądzić – nie wyglądał na takiego osobnika. Może ta dzielnica jest też nieciekawa, ale dzieciom się nie robi krzywdy. Do końca trzymaliśmy kciuki za tego malca, do końca” – powiedziała.

 

Zaznaczyła, że niezwykłe wyrazy uznania należą się osobom, które zatrzymały napastnika.

Advertisement

 

Inna z mieszkanek Łazarza powiedziała PAP, że „ten mężczyzna mieszkał tutaj chyba od zawsze”. „On miał psa, tego psa ciągnął, i tego psa wyzywał, gdzieś tam szarpał. Znałam go i większość znajomych też kojarzy kim jest. Chyba też lubił sobie trochę nadużyć, ale nie znam go tak, żeby widzieć, ale to tak wyglądało po prostu (…) To jest coś niesamowitego, jak ktoś kto mieszka tu lata, wychował się tu, może zrobić krzywdę swojemu człowiekowi, małemu dziecku. No to jest po prostu coś niesamowitego” – powiedziała.

 

Kobieta pytana, czy 71-latek sprawiał wrażenie kogoś, kto mógłby się posunąć do takiej zbrodni powiedziała: „wie pani jak to jest, ktoś idzie ulicą i krzyczy, nigdy nie zdajemy sobie sprawy, że on może zrobić krzywdę drugiej osobie. Czasami patrzymy na niego i mówimy – no krzyczy, może wypił. A jednak trzeba reagować na wszystko” – powiedziała.

Advertisement

 

Reporterka PAP rozmawiała także z panem Krzysztofem, który w środę ok. godz. 10 był w miejscu, w którym niedługo później doszło do tragedii. Jak mówił, „kiedy szedłem na rynek to on stał i coś tam mówił, myślałem, że do mnie. Nie odzywałem się, minąłem go. Później spojrzałem tylko kątem oka, czy nie idzie za mną. Kiedy wracałem stał tu, na narożniku, stał w tym samym miejscu i się nie ruszał. Mijałem te dzieciaki, taka pani blondynka prowadziła je, jeszcze się obróciłem” – powiedział pan Krzysztof ze łzami w oczach.

 

„Jak wróciłem do domu usłyszałem syreny, ale nie skojarzyłem, że to może chodzić o coś takiego. Później syn do mnie dzwonił i pytał: co tam się dzieje u was na tym Łazarzu? Powiedziałem mu, że na 100 proc. jestem pewien, że to ten mężczyzna, którego mijałem dźgnął tego chłopca. (…) Ten mężczyzna miał taką brodę siwą, był w dresie. Nie wyglądał na łapciucha, czy coś. Ja to się tylko dziwię, że jak on faktycznie w tym sklepie był i się tak odgrażał, że nikt na policję nie zadzwonił. Ale teraz to już teraz wszystko za późno” – dodał.

Advertisement

 

Rzecznik wielkopolskiej policji mł. insp. Andrzej Borowiak pytany przez PAP, czy policja miała wcześniej sygnały od mieszkańców okolicy, sąsiadów mężczyzny, że czują się zagrożeni jego zachowaniem, powiedział, że „ten mężczyzna nigdy wcześniej nie był notowany”.

 

Dodał, że z dotychczas zebranych przez funkcjonariuszy informacji wynika, że mężczyzna zachowywał się „niepokojąco” od dwóch dni. Natomiast – jak podkreślił Borowiak – „nie było żadnego zgłoszenia w tej sprawie na 112”.

Advertisement

 

Dodał też, że z dotychczas uzyskanych informacji nie wynika, by ze strony tego mężczyzny „były to takie zachowania, które by wzbudzały u ludzi jakieś zaniepokojenie, że rzeczywiście może być niebezpieczny, czy może komuś zrobić krzywdę”.

 

Po zdarzeniu 71-latek został zabrany do szpitala, gdzie przeszedł badania. W środę wieczorem Borowiak poinformował PAP, że “mężczyzna decyzją lekarzy pozostaje w szpitalu do jutra”. Dodał, że w szpitalu będzie pilnowany przez funkcjonariuszy, zaś decyzje dotyczące dalszych czynności z jego udziałem będą podejmowane w uzgodnieniu z prokuratorem. (PAP)

Advertisement

Continue Reading
Advertisement
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Polska i Świat

I Komunia św. w Kościele katolickim jest w III klasie, w prawosławnym – zaraz po chrzcie

Published

on

By

fot. PAP

W Kościele katolickim w Polsce dzieci przystępują do pierwszej Komunii św. w trzeciej klasie szkoły podstawowej. Warunkiem jest m.in. systematyczny udział w niedzielnej mszy św. W Kościele prawosławnym i grekokatolickim wierni przystępują do Komunii św. zaraz po chrzcie św.

W Kościele katolickim zasady przygotowania i przeprowadzenia uroczystości pierwszej Komunii św. precyzują dokument Konferencji Episkopatu Polski z 29 sierpnia 2020 r. Zgodnie z nimi do sakramentów przystępują dzieci na zakończenie trzeciej klasy szkoły podstawowej.

 

Według wytycznych KEP warunkiem dopuszczenia dzieci do pierwszej Komunii św. jest wiek, w którym zaczynają rozumować. “Po skończonym siódmym roku życia domniemywa się, że potrafi używać rozumu” – czytamy w Kodeksie prawa kanonicznego.

Advertisement

 

Zgodnie z wytycznymi Episkopatu Polski z 29 sierpnia 2020 r., “celem formacji jest także głębsze wprowadzenie dziecka we wspólnotę Kościoła przez doświadczenie wspólnoty wiary i miłości we wspólnocie parafialnej”.

 

W dokumencie wyróżniono trzy okresy przygotowania: dalszy, bliższy i bezpośredni.

Advertisement

 

Wyjaśniono, że przygotowanie dalsze “polega na wychowaniu religijnym w rodzinie, regularnym uczestniczeniu w niedzielnej i świątecznej mszy św., a następnie na uczęszczaniu na lekcje religii (katechezę) w szkole”.

 

Według wytycznych KEP przygotowanie bliższe polega “na udziale dziecka w katechezie szkolnej oraz parafialnej przewidzianej na I i II klasę szkoły podstawowej, stanowiącej wprowadzenie do katechezy sakramentalnej”.

Advertisement

 

Biskupi podkreślili, że przygotowanie bezpośrednie “powinno mieć przede wszystkim charakter duchowy zmierzający do zdobycia osobistego doświadczenia religijnego i włączenia się we wspólnotę wierzących”.

 

Zaznaczyli, że po przyjęciu pierwszej Komunii św. “konieczne jest kontynuowanie formacji chrześcijańskiej poprzez systematyczne uczestnictwo w lekcjach religii i pogłębianie znajomości wiary katolickiej”.

Advertisement

 

Biskupi zarządzili, że “przyjęcie pierwszej Komunii św. odbywa się na zakończenie trzeciej klasy szkoły podstawowej, tj. ok. 10. roku życia dziecka”. Zastrzegli jednak, że “należy szanować lokalne tradycje tzw. wczesnej Komunii Świętej”. Wówczas – jak napisali – “główną rolę w przygotowaniu dzieci do sakramentu pokuty i pojednania oraz Eucharystii pełnią rodzice, którzy powinni pozostawać w ścisłej współpracy z katechetą i duszpasterzem miejsca zamieszkania dziecka”.

 

Zgodnie z wytycznymi Episkopatu Polski w “uzasadnionych sytuacjach” możliwe jest przystąpienie do tych sakramentów poza parafią zamieszkania. Potrzebne jest wówczas zaświadczenie o odbyciu przygotowania.

Advertisement

 

Wśród warunków rozpoczęcia przygotowania dzieci do sakramentów wymienili – deklarację rodziców (opiekunów) o uczestnictwie w przygotowaniu oraz złożenie świadectwa chrztu dziecka, jeśli odbył się on poza parafią, w której ma przyjąć pierwszą Komunię Świętą, oraz “uczęszczanie na lekcje religii w szkole”.

 

Ponadto, zgodnie z wytycznymi “dziecko powinno systematycznie uczestniczyć w niedzielnej mszy św. oraz nabożeństwach związanych z rokiem liturgicznym np. różańcu, drodze krzyżowej oraz w spotkaniach tematycznych”. “Minimalna liczba spotkań to – 24, (w każdej klasie po 8 spotkań)” – czytamy w dokumencie KEP.

Advertisement

 

W przypadku dzieci mieszkających poza Polską, jeśli ich rodzice zdecydują się, by przyjęły pierwszą Komunię św. w naszym kraju, potrzebny jest “dokument poświadczający przygotowanie i gotowość do przyjęcia tych sakramentów z parafii, do której przynależą”. W sytuacji, kiedy nie jest możliwe przygotowanie za granicą, wówczas “warunki i zasady określa proboszcz parafii, w której ma nastąpić przyjęcie sakramentów”.

 

Zgodnie z wytycznymi, “należy zachęcać dzieci i rodziców do uczestnictwa w nabożeństwach tzw. +białego tygodnia+ bądź też innych dobrych praktykach wypracowanych w diecezji (np. białe niedziele)”.

Advertisement

 

Biskupi zachęcili także do “ujednoliconego stroju” dla dzieci pierwszokomunijnych, zastrzegając, że ubiór “nie może tworzyć dyskomfortu wśród dzieci i rodziców”.

 

Odnosząc się do prezentów dla dzieci, biskupi ostrzegli, by “kwestie materialne nie przysłoniły wartości duchowych oraz istoty przeżywanej uroczystości”.

Advertisement

 

Zaznaczyli, że przygotowaniu dzieci do sakramentu powinna towarzyszyć formacja ich rodziców, dotycząca prawd wiary, liturgii, zasad moralnych i modlitwy oraz religijnego wychowania dzieci.

 

W Kościele prawosławnym do Eucharystii wierni przystępują bezpośrednio po chrzcie św. Według tamtejszego prawa kanonicznego rodzice przynoszą dziecko do świątyni od ośmiu dni do pół roku od narodzin i wówczas udzielana jest mu pierwsza Komunia św. Natomiast do pierwszej spowiedzi dzieci przygotowywane są przez katechezę w klasach I-II szkoły podstawowej.

Advertisement

 

Zgodnie z decyzją Synodu Biskupów i dekretem zwierzchnika Kościoła greckokatolickiego abp. Światosława Szewczuka, od 4 stycznia 2016 r. pierwsza Komunia św. udzielana jest dzieciom podczas sakramentu chrztu. Najmniejsze przyjmują ją przez dotknięcie ust, a starsze łyżeczką pod dwiema postaciami. (PAP)

Advertisement
Continue Reading

Polska i Świat

Mikrolasy Miyawaki – japoński koncept ratunkiem dla polskich miast

Published

on

By

fot. Forest Maker Sp.z o. o.

Dr Kasper Jakubowski dostał dwie minuty, by przekonać prezeskę firmy deweloperskiej do

swojego pomysłu. Wystarczyło. Szymon Bujalski w swojej książce „Recepta na lepszy klimat” pisze: „Gdy miesiące przygotowań później nadszedł ten dzień, (…) pojawiły się tłumy. W ciągu dwóch dni w akcji sadzenia około 1,5 tysiąca drzew i krzewów wzięło udział ponad tysiąc osób. Dzięki ich pracy (…) powstał pierwszy las Miyawakiego w polskim mieście”. Dr Jakubowski obiecał, że ten pierwszy las nie będzie ostatnim. Słowa dotrzymał. Dziś, pod szyldem Forest Maker, jest projektantem i inicjatorem posadzenia prawie wszystkich mikroLasów w Polsce.

Miasta pragnące zieleni

Advertisement

Pandemia pokazała, jak źle znosimy izolację. Okazało się, że akcje na rzecz lokalnej przyrody budują kapitał społeczny, angażują i aktywizują mieszkańców. Wszyscy odkryliśmy jak bardzo potrzebujemy wspólnoty oraz bliskości natury, aby prawidłowo funkcjonować i żyć jakościowo. „Razem stwórzmy na nowo przyrodę” przekonują edukatorzy i polscy Forest Makerzy. Zachęcają, aby postawić na naturalność i drzewa szczególnie tam, gdzie boleśnie doświadczamy miejskiej wyspy ciepła, betonozy, suszy czy smogu. Dostosowanie miast do zmian klimatycznych to już nie jest hasło dla „zielonych” – to nowa rzeczywistość, którą dynamicznie musimy wdrażać. Koszty takich działań są ogromne i będą coraz wyższe. Już teraz utrzymanie zieleni w mieście jest drogie i trudne. Stare drzewa umierają – nie są w stanie się dostosować. Widać powolne wycofywanie się gatunków – zamiera brzoza, modrzew, chorują kasztanowce.

MikroLas z makro korzyścią

W samym Gdańsku powstały już 4 mikroLasy Miyawaki. Gdańsk staje się miejscem wyjątkowym na mapie świata, będąc w czołówce miast, które podjęły dziedzictwo dr Akiry Miyawakiego. 10 kolejnych lasów jest w planach. W Nowym Jorku powstał właśnie pierwszy mikroLas – dr Jakubowski miał przyjemność uczestniczyć w tej akcji, sadząc kilkanaście północnoamerykańskich gatunków.

Marzenia się spełniają! Dwa tygodnie temu w Gdańsku, przedwczoraj Września, dziś Manhattan. Cudownie jest rozwijać w Polsce ideę, która przyciąga setki mieszkańców i jest stosowana na całym świecie” – mówi dr Kasper.

Advertisement

Metoda Miyawaki ma już ponad 50 lat i podbija świat. W ciągu kilku lat w Holandii powstało blisko 300 mikrolasów. Podobnie we Francji i Belgii. Kolejne organizacje sadzą lasy w Afryce, Azji, Ameryce Północnej i Południowej – to już nie jest lokalna inicjatywa a globalny ruch!

 

Pojechałem do Japonii. Musiałem zobaczyć, jak rosną lasy Miyawaki w kraju, gdzie narodziła się ta metoda. Samo analizowanie prac naukowych nie wystarczy. Nieprawdopodobne wrażenie zrobił na mniej las Meiji Jingu w Tokio – 100-letni zaprojektowany, wielopiętrowy i bogaty las w środku dziewiętnastomilionowej metropolii – dodaje dr Kasper. – Zamarzyłem, aby takie lasy zaczęły powstawa

w Polsce, dosłownie na każdym osiedlu i zacząłem wdrażać ten pomysł w życie!”.

Advertisement

Jakość i zaangażowanie

W Forest Maker projektujemy, edukujemy i sadzimy. Renaturyzujemy polskie miasta. Wszystko w duchu najwyższych standardów wykonywania mikrolasów oraz korzyści dla społeczeństwa i natury” – mówi dr Jakubowski.

Największym wyzwaniem jest zdewastowana gleba miejska. Ale właśnie na takich stanowiskach metoda pokazuje swój potencjał. Forest Maker jest pionierem w opracowaniu receptury podłoża dla mikrolasów w Polsce. Dobór drzwostanu jest oparty na lasach referencyjnych. Podstawą są rodzime gatunki: dęby, buki, graby, głogi, kaliny czy kruszyny. Plany firmy są ambitne – powstały już specjalistyczne projekty, takie jak mikroLas deszczowy, zaprezentowany na konferencji StormWater Poland 2024 czy las smaku, złożony z roślin jadalnych. Obecnie trwają też prace nad wzbogacaniem mikrosiedlisk leśnych… o mikoryzę grzybów starych lasów.

To już będą takie „małe Puszcze Białowieskie” – dodaje dr Kasper.

Advertisement

Czy to działa?

MikroLas rośnie w oczach – 2-3 razy szybciej! Niektóre drzewa w Gdańsku czy Krakowie mają po pierwszym roku 1,5 metrowe przyrosty! Nawet susza nie była w stanie zaszkodzić sadzonkom. Forest Maker zapewnia, że dzięki procesom glebowym i odpowiedniemu ściółkowaniu las, mimo niesprzyjającym warunkom i upałom jest żywy, zielony i dynamicznie rośnie.

Łatwo jest obecnie posadzić drzewo, trudniej jest sprawić, żeby chciało rosnąć. – podkreśla dr Jakubowski. – Potrzebujemy w miastach dużych drzew, ale też gęstych zagajników pełnych rodzimych gatunków i życia. A taki 200m2 mikrolas możemy posadzić prawie wszędzie! ”.

Dlaczego warto?

Advertisement

200 M2 powierzchni lasy to aż 250 kg pochłoniętego CO2. To miejsca cyrkularnego obiegu materii – można w nich kompostować jesienne liście czy zwalone konary. To oazy spokoju i ciszy dla mieszkańców, które nie tylko cieszą oko, ale też edukują i aktywizują. Pojawiają się też bioróżnorodne koncepcje parków, w których mikroLasy są częścią składową.

Samo sadzenie i opieka nad lasem ma działania terapeutyczne. W Tarnowie Podgórnym powstał mikroLas dedykowany zdrowiu psychicznemu! Inicjatywę wsparł prof. Maciej Błaszak, ekspert w neurokognitywistyce.

Powstają też mikrolasy w ramach nasadzeń kompensacyjnych czy pełniące funkcje ekranów dźwiękowych. Z rozwiązań korzystają jednostki samorządowe, firmy i prywatni inwestorzy ale przede wszystkim natura i mieszkańcy.

Co ważne, metoda Miyawakiego nie wymaga stosowania sztucznych nawozów, a po 3 latach mikrolas staje się praktycznie bezobsługowy i bezkosztowy. Forest Maker sadzi mikrolasy w standardzie ESG a każdy z nich otrzymuje certyfikat 100% zgodności z metodą Miyawaki.

Advertisement

Działalność Forest Maker została dostrzeżona i wyróżniona w konkursie Green Designer 2023. Niezmiennie największą wartością firmy są ludzie i ich pasja. Wraz z najlepszymi edukatorami z całej Polski oraz Fundacją Dzieci w Naturę dzielą się wiedzą i doświadczeniem, wierząc, że najważniejszą inwestycją w przyszłość jest edukacja.

Czy te korzyści wystarczą, żeby mikroLasy wspierały rozwój nowoczesnych miast, przyjaznych dla ludzi i natury?

Zajrzyj na stronę www.forestmaker.pl i poznaj mikroLasy pełne korzyści.

Advertisement

Źródło informacji: Forest Maker Sp.z o. o.

art. sponsorowany

Advertisement
Continue Reading

Advertisement
Advertisement