Connect with us

Zdrowie

ASMD – choroba odkryta na nowo – jest leczenie

Published

on

Jeśli dziecko ma powiększony brzuch, nie daj sobie wmówić, że taka jego uroda, nie daj się zbyć lekarzowi pytaniem: czym go karmicie? Wykonaj choćby USG. W ten sposób manifestuje się szereg chorób metabolicznych, w tym ultrarzadka – ASMD, niedobór kwaśnej sfingomielinazy. W Polsce na tę chorobę cierpi ok. 25 osób. Kilkanaście potrzebuje natychmiastowego leczenia za pomocą enzymatycznej terapii zastępczej. Niestety, od czerwca 2023 pacjenci czekają na refundację. O tym mówiono w czasie śniadania prasowego „ASMD – rzadka choroba, o której nikt wcześniej nie słyszał”.

Jak się żyje z taką chorobą, kiedy śledziona i wątroba są tak duże, że brzuch wystaje? Jak na tykającej bombie.

Wydaje się, że wszystko jest w porządku, a jednak każde uderzenie w brzuch wiąże się z ogromnym ryzykiem. Śledziona syna w tej chwili jest dwa razy taka jak u zdrowego człowieka, a przecież to worek z krwią. Dlatego jestem cały czas na podwórku, kontroluję, boję się” – mówi Andrzej Kępczyński, tata chłopca chorego na ASMD. Wraz z żoną Anną założyli Stowarzyszenie Chorych na ASMD i Ich Rodzin. Trudno im pogodzić się z sytuacją, że skoro brakuje enzymu, a on jest dostępny jako lek, nie podajemy go po prostu dziecku. Bo do tej pory lekarze mogli jedynie monitorować chorobę, wizyta raz na pół roku i leczenie objawowe. Teraz jest enzymatyczna terapia zastępcza polegająca na dostarczaniu brakującego enzymu co dwa tygodnie poprzez wkłucia.

Advertisement

W 2022 roku amerykańska rządowa Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) oraz Europejska Agencja Leków (EMA) zatwierdziły do stosowania w leczeniu ASMD typu A/B i B olipudazę alfa (o typach choroby poniżej). Co ważne, FDA nadało temu lekowi status terapii przełomowej. W ubiegłym roku znalazła się na liście leków rekomendowanych przez AOTMiT w wykazie TLI, ale aktualnie polscy pacjenci nie mają do niej dostępu.

Olipudaza alfa jest niezwykle skuteczna. Po 6–12 miesiącach terapii dochodzi do znacznego zmniejszenie wątroby i śledziony, zwiększenia liczby płytek krwi, poprawy obrazu radiologicznego zajęcia płuc. Natomiast leczenie nie jest skuteczne na objawy neurologiczne – enzym nie przenika bowiem bariery krew-mózg. Ponieważ leczenie przynosi rewelacyjne efekty, mamy nadzieję, że wkrótce będzie dostępne dla pacjentów. W Polsce potrzebuje go w tej chwili ok. 20 chorych” – mówi dr hab. Patryk Lipiński, specjalista pediatra, ekspert ds. chorób lizosomalnych.

Ten lek to nadzieja dla naszego dziecka. Okropne jest życie ze świadomością, że możemy prFzeżyć własne dziecko. On jest po prostu fajnym chłopakiem. Może kiedyś ślub…” – matce łamie się głos.

Syn jeździ na rowerze, myśleliśmy, że to nigdy nie będzie możliwe” – dodaje ojciec.

Advertisement

Życie pełne cudów, brakuje tylko leku

Państwo Kępczyńscy mają dwoje biologicznych, dorosłych już dzieci. Gdy z okazji 20. rocznicy ślubu mieli zamiar wyjechać w podróż życia do Kalifornii, Anna w domu dziecka poznała pięciomiesięcznego chłopca. Od początku słyszała, że maluch „choruje na Niemanna–Picka i umrze”. Chłopiec nie miał szans na adopcję. Kępczyńskim wszyscy powtarzali: nie przywiązujcie się.

Dziecko wbrew zapowiedziom nie umiera, lecz ma się coraz lepiej. Do kochającego domu trafiło w wieku 10 miesięcy. Jego życie obfituje w cuda: jeździ na nartach, gra w piłkę. Kolejny cud nastąpił, gdy rodzice zwrócili się z prośbą o konsultację do dr. hab. Patryka Lipińskiego i usłyszeli ze zdumieniem, że lekarz zna ich syna z czasów niemowlęctwa. Dziecko zostało zdiagnozowane bardzo wcześnie. A to wcale nie jest normą, bo chorzy zanim trafią na specjalistę od chorób metabolicznych, pokonują całą odyseję diagnostyczną, są odsyłani od lekarza do lekarza.

Sześcioletni obecnie chłopiec cierpi na bardzo częste krwawienia z nosa. Ma też zaburzenia czucia środka ciężkości. Tata, fizjoterapeuta, usilnie pracuje nad poprawą stanu syna.

Advertisement

Kępczyńscy opowiadają, że lekarze na hasło „Niemann–Pick” drętwieli z przerażenia.

Okazało się, że dziecko nie choruje jednak na chorobę Niemanna–Picka, tylko ASMD. Rodzice zobaczyli nadzieję, bo wiedzieli, że powstaje enzymatyczna terapia zastępcza.

Chcieli dać dziecku wszystko to, co miały ich dzieci: bieganie na bosaka po trawie, po ciepłym piasku.

Chłopiec oprócz tego, że ma powiększoną wątrobę i śledzionę, ma także szmery w płucach paraliżujące każdego lekarza. Widać też ogniska spichrzenia w gałce ocznej.

Advertisement

Czym jest ASMD?

Jest to wrodzona choroba metaboliczna z grupy lizosomalnych chorób spichrzeniowych. Główną rolę odgrywa w niej mutacja w genie SMPD1, powodująca upośledzenie funkcji enzymu (kwaśnej sfingomielinazy), białka odgrywającego istotną rolę w rozkładzie sfingomieliny. Dochodzi do spichrzania, czyli gromadzenia nierozłożonej sfingomieliny w komórkach układu siateczkowo-śródbłonkowego, makrofagach płucnych, nacieczenia szpiku kostnego i uszkodzenia hepatocytów (komórek wątrobowych)” – tłumaczy prof. Beata Kieć-Wilk z Krakowskiego Szpitala Specjalistycznego im. św. Jana Pawła II; kierownik Pracowni Rzadkich Chorób Metabolicznych, UJCM.

U większości pacjentów z ASMD występuje znaczne powiększenie śledziony i wątroby. Z uwagi na nacieczenie szpiku kostnego pacjenci mogą mieć zmniejszoną liczbę płytek krwi. Z kolei gromadzenie się sfingomieliny w makrofagach płucnych w ścianie oskrzeli i przegród pęcherzykowych może prowadzić do ograniczenia pojemności życiowej płuc i upośledzenia wymiany gazowej. Mimo że u większości pacjentów z ASMD występują radiologiczne cechy choroby śródmiąższowej płuc, klinicznie może objawiać się dopiero w wieku dorosłym” – dodaje dr hab. Patryk Lipiński.

Szacuje się, że choroba spichrzeniowa ASMD (ang. acid sphingomyelinase deficiency) występuje z częstością ok. 1 na 250 tys. żywych urodzeń. Jest więc pięć razy rzadsza niż choroba Gauchera (uszkodzony gen prowadzi do zaburzeń w funkcjonowaniu enzymu glukocerebrozydazy, co skutkuje odkładaniem się glukozyloceramidu w tkankach wielu narządów).

Advertisement

Prof. Beata Kieć-Wilk podkreśla, że ASMD była znana od 1914 r., kiedy to dr Albert Niemann opisał dziecko na nią cierpiące. W latach 20. XX w. dr Ludwik Pick dokonał systematycznego przeglądu przypadków klinicznych i stwierdził, że ASMD jest oddzielną jednostką chorobową, a nie odmianą choroby Gauchera. Wtedy to ASMD na długie lata została włączona do grupy chorób określanych mianem schorzenia „Niemanna–Picka”, które z oparciu o obraz kliniczny różnicowano na typy A-C. Dopiero w ostatnich latach jednoznacznie rozdzielono, połączone ze sobą, dwie choroby spichrzeniowe, o zupełnie innym podłożu genetycznym i biochemicznym: ASMD oraz NPC.

Typy ASMD

Postać wczesna ASMD, zwana także chorobą Niemanna i Picka typu A, charakteryzuje się ciężkim przebiegiem z wybitną neurodegeneracją. Dzieci umierają przed ukończeniem drugiego-trzeciego roku życia. Wyróżnia się także postać przewlekłą trzewną, zwaną także chorobą Niemanna i Picka typu B, gdzie nie dochodzi do zajęcia układu nerwowego, oraz postać przewlekłą nerwowo-trzewną, zwaną także chorobą Niemanna i Picka typu A/B. Postać przewlekła trzewna charakteryzuje się wolną progresją zajęcia narządów wewnętrznych i brakiem objawów ze strony układu nerwowego. Postać przewlekła nerwowo-trzewna (ASMD typu A/B) stanowi fenotyp pośredni, w którym wolniej postępuje zajęcie ośrodkowego układu nerwowego niż w typie niemowlęcym” – tłumaczy dr hab. Patryk Lipiński.

Chorzy z typem B przeżywają kilkanaście lat, z typem A/B niektórzy dożywają dorosłości, choć większość z nich umiera w wieku nastoletnim.

Advertisement

ASMD jest chorobą postępującą. Wątroba ulega przebudowaniu, zwłóknieniu, może to doprowadzić do jej marskości i rozwoju wodobrzusza. Dzieci z ASMD z powodu wtórnych problemów z wchłanianiem są niedożywione i niższe od rówieśników. Poza tym w przebiegu choroby dochodzi do zajęcia układu kostno-szkieletowego, rozwija się osteopenia, czyli zmniejszenie gęstości mineralnej tkanki kostnej, a w jej wyniku osteoporoza. Chorzy, którzy nie są leczeni, mogą mieć dolegliwości bólowe w jamie brzusznej z powodu nawet dziesięciokrotnie powiększonej śledziony, z którą może współistnieć hepatomegalia” – tłumaczy prof. Beata Kieć-Wilk.

Zdaniem specjalistki ważne jest kompleksowe, multidyscyplinarne podejście do tej choroby: internista, neurolog, ortopeda, dietetyk. U osób nieleczonych rozwija się aterogenny profil lipidowy, zwieszający częstotliwość zawałów serca i udarów niedokrwiennych mózgu. Z czasem u pacjentów rozwija się choroba śródmiąższowa płuc, z następową niewydolnością oddechową. Na tę chorobę zapadają zarówno kobiety jak i mężczyźni.

Dr hab. Patryk Lipiński apeluje do lekarzy, aby nie lekceważyli powiększonego obwodu brzucha u dzieci. To zawsze powinno wzmóc ich czujność. Powiększone narządy (wątroba, śledziona) co prawda nie bolą (mogą powodować w jamie brzusznej dyskomfort), ale zawsze wymagają konsultacji specjalistycznej.

Objawy ASMD – szczegóły

Advertisement

Ekspert podkreśla, że ASMD manifestuje się od wczesnych lat życia znacznym powiększeniem śledziony i wątroby – niejednokrotnie narządy te sięgają aż do dołu biodrowego. Ponieważ w tych narządach spichrza się sfingomielina, są one twarde, co bardzo łatwo można stwierdzić w badaniu palpacyjnym. Ponadto dochodzi do uszkodzenia komórki wątrobowej, co przejawia w postaci podwyższonych tzw. prób wątrobowych. Dzieci chore na ASMD mogą mieć też łagodną małopłytkowość, a to wiąże się ze skłonnością do siniaczenia i krwawień z nosa. Ponieważ makrofagi narządowe są obecne także w płucach, dzieci cierpią na nawracające infekcje układu oddechowego, a z naturalnym przebiegiem choroby u dorosłych następuje zmniejszenie pojemności płuc.

Jako że sfingomielina stanowi składnik osłonki mielinowej, w przebiegu ASMD mogą być obecne objawy neurologiczne. Ponieważ podstawowe objawy ASMD są charakterystyczne dla wielu chorób metabolicznych, w diagnostyce ASMD stosuje się zasadę tzw. screeningu selektywnego.

Znaczne powiększenie śledziony i/lub wątroby stanowi wskazanie do diagnostyki w kierunku choroby Gauchera i ASMD. W tej chwili diagnostyka jest bardzo prosta, wystarczy na bibułę pobrać kilka kropel krwi z opuszka palca lub z pięty niemowlęcia i wysyła się do laboratorium (tzw. test suchej kropli krwi). Po ok. czterech–pięciu tygodniach otrzymujemy wynik. W przypadku obniżenia aktywności enzymu pacjent ma wykonywane badanie genetyczne, potwierdzające rozpoznanie. Takie badania zlecić może każdy lekarz, ale w praktyce zlecają je lekarze z poradni metabolicznych lub pediatrycznych” – mówi dr hab. Patryk Lipiński.

Zarówno on jak i prof. Beata Kieć-Wilk uważają, że choroba ASMD powinna być dołączona do panelu badań przesiewowych noworodków. Obecnie badanie przesiewowe noworodków obejmuje screening w kierunku 30 chorób uwarunkowanych genetycznie, w tym większości wrodzonych wad metabolizmu.

Advertisement

Marzenia rodziców i specjalistów

Andrzej Kępczyński cieszy się, że wreszcie usłyszał, że podejście do tej choroby powinno być kompleksowe. Wreszcie widzi szansę na mówienie o odpowiedniej diecie, aktywności fizycznej, i że będzie współpraca z ortopedą i psychologiem. Bo u dzieci chorych na ASMD pojawiają się np. zachowania charakterystyczne dla spektrum autyzmu oraz obniżony iloraz inteligencji.

Nasz syn jest o głowę niższy od rówieśników, co nie ułatwia mu funkcjonowania społecznego. Jest też bardzo ostrożny, więc sam sobie ogranicza rozwój ruchowy” – mówi Andrzej Kępczyński.

Prof. Beata Kieć-Wilk marzy, żeby chorzy na ASMD mieli lepszy dostęp do terapii. Dość powiedzieć, że w Europie jest zarejestrowanych 400 leków na choroby rzadkie, w tym 150 preparatów ma status leku sierocego. W Polsce jedynie 50 preparatów z tej ostatniej grupy jest refundowanych.

Advertisement

Apeluję też do lekarzy, żeby gdy słyszą, że dorosły pacjent ma wrodzoną wadę metabolizmu, nie rozkładali rąk, że nic nie mogą. Zapominają, że ci pacjenci rozwijają choroby wieku dorosłego takie jak: nadciśnienie tętnicze, cukrzyca czy choroby tarczycy, a te schorzenia bardzo często leczy się standardowo. Dlatego uważam, że bardzo istotna jest edukacja lekarzy” – mówi ekspertka.

Za poważny błąd uważa brak specjalizacji lekarskiej dla dorosłych z wrodzonymi chorobami metabolicznymi.

Tych chorób jest ponad 1500. Po co lekarz ma opanować tak ogromną wiedzę, poświęcać wysiłek i czas, skoro finalnie nie otrzyma nobilitującego tytułu specjalisty? Marzę też, że wejdzie w życie oczekiwany Narodowy Plan dla Chorób Rzadkich, a wraz z jego realizacją powstaną ośrodki referencyjne, w tym dla dorosłych pacjentów z WWM. Po 18. roku życia nawet 30 proc. chorych przewlekle >>wymyka się<< systemowi opieki zdrowotnej. Łatwo zatem wyobrazić sobie, co dzieje się w przypadku pacjentów cierpiących na choroby rzadkie – podsumowuje prof. Beata Kieć-Wilk.

Zgodnie z deklaracją Ministerstwa Zdrowia choroby rzadkie są jednym z priorytetów nowego rządu.

Advertisement

Źródło: Śniadanie prasowe „ASMD – rzadka choroba, o której nikt wcześniej nie słyszał”; 16.02. 2024.

Continue Reading
Advertisement
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zdrowie

Muchomor sromotnikowy odpowiada za 90 proc. śmiertelnych zatruć; wystarczy jeden, by umrzeć

Published

on

By

fot. PAP

Muchomor zielonawy, znany też jako muchomor sromotnikowy, odpowiada za 90 proc. śmiertelnych zatruć grzybami na świecie. Czasem wystarczy zjeść jeden kapelusz, by umrzeć na skutek zatrucia – mówi mykolog dr hab. Marta Wrzosek.

Ten groźny grzyb zawiera w sobie szereg związków toksycznych – to fallotoksyny, jak np. falloidyna czy fallolizyna oraz amatoksyny, jak np. amanityna.

 

“Te pierwsze niszczą komórki krwi człowieka, ale są w większości substancjami nietrwałymi, które ulegają rozkładowi przy podgrzewaniu” – powiedziała PAP dr hab. Marta Wrzosek – biolog, mykolog, profesor UW, pracownik Ogrodu Botanicznego i wykładowca na Wydziale Biologii UW.

 

Advertisement

Niestety, gorzej jest z toksynami z drugiej grupy.

“Amanityna się tak łatwo nie rozkłada, nawet długie gotowanie jej nie niszczy. Amatoksyny, żeby uległy zniszczeniu, muszą być poddane temperaturze co najmniej 260 stopni C., więc grzyb się prędzej zwęgli, niż to nastąpi” – wyjaśniła mykolog.

 

Ostrzegła, że w Europie najgroźniejszym grzybem trującym jest muchomor zielonawy, znany też jako muchomor sromotnikowy. “Wystarczy jeden kapelusz, by umrzeć na skutek zatrucia” – wskazała.

 

Advertisement

To właśnie amanityna sprawia, że muchomor zielonawy jest śmiertelnie niebezpieczny dla człowieka. Powoduje ona zniszczenie komórek wątroby.

“Cała maszyneria komórkowa w wątrobie staje. To tak, jak byśmy włożyli kij w szprychy roweru – już nie pojedzie dalej. Tak samo jest z wątrobą. Po zatrzymaniu tworzenia się RNA komórki ulegają apoptozie, czyli po prostu się rozpływają” – podała ekspertka.

 

Często jedynym ratunkiem dla osób zatrutych muchomorem sromotnikowatym jest więc przeszczep wątroby, ale nie zawsze udaje się uratować życie ofiar. Po pierwsze dlatego, że objawy zatrucia pojawiają się późno – po sześciu, a czasem nawet po 16 godzinach, kiedy toksyny przeniknęły już do krwi. Czas jest tutaj bardzo istotnym czynnikiem.

 

Advertisement

Kiedy więc pojawią się już zawroty i bóle głowy, kolki, wymioty, biegunka, przyspieszenie tętna i trudności w oddychaniu, należy zatrute osoby, jak najprędzej przewieźć do szpitala sugerując możliwe zatrucie muchomorem zielonawym, co może przyspieszyć procedury – w tym szukanie odpowiedniego dawcy. Czas mijający od spożycia grzybów ma tu podstawowe znaczenie dla rokowania.

 

“Kłopot w tym, że jeśli zdarzają się zatrucia tym grzybem, to zwykle ulegają im całe rodziny, gdyż kilka muchomorów zielonawych trafia do wspólnego garnka z innymi smacznymi grzybami” – powiedziała.

 

Dodała, że zatruci muszą trafić na oddział intensywnej opieki medycznej, gdzie aparatura będzie podtrzymywała ich funkcje życiowe do czasu znalezienia dawcy, a w mniejszych szpitalach na OIOM-ach są po dwa miejsca, a nie pięć, więc pacjentów trzeba wieźć dalej – a czas leci.

Advertisement

“Lekarze muszą szybko decydować, kogo ratować, a kogo odesłać do innego szpitala, co może oznaczać wyrok, bo czas działa na ich niekorzyść” – zobrazowała Wrzosek.

 

Ekspertka zauważyła jednak, że szczęśliwie w tym roku, poza jednym przypadkiem, nie było jeszcze zatruć tymi grzybami. “Z roku na rok ich liczba spada, co jest wynikiem edukacji i rosnącej świadomości grzybiarzy, ale bądźmy czujni, bo sezon grzybowy jest w toku” – podsumowała.(PAP)

Advertisement
Continue Reading

Kobieta

Mięśniaki macicy można nowocześnie leczyć

Published

on

By

Rozmowa z prof. drem hab. n. med. Tomaszem Paszkowskim, kierownikiem III Katedry i Kliniki Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie

O mięśniakach macicy słyszy się stosunkowo często, zwłaszcza kobiety w starszym wieku wydają się znać to zagadnienie. Czy wynika to ze skali problemu?

Rzeczywiście, jest to duży problem i jedno z najczęstszych schorzeń, z którymi w swojej praktyce spotykają się ginekolodzy. Statystyki wskazują, że około 70% kobiet po 40. roku życia ma mięśniaki. To oczywiście nie oznacza, że wszystkie z nich cierpią na objawy takie jak krwotoki maciczne czy dolegliwości bólowe. Gdybyśmy jednak w badaniu populacyjnym poddali wszystkie kobiety badaniu ultrasonograficznemu, to okazałoby się, że większość posiada tego typu guzy w obrębie macicy.

Bardzo istotny jest też fakt, że mięśniaki są najczęstszą przyczyną anemii u kobiet, więc wielokierunkowość konsekwencji zdrowotnych mięśniaków jest ogromna. To po prostu często występująca choroba, która potrafi zrujnować jakość życia na bardzo wielu płaszczyznach.

Advertisement

Czym są i skąd się biorą mięśniaki macicy?

Zgodnie ze swoją definicją, są to łagodne guzy wywodzące się z mięśniówki gładkiej mięśnia macicy. Od wielkości, liczby i lokalizacji guzów zależy, czy i jakie objawy będzie miała pacjentka.

Wyróżniamy między innymi guzy w tak zwanej lokalizacji podśluzówkowej, które rosną od strony jamy macicy i powodują częste krwotoki. Z kolei inne, zwane podsurowicówkowymi, rozwijają się na zewnątrz tego narządu.

Duże znaczenie ma też liczba mięśniaków: bywają potężne pojedyncze guzy, bywają bardzo liczne, mniejsze, zlokalizowane w całej macicy. Obraz kliniczny może być różny. W każdym wypadku należy jednak zachować dużą czujność, ponieważ nie dysponujemy superczułą metodą, która odróżni mięśniaka od mięsaka – a ten ostatni nowotwór ma złośliwy charakter.

Advertisement

Jakie są grupy ryzyka? Na co kobiety powinny szczególnie zwracać uwagę? Czy przed mięśniakami można się ochronić?

Niestety, nie ma w tym zakresie dobrych wiadomości. Od wielu dekad prowadzone są badania na temat wpływu diety, zachowań, używek, masy ciała czy aktywności fizycznej na zapadalność na mięśniaki. Wnioski płynące z tych badań nie są jednoznaczne i nie pozwalają stworzyć konkretnej strategii prewencyjnej. Wciąż więc nie znamy odpowiedzi na pytanie, co kobieta powinna robić lub czego nie robić, żeby mięśniaków uniknąć.

Zdecydowanie powinniśmy jednak uczulać pacjentki na wszelkie niepokojące objawy. Mięśniak o niedużym rozmiarze i rozpoznany odpowiednio wcześnie, stanowi mniejsze zagrożenie i po prostu łatwiej sobie z nim poradzić. Niejednokrotnie wystarcza wtedy interwencja o minimalnej inwazyjności.

Jakie objawy powinny zaniepokoić kobietę?

Advertisement

Dwa podstawowe objawy mięśniaków macicy to przedłużające się, obfite miesiączki lub krwawienia pozamiesiączkowe, a także ból, szczególnie podbrzusza lub okolicy krzyżowej. Te objawy często ze sobą współistnieją, ale nawet w pojedynkę powinny skłonić do wizyty u lekarza.

Diagnostyka polega na badaniu fizykalnym i przezpochwowym badaniu ultrasonograficznym. Na ogół pozwala ono z odpowiednio wysokim poziomem czułości rozpoznać patologie w obrębie macicy.

A czy u kobiet po menopauzie objawem również mogą być krwotoki?

U tych pań raczej wygląda to inaczej. W późnym okresie pomenopauzalnym mięśniaki zwykle są nieme klinicznie, czyli bezobjawowe. Duże guzy mogą jednak dawać objawy w postaci ucisku na sąsiednie narządy: pęcherz moczowy czy jelito grube. W konsekwencji mogą pojawić się na przykład: częstomocz, zaparcia i ból. Te dolegliwości mogą być bardzo dokuczliwe, a nawet znacząco pogorszyć jakość życia kobiety.

Advertisement

Ponieważ po okresie menopauzy mięśniaki często nie dają objawów krwotocznych, to młodsze kobiety próbują niejednokrotnie „doczekać” z guzem do tego etapu. Nie decydują się na leczenie chirurgiczne, licząc na samoistne ustąpienie objawów. A tak nie zawsze się dzieje.

Zatrzymajmy się na moment na wpływie krwotoków wywołanych mięśniakami na jakość życia kobiet. Nie chodzi bowiem tylko o dyskomfort oraz ryzyko anemii, prawda?

Zgadza się, możliwych skutków niedokrwistości jest wiele. To nie tylko ogólne osłabienie, czy kołatania serca, które mogą wystąpić nawet przy niewielkim wysiłku. Wówczas zwykły spacer staje się problemem. Do tego dochodzi spadek koncentracji i sprawności intelektualnej, czyli trudności w zapamiętywaniu, ale też senność, kłopoty ze skupieniem się na codziennych czynnościach domowych czy zawodowych. Przypomnę, że u kobiet najczęstszą przyczyną niedokrwistości jest nadmierna utrata krwi miesiączkowej, a to z kolei bardzo często wiąże się z mięśniakami macicy.

Czy mięśniaki mogą wpłynąć także na płodność kobiety?

Advertisement

Oczywiście, obecność guza w macicy stanowi bowiem zaburzenie naturalnej anatomii tego narządu. Problem zależy od wielkości, liczby i lokalizacji mięśniaków, w niektórych przypadkach guz potrafi zablokować transfer zapłodnionego jaja płodowego do macicy, albo prawidłową implantację wczesnego zarodka. Również donoszenie ciąży może być utrudnione, a ponadto mięśniaki wiążą się z ryzykiem krwotoku okołoporodowego. Z perspektywy medycyny rozrodu i położnictwa mięśniaki to poważny problem.

Kobiety, u których często występują obfite miesiączki, tłumaczą to sobie często słowami „tak już widocznie mam”.

I jest to bardzo niewłaściwe podejście. Sam nieraz słyszę takie tłumaczenie od swoich pacjentek, które mimo ewidentnych dolegliwości postanawiają cierpieć. Rolą lekarzy jest w takiej sytuacji rzetelnie informować o problemie, liczymy też jednak na wsparcie mediów.

Trzeba głośno mówić, że dla zdrowia kobiet regularne wizyty u ginekologa to sprawa fundamentalna i w ten sposób można uratować swoje zdrowie, a nawet życie. Korzystając z okazji, chciałbym więc zaapelować: tolerowanie objawów, które uniemożliwiają normalne funkcjonowanie, jest niepotrzebnym cierpieniem. A niestety jest też tak, że przez początkowe ignorowanie problemu przez pacjentki, często trafiają one do naszych gabinetów z tak rozwiniętą chorobą, że na minimalnie inwazyjną interwencję jest już za późno.

Advertisement

Jak wygląda nowoczesne leczenie mięśniaków macicy?

Na szczęście możliwości jest dziś sporo. Dawno skończył się okres, kiedy jedyną metodą leczenia mięśniaków była operacja. Oczywiście, w wielu przypadkach nadal pozostaje ona najlepszym sposobem terapii, ale są też alternatywy. Na całym świecie, także w Polsce, coraz więcej pacjentek nie zgadza się na leczenie operacyjne, oczekując w pierwszej kolejności innych rozwiązań. A jeśli operacja okazuje się nieunikniona, to coraz częściej kobiety chcą, by była to procedura usunięcia samego mięśniaka, przeprowadzona jak najmniej inwazyjną techniką. Stosujemy wtedy laparoskopię lub histeroskopię. Mamy również możliwość leczenia farmakologicznego. Pojawiają się nowe preparaty, a kolejne badania cały czas trwają.

Czy polskie pacjentki mają dostęp do takiego leczenia?

Tak, lek do farmakologicznej terapii mięśniaków jest dostępny dla polskich pacjentek. Preparat został, oczywiście, najpierw odpowiednio przebadany pod kątem skuteczności i profilu bezpieczeństwa. Dzięki temu wiemy, że dla pewnej grupy pacjentek, choć oczywiście nie dla wszystkich, lek ten stanowi dobre rozwiązanie. Potwierdzają to również moje własne doświadczenia kliniczne.

Advertisement

A które metody leczenie mięśniaków macicy zaliczamy do minimalnie inwazyjnych?

Przede wszystkim metodę endowaskularną, czyli leczenie wewnątrznaczyniowe (ściśle rzecz biorąc, jest to tak zwana embolizacja tętnic macicznych). W naszej klinice w Lublinie stosujemy ją z powodzeniem od lat i u wielu pacjentek. Jest też metoda leczenia skupioną wiązką ultradźwięków – to jednak na razie terapia eksperymentalna. Metody te opracowano stosunkowo niedawno, ale wiadomo już, że w wielu przypadkach pozwalają uniknąć interwencji chirurgicznej. Należy jednak podkreślić, że nie są to rozwiązania dla każdej pacjentki. Musimy więc właściwie kwalifikować każdą pacjentkę do najlepszej dla niej metody. Mamy natomiast coraz więcej możliwości i możemy je coraz lepiej dopasowywać.

Często podkreśla Pan, że wybór terapii powinien być wspólną decyzją pacjentki i lekarza. A zatem nie powinno się kobiety do niczego przymuszać, trzeba natomiast starać się tłumaczyć i przekonywać. Dlaczego?

Właśnie tak powinna działać medycyna. Nauczał tego już Hipokrates, a wcześniej przedstawiciele medycyny chińskiej. Lekarz powinien unikać „syndromu Boga”, kiedy to wydaje mu się, że jest jedynym decydentem w sprawie wyboru leczenia. To nie jest dobry model uprawiania tego zawodu.

Advertisement

Dzisiaj za kluczową uznajemy zasadę „świadomej zgody” na leczenie. A „świadoma” oznacza, że lekarz musi najpierw przedstawić pacjentce pełen obraz sytuacji i dopiero wtedy pozwolić jej decydować się na konkretne leczenie czy zabieg. Należy informować zarówno o  potencjalnych korzyściach, jak i o ryzyku. Pacjentka musi wiedzieć, jakie są możliwe działania niepożądane, powikłania czy alternatywne możliwości w jej konkretnym przypadku. Te wszystkie informacje powinien jej przekazać i wyjaśnić lekarz. Niestety, często brakuje na to czasu – takiej rozmowy nie da się bowiem przeprowadzić w dwie minuty. Powinniśmy jednak dążyć do tego, by leczenie odbywało się, podobnie jak szycie, na miarę: trzeba poznać specyfikę pacjentki i na tej podstawie dopasowa

metodę terapeutyczną. Być może nie będzie to metoda idealna, ale dla danej kobiety będzie to terapia optymalna, czyli z najlepszym bilansem korzyści do potencjalnych skutków niepożądanych.

Czy zdarzają się nawroty mięśniaków u pacjentek, którym w ramach operacji nie usunięto macicy?

Tak, i nie są to rzadkie przypadki. Szacuje się, że w okresie 5–10 lat po miomektomii, jak nazywa się zabieg usunięcia mięśniaków z zachowaniem macicy, nawet u jednej trzeciej pacjentek pojawią się nowe guzy macicy o charakterze mięśniaków – w innych lokalizacjach. Usunięcie mięśniaka w całości nie znaczy, niestety, że pozbywamy się problemu na zawsze. Nie ponowi się on raczej w perspektywie tygodni czy miesięcy, ale wraz z upływem czasu od operacji prawdopodobieństwo nawrotu rośnie. Na to też należy zwracać uwagę pacjentek.

Advertisement

Na koniec jeszcze jedna kwestia, wcale nie najmniej istotna. Spora grupa kobiet, dowiedziawszy się, że mają mięśniaki macicy, szuka informacji w internecie. Czy mogą tam znaleźć wiarygodne informacje?

Tak zwany doktor Google pewnie niektórym ludziom pomógł, ale z pewnością wielu zaszkodził. Najpewniejszym źródłem wiedzy medycznej pozostaje lekarz, i nie należy z tego źródła rezygnować na rzecz portali internetowych ani forów wymiany poglądów. Dlatego najrozsądniejsze rozwiązanie to zgłosić się do ginekologa. Mam głęboką nadzieję, że każdy z moich kolegów dysponuje rzetelną wiedzą na temat dostępnych możliwości leczenia mięśniaków i ośrodków, w których poszczególne metody terapii są dostępne. To w końcu jest zadanie lekarza ginekologa, a nie pajęczej sieci internetu.

Dziękujemy za rozmowę.

Advertisement
Continue Reading