Connect with us

Edukacja

Przetrwać i wrócić do swoich! – szkolenie survivalowe żołnierzy WOT

Published

on

Niska temperatura, opady śniegu, suchy prowiant – ograniczony do minimum, woda pozyskiwana z roztopionego śniegu i kilka niespokojnych godzin snu w lesie. Tak przez ostatni tydzień żołnierze 12. Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej szkolili się z przetrwania w trudnych warunkach. Na poligonie pod Lesznem zakończył się właśnie kurs SERE B.

Kurs SERE, to rozwinięcie angielskiego akronimu: Survival (przetrwanie), Evasion (unikanie), Resistance (opór, odporność), Escape (ucieczka). Tego typu szkolenie skierowane jest do żołnierzy i uczy, jak poradzić sobie w nieprzyjaznym środowisku. Scenariusz zakłada, że żołnierz, podczas wykonywania swoich zadań bojowych, w skutek pojmania, czy awaryjnego lądowania itp., zostaje sam. Musi stawić czoła przeciwnościom w pojedynkę i przetrwać we wrogim otoczeniu, nie rzucając się w oczy.

Szkolenie prowadzone jest na trzech poziomach: A, B, C. Pierwsze z nich, to szkolenie teoretyczne, obowiązujące każdego żołnierza. Poziom B przypomina elementy teorii, ale głównie skupia się na ich praktycznym wykorzystaniu w terenie. Szkoleni spędzają kilka dni w terenie lesistym, z ograniczonym dostępem do wody i pożywienia. Na zakończenie, instruktorzy podsumowują działania kursantów. Poziom C skierowany jest do instruktorów.

Sprawdzian z granic wytrzymałości

Advertisement

Oprócz żołnierzy 12 Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej w szkoleniu wzięli udział żołnierze z 31 Bazy Lotnictwa Taktycznego z Krzesin oraz z 4 Pułku Przeciwlotniczego z Leszna. Kilka ostatnich szkoleni spędzili w lasach w Wyciążkowie pod Lesznem, gdzie musieli udowodnić, że przetrwają w niesprzyjających warunkach. Mimo niskich temperatur, musieli sami uzyskać wodę do picia, odpowiednio ją przefiltrować, ogrzać się przy ogniu, który rozpalali bez użycia zapałek czy zapalniczki. Kursanci muszą do perfekcji opanować teorię, by wiedzieć, jak właściwie działać w przypadku zagrożenia, w terenie. Aby przeżyć, nie można zostawiać po sobie śladu. Żołnierze wiedzą na przykład, że zamiast rozpalenia klasycznego ogniska, lepiej zastosować mniej rzucające się w oczy palenisko czyli tzw. „dakotę”. Jeśli rozbili gdzieś obozowisko – muszą zatrzeć ślady. Aby nie utracić sił podczas marszu z plecakiem, nie warto zabierać ze sobą zbyt wiele rzeczy.

-W trakcie tego szkolenia czynnikiem który miał duży wpływ na ukończenie kursu była pogoda. Początkowo była to niska temperatura , natomiast w ostatnich dniach szkolenia padał intensywnie deszcz i deszcz ze śniegiem. – tłumaczy mjr Norbert Garbacz – szef sekcji szkoleniowej 12 WBOT

SERE uczy nie tylko technik maskowania, czy skrytego poruszania się we wrogim i nieznanym terenie. To także umiejętność nawigacji i przede wszystkim sztuka improwizacji, bo kursanci m.in. muszą zbudować sobie schronienie na odpoczynek. Do wykorzystania mają to, co ze sobą zabrali i to co dostarczy las.

Tutaj liczy się silna psychika

– Odpowiednie nastawienie mentalne, to podstawa! Każdy żołnierz, oprócz przygotowania fizycznego, powinien mieć też silną głowę. Sami musimy się dopingować i wiedzieć, że przetrwamy mimo dyskomfortu, zimna, braku pożywienia, wycieńczenia. To przecież sytuacja tymczasowa, z której trzeba szybko się wydostać – mówi jeden z kursantów – chor. Mateusz Kuśnierek z 12 WBOT.

Żołnierze musieli radzić sobie sami ale cały czas poddawani byli ocenie doświadczonych instruktorów z Ośrodka Szkolenia Wysokościowo – Ratowniczego i Spadochronowego z 4. Skrzydła Lotnictwa Szkolnego w Dęblinie, którzy w razie wykrycia nieprawidłowości, mogli relegować żołnierza z kursu. Kolejne szkolenia SERE B odbędzie się już w marcu.

Advertisement
ZDJECIA: 12WBOT/DWOT

Continue Reading
Advertisement
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Edukacja

Psycholog: matura to rytuał przejścia

Published

on

By

fot. PAP

Matura to rytuał przejścia, świadczy o tym choćby to, że nazywamy ją egzaminem dojrzałości, choć wiadomo, że jego zdanie wcale nie świadczy jeszcze o tym, że człowiek staje się dojrzały – powiedziała dr hab. Ewa Gruszczyńska, psycholożka zdrowia.

O tym, dlaczego egzamin maturalny ma tak wyjątkowy charakter i w jaki sposób radzić sobie z towarzyszącym mu stresem, mówi w rozmowie z PAP dr hab. Ewa Gruszczyńska, prof. Uniwersytetu SWPS, psycholożka zdrowia z Centrum Badań nad Zdrowiem i Radzeniem Sobie. Zdradza także, co sprawia, że człowiek staje się naprawdę dojrzały.

 

PAP: Matura to jeden z przełomowych punktów w życiu człowieka i jak sądzę, właśnie z tego powodu tak bardzo wszyscy ją przeżywają.

Advertisement

 

Dr hab. Ewa Gruszczyńska: Może tak być, w psychologii takie punkty przełomowe nazywamy krytycznymi wydarzeniami życiowymi, zwłaszcza kiedy mają one charakter powtarzający się w życiu wielu osób. Matura może być takim wydarzeniem, gdyż ma też charakter symboliczny, przypisujemy temu egzaminowi dużą wartość – zdanie go daje możliwość podjęcia studiów, czyli faktycznie decyduje o tym, co się będzie działo z człowiekiem w najbliższej przyszłości.

 

PAP: To także taki troszkę magiczny moment przejścia, niczym w książkach drogi, kiedy bohater musi zabić kolejnego smoka, żeby móc ruszyć dalej.

Advertisement

 

E.G.: Faktycznie, jest to jakiś rytuał przejścia, świadczy o tym choćby to, że nazywamy maturę egzaminem dojrzałości, choć wiadomo, że jego zdanie wcale nie świadczy jeszcze o tym, że człowiek staje się dojrzały. Matura jest wydarzeniem, które możemy rozważać na styku psychologii rozwojowej i psychologii stresu, podobnie jak wszystkie wydarzenia w życiu człowieka związane z kolejnymi etapami rozwojowymi: ukończeniem edukacji, zdobyciem pracy, zbudowaniem relacji – kiedyś bym powiedziała pewnie małżeństwem, rodzicielstwem – ale także starzeniem się, różnego rodzaju utratami. Wreszcie jest ostatnie krytyczne wydarzenie naszego życia, przed którym każdy z nas stanie – śmierć.

 

PAP: Stres, jaki przeżywają maturzyści, nie jest jednorazowy: sprężam się, wchodzę na egzamin i zdaję go bądź nie. On trwa przynajmniej kilka tygodni, jeśli nie miesięcy.

Advertisement

 

E.G.: Oczywiście stres egzaminacyjny stanowi model do badania stresu właśnie dlatego, że składa się z określonych etapów. No i jest powtarzalny, bo przecież matura nie jest jedynym egzaminem, jaki będziemy musieli zdawać w życiu, nie tylko w trakcie edukacji, ale także później, np. w pracy. Pierwszy jego etap, przygotowań, ma spory komponent kontrolowalny, bo to jednak od nas zależy, czy i w jaki sposób będziemy się do takiego egzaminu przygotowywać. Potem następuje faza zdawania egzaminu, a kolejną mamy przed ogłoszeniem wyników – to faza niekontrolowana, bo już nic nie możemy zrobić i w napięciu czekamy, jak nam poszło. Wreszcie mamy fazy ogłoszenia wyników i po ogłoszeniu wyników – tutaj doznajemy ewaluacji uzyskanych wyników w kategoriach sukcesu lub porażki w zależności od naszych oczekiwań. Jak widać, jest to rozbudowany proces. Na każdym z jego etapów efektywnie funkcjonują inne strategie radzenia sobie ze stresem, ich adekwatne dostosowanie do danego etapu jest kluczowe, żeby przejść przez ten proces w dobrej kondycji psychicznej.

 

PAP: Proszę opowiedzieć o tych strategiach.

Advertisement

 

E.G.: Psychologia stara się podchodzić do stresu relacyjnie, traktując stres nie jak coś, co nas nagle i niespodziewanie dopada zza rogu, tylko jako relację człowieka z jego otoczeniem, którą – w zależności od swoich zasobów – może różnie oceniać. Bo jeśli jakieś zadanie nie stanowi dla mnie żadnego problemu, to na ogół nie wiąże się ze stresem.

 

Natomiast jeżeli coś stanowi dla mnie problem, to oznacza, że moje zasoby mogą być niewystarczające i dlatego zagraża to mojemu dobrostanowi oraz zmusza mnie do wysiłku w celu jego utrzymania. Można więc spojrzeć na stres związany z maturą jak na wyzwanie – to trudne, ale dam radę. Można też podejść do tego, jak do zagrożenia – to jest bardzo trudne, obawiam się, że nie dam rady.

Advertisement

 

Już sama ocena, której dokonujemy, zmienia nasz stan emocjonalny. Jeśli podejmujemy wyzwanie, nadal odczuwamy stres, ale towarzyszą mu także emocje pozytywne, np. podekscytowanie. Jednak osoba, która oceniła sytuację jako zagrożenie, będzie odczuwała tylko emocje negatywne, z silnym komponentem lękowym.

 

PAP: Można by więc taką osobę stojącą przed jakimś zadaniem przyrównać do wojownika. Jeśli jest dobrze przygotowany, rzuci się do walki. Jeśli nie, będzie starał się uciec.

Advertisement

 

E.G.: Albo do sportowca, który wie, że jest w kiepskiej sytuacji, bo nie trenował, a jego rywale są silniejsi. Mogą wtedy dominować strategie unikowe. Na przykład człowiek, który ma przystąpić do matury, zamiast zwiększać swoje szanse na sukces, czyli się uczyć, imprezuje, sprząta całe mieszkanie, ma nagle tysiąc rzeczy do zrobienia.

 

W ogóle to imprezowanie przed ważnym egzaminem jest ciekawą strategią samoutrudniania, stosowaną na przykład przez studentów. Proszę sobie wyobrazić: wieczór przed maturą idzie pani na imprezę, nie śpi całą noc, mimo tego dobrze ją zdaje. Wydaje się, że to nieracjonalne podejście, ale daje świetny efekt psychologiczny. Samoocena jest bowiem chroniona zarówno w sytuacji, gdy egzaminu nie zdamy (no tak, impreza), jak i w sytuacji, gdy go zdamy (imprezowałam, a i tak zdałam).

Advertisement

 

Lepiej jednak podchodzić do egzaminów jak do wyzwania, to motywuje do pracy. Ale nie o samą pracę chodzi: w psychologii sportu jest takie powiedzenie, że odpoczynek jest częścią treningu. Nie można się uczyć ciągle, nie dbając o sen, o zachowanie balansu emocjonalnego. Takie zachowania służą głównie radzeniu sobie z lękiem, a nie przyswajaniu wiedzy.

 

PAP: Moja obserwacja wskazuje, że “zakuwacze” często osiągają gorsze wyniki niż osoby, które do tego podchodzą racjonalnie i zadaniowo.

Advertisement

 

E.G.: Potwierdzają to także wyniki badań: tu nie ma prostej zależności, że im więcej godzin spędzonych na uczeniu się, tym lepszy wynik egzaminu, zwłaszcza jeśli chodzi o ostatni okres przygotowań – wówczas to intensywne uczenie się ma często podłoże lękowe. A potem jest rozczarowanie: koleżanka uczyła się mniej i nawet miała czas, żeby pójść do kina, a obie dostałyśmy po czwórce. To niesprawiedliwe.

 

PAP: To jaka strategia byłaby optymalna?

Advertisement

 

E.G.: Nie ma jednego modelu, który sprzyjałby wszystkim. Proponuję, żeby spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie: co mnie stresuje, gdzie jest luka w moich zasobach w stosunku do tej sytuacji.

 

PAP: Myślę, że odpowiedź każdego zapytanego będzie taka sama: nic nie umiem.

Advertisement

 

E.G.: Taka odpowiedź to oznaka silnego lęku, bo trudno uwierzyć, że ktoś, kto brał udział w zajęciach przez kilka lat, naprawdę nic nie umie. Niestety, lęk nie sprzyja dobrym wynikom, jednak w momencie zapoznania się z zadaniami, jeśli jesteśmy przygotowani, jego poziom powinien zacząć opadać. A jeśli nie i lęk zamiast opadać, rośnie po poznaniu zadań maturalnych? Niestety, wówczas lęk jest już skutkiem niewiedzy i jedyne, co możemy zrobić, to wyregulować jego poziom i skupić się na tych zadaniach, w których mamy jakiekolwiek szanse sukcesu.

 

Warto też zadbać o to, żeby podejść do tego egzaminu w optymalnej kondycji. Prawo Yerkesa-Dodsona mówi, że dla każdego zadania istnieje optymalny poziom pobudzenia, żeby wykonać je dobrze. Jeśli jesteśmy za bardzo zestresowani, to nie osiągniemy najlepszych możliwych dla nas wyników, tak samo jak w sytuacji, kiedy przejawiamy zbyt niski poziom pobudzenia. Dlatego do poszczególnych osób i czekających je zadań należy podchodzić indywidualnie – niektórych trzeba troszkę “postresować”, a niektórych “odstresować”.

Advertisement

 

Można to zaobserwować podczas zawodów lekkoatletycznych: niektórzy sportowcy się wyciszają, nie utrzymają kontaktu wzrokowego z publicznością, bo wiedzą, że muszą obniżyć napięcie. Ale są też i tacy, którzy wręcz zachęcają publiczność do większego dopingu, przeklinają pod nosem, żeby się pobudzić. Pracując z konkretnymi osobami przygotowującymi się do matury, starałabym się określić, co zrobić, żeby poznały i potrafiły osiągać to optimum.

 

PAP: Często problemem maturzystów jest nie tyle ich stan wiedzy czy kondycja psychiczna, ile poziom emocji ich rodziców, podczas kiedy po prostu powinni swojemu abiturientowi nie przeszkadzać.

Advertisement

 

E.G.: Nadmierna presja nikomu nie sprzyja. Znów podam przykład sportowców – jeśli jej podlegają, to na treningach wypadają lepiej niż na zawodach. Lepiej zapytać, czego dziecko potrzebuje i ze spokojem wspierająco przyjmować jego reakcje emocjonalne, zwłaszcza że nie powinny one jednak odbiegać od tego, co o swoim dziecku już wiemy.

 

PAP: Tylko spokój może nas uratować. Poza tym jakby nie patrzeć na magię tego momentu, dziś większość osób zdaje maturę i nie jest ona ostatnim egzaminem, jaki będziemy musieli zdawać w życiu.

Advertisement

 

E.G.: Trzeba się pogodzić z tym, że nie zawsze wszystko pójdzie po naszej myśl. Egzamin maturalny i te, które przyjdą po nim, uczą nas efektywnego regulowania emocji w takich sytuacjach. Odpuszczenia, kiedy trzeba odpuścić, dociśnięcia, kiedy to konieczne – a nie na odwrót, jak to czyni wiele osób w sytuacjach stresujących. Jeśli wiemy, jak to robić, jest to bezcenna wiedza o nas samych. I ta wiedza na pewno przybliża nas do dojrzałości.

 

Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)

Advertisement

Continue Reading

Edukacja

Pilska “budowlanka” ma już 60 lat

Published

on

By

19 kwietnia uczniowie i kadra nauczycielska obchodzili jubileusz 60-lecia Zespołu Szkół Budowalnych w Pile. Na uroczystość licznie przybyli absolwenci szkoły, dawni pedagodzy i dyrektorzy oraz liczni goście.

Uroczystości odbyły się w auli Akademii Nauk Stosowanych im. St. Staszica w Pile. Gości przywitała dyrektor szkoły Karina Mazurek, dziękując wszystkim, którzy przyczynili się w ciągu 60 lat do rozwoju i sukcesów popularnej „Budowlanki”, która wykształciła tysiące specjalistów.

Życzenia i gratulacje złożył starosta pilski Eligiusz Komarowski.

Advertisement

– Serdeczne gratulacje dla wszystkich, którzy przyczynili się do budowy potencjału szkoły. Zespół Szkół Budowlanych to wyjątkowa placówka oświatowa Powiatu Pilskiego. Poprzez kształcenie profesjonalnych kadr budowlanych przyczyniła się do rozwoju Piły i regionu, a jej absolwenci spełniają swoje zawodowe i naukowe pasje. Jubileusz to znakomita okazja do wspomnień i podsumowań, przede wszystkim sukcesów, którymi szczyci się placówka oraz jej uczniowie, zarówno na polu edukacyjnym, sportowym oraz artystycznym. To okazja do podziękowań także gronu pedagogicznemu, pracownikom oraz uczniom. Życzę dalszego rozwoju i kolejnych sukcesów – powiedział starosta.

Gratulacje złożył również Arkadiusz Kubich, wicestarosta pilski, Marek Kamiński, członek Zarządu Powiatu, w imieniu radnych Kazimierz Wasiak, przewodniczący Rady Powiatu w Pile.

Jubileusz był okazją do nadania szkole nowego sztandaru z obecną nazwą placówki, która jeszcze w latach 2013-2018 Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych Nr 3 w Pile. Ta zresztą w długiej historii szkoły wiele razy się zmieniała, podobnie jak zakres nauczania i kierunków.

Podczas uroczystości przypomniano bogatą historię, której założycielem i pierwszym dyrektorem był  zasłużony dla rozwoju Piły inż. Bogdan Toboła – Honorowy Obywatel Miasta Piły. Szkoła od początku miała swoją siedzibę przy ul. Kilińskiego. Na początku kształciła jedynie na poziomie zawodowym, dzisiaj funkcjonuje tu technikum i szkoły branżowe.

Advertisement

W ciągu 60 lat szkołę puściło  9455 absolwentów, pracowało 653 nauczycieli.

Szkoła mocno się rozwinęła. W latach 2018 – 2021 budynek został zmodernizowany, a dach i fasada zostały odnowione, przez co szkoła odzyskała dawny blask. W szkole powstały, były modernizowane i doposażane kolejne pracownie zawodowe. Od roku 2019 r. w wyniku udziału w projektach unijnych szkoła pozyskała ponad 2 mln zł. Uczniowie w ramach „Erasmus Plus” odbywają praktyki za granicą, podobnie jak nauczyciele biorą udział w zagranicznych szkoleniach.

Dzisiaj Zespół Szkół Budowlanych w Pile współpracuje ze środowiskiem lokalnym oraz uczelniami wyższymi. m.in. Akademią Nauk Stosowanych w Pile, czy Politechniką Poznańską. Podpisał także umowy partnerskie z firmami: ENEA, ARDAGH GLASS oraz Wielkopolską Okręgową Izbą Inżynierów Budownictwa.

Historia szkoły:
Historia szkoły jest niezwykle ciekawa. Warto przypomnieć, że została otwarta 1 września 1963 r., a jej założycielem był inż. Bogdan Toboła, ówczesny dyrektor Przedsiębiorstwa Budownictwa Terenowego Pile. Najpierw powstała Zasadnicza Szkoła Budowlana dla Pracujących, a jej siedzibą stał się budynek Przedsiębiorstwa Budownictwa Terenowego, przy ul. Kilińskiego 16, w którym szkoła mieści się do dzisiaj. Pierwszym dyrektorem szkoły został Bogdan Toboła, jej organizator.
Przełomowym w dziejach szkoły był rok 1975. Decyzją ministra budownictwa został utworzony Zespół Szkół Budowlanych im prof. Romana Kozaka Pilskiego Przedsiębiorstwa Budowlanego w Pile. Nowym dyrektorem został mgr Jerzy Radke. W skład Zespołu wchodziły wówczas: Zasadnicza Szkoła Budowlana dla Pracujących, Technikum Budowlane dla Pracujących, Średnie Studium Zawodowe dla Pracujących i Szkoła Mistrzów dla Pracujących.

Advertisement

W 1987 roku w skład Zespołu Szkół wchodziły: Zasadnicza Szkoła Budowlana Kombinatu Budowlanego, Technikum Budowlane Młodzieżowe na podbudowie szkoły podstawowej, Technikum Budowlane dla Pracujących (wieczorowe na podbudowie szkoły zasadniczej).

W maju 1991 roku stanowisko dyrektora szkoły objął mgr Adam Grzeszczak, który pełnił swoją funkcję do 31 sierpnia 2016 r.
1 września 1998 roku powołano Liceum Ogólnokształcące, a 1 września 2002 roku Liceum Profilowane, do którego ostania rekrutacja miała miejsce w 2007 r., z kolei w 2015 roku mury szkoły opuścili ostatni absolwenci liceum ogólnokształcącego. Szkoła skupiła się tylko na oddziałach zawodowych.

Od 1 września 2017-31 sierpnia 2022 r. dyrektorem szkoły był mgr Arkadiusz Jeż od 1 września 2022 – mgr Karina Mazurek od 1 września 2022 roku
Obecnie funkcjonują tu: Technikum nr 4 w Pile, Branżowa Szkoła I Stopnia nr 4 w Pile oraz Branżowa Szkoła II Stopnia nr 4 w Pile.

Advertisement
Continue Reading

Advertisement
Advertisement