Ludzie
Śmierć znanych osób nie wywołuje realnej żałoby
Published
9 miesięcy agoon
By
admin
Gdy umierają osoby znane, artyści, politycy, a ostatnio – królowa Wielkiej Brytanii, otrzymujemy medialny spektakl, który zazwyczaj nie jest realnym przeżyciem żałoby, jaką odczuwają bliscy. Jednak może pojawić się smutek i współczucie, zaś same rytuały pogrzebowe mają charakter integrujący, jednoczący – mówi prof. Krzysztof Konecki.
Jak podkreśla Przewodniczący Polskiego Towarzystwa Socjologicznego, śmierć znanych osób, której oprawę tworzą media, nie dotyka nas bezpośrednio. W dodatku trudno jest odczuwać realną empatię wobec osób postawionych na piedestale społecznym, ponieważ nie można się z nimi utożsamić.
-Inne jest przeżywanie śmierci Ukraińców, którzy giną, cierpiąc. Ja jestem profesorem Uniwersytetu Łódzkiego, i słysząc o walczących profesorach uniwersytetów ukraińskich wiem, co to znaczy być naukowcem, mieć pasje, mieć studentów – i nagle znaleźć się na froncie. Mogę empatyzować z takim profesorem, podobnie jak większość naszych obywateli empatyzuje z obywatelami ukraińskimi, którzy przeżywają koszmar wojny i niewyobrażalną w dzisiejszych czasach agresję. Nasza pozycja społeczna pozwala nam utożsamić się z cierpiącymi po drugiej stronie granicy. Natomiast w przypadku śmierci celebrytów, monarchów, klasy politycznej – jesteśmy bardziej widzami, którzy chcą zajrzeć za kulisy, niż uczestnikami spektaklu – mówi prof. Konecki.
Socjolog zwraca uwagę na “utowarowienie cierpienia”, charakterystyczne dla społeczeństwa konsumpcyjnego. Jego zdaniem zainteresowanie prywatną sferą osób publicznych może przypominać zachowania wścibskie, plotkarskie. Zaznacza też, że nie w każdym “konsumencie pogrzebu” śmierć królowej Wielkiej Brytanii wywołuje jednakowe emocje.
-Obrazy przekazywane przez media są reżyserowane i interpretowane dla widzów. Służą sprzedaży określonych informacji po to, by przygotować umysły na następną informację, którą jest propagowanie realnego produktu. Śmierć i cała obudowa pogrzebu – w tym wypadku królowej – też jest produktem do sprzedaży w celach politycznych i ideologicznych. Elżbieta II była symbolem Zjednoczonego Królestwa. Podczas, gdy jedni pielęgnują pamięć o imperium, inni przypominają opresyjny system kolonialny związany z monarchią. Zatem nie wszyscy w społeczeństwie, nawet brytyjskim, wejdą w tę żałobę w pełni – przypuszcza naukowiec.
Profesor przyznaje, że nie każdy widz “konsumuje pogrzeb”; są tacy, którzy go kontemplują. Obrazy medialne pozwalają zaś ludziom “przeżyć zastępczo śmierć”. Naukowiec przywołuje własne wspomnienie z zamachu na World Trade Center: “Podczas relacji telewizyjnych byłem wstrząśnięty tym, że kilka tysięcy osób zginęło. Czułem się tak, jakbym tam mógł być i również doświadczyć ataku. Automatycznie pojawiło się współczucie i empatia dla ludzi którzy tam zginęli, m.in. grupy wysoko wykwalifikowanych finansistów, a także dla ich rodzin”.
Profesor tłumaczy, że współczesne społeczeństwo traktuje śmierć jako tabu. Ludzie funkcjonują w świecie życia, a świat śmierci to “cień”, wypychany ze świadomości. W filmach, thrillerach, bohaterowie giną w niecodziennych okolicznościach. Tymczasem gdy umierają osoby publiczne, celebryci, artyści, autorytety – jawi się ona jako realna.
Zdaniem socjologa śmierć osób znanych może, owszem, być autentycznym przeżyciem dla ludzi, którzy nie znali ich osobiście. “Jeżeli umiera piosenkarz czy artysta, z którego sztuką byliśmy związani emocjonalnie, wówczas silnie przeżywamy to indywidualnie. Przyczyną takiego prawdziwego przeżywania czyjejś śmierci i później żałoby jest fundamentalny niepokój egzystencjalny związany z terminalnością naszego życia. Zastanawiamy się, co będzie, kiedy i na nas przyjdzie kolej” – podaje przykład.
“Dzięki takiej śmierci możemy stać się lepszymi ludźmi i spojrzeć z dystansem na swoje projekty życiowe, zawiści, zazdrości, na różnego rodzaju zabiegi, dokonywane np. w portalach społecznościowych, żeby być lepszym w oczach innych. Społeczeństwo przetrwa, ale ja nie przetrwam jako jednostka i prawdopodobnie nie ma to żadnego znaczenia dla społeczeństwa – dobrze jest sobie to uświadomić. Śmierć wybitnych osób skłania do kontemplacji” – uważa prof. Konecki.
Dodaje, że człowiek ma naturalną tendencję do przekraczania siebie, do podejmowania roli innego, a więc i do empatii. Myślą o własnej terminalności życia pozwala uruchomić empatię. Taka sytuacja może wystąpić w przypadku śmierci królowej Elżbiety II.
Profesor zastrzega, że rodzina królewska przeżywa tę śmierć osobiście i u wielu ludzi o wystarczającej wrażliwości na cierpienie osób żyjących, które doświadczają utraty najbliższych, może pojawić się współczucie czy empatia związana z rodzinnymi rolami królowej – jako matki, babci, siostry. „Jednak trudno mówić o uczestniczeniu całego społeczeństwa w ich żałobie. Społeczeństwo brytyjskie jest społeczeństwem klasowym o silnych podziałach. Dla większości dostęp do wysokiego statusu jest ograniczony. Sympatycy monarchii widzą osobę królowej w pewnej aureoli, nie był to w rzeczywistości bliski im człowiek. Mit imperium głównie jest propagowany bądź podtrzymywany przez klasę wyższą. Dla klasy robotniczej ta śmierć nie zawsze będzie ważnym wydarzeniem. Oni mają innego rodzaju problemy szczególnie w sytuacji kryzysu ekonomicznego” – uważa profesor.
Ale zastrzega, że rytuał pogrzebowy wyzwala wspólną energię emocjonalną, a jego religijna obudowa może mieć charakter jednoczący. Wspólnym doświadczeniem dla wielu osób, także poza granicami Wielkiej Brytanii, może być pojawienie się refleksji nad życiem i śmiercią. Jest to zarazem okazja do przekroczenia własnych egoistycznych nastawień i uruchomienia empatii.
Naukowiec podkreśla, że kontemplacji sprzyjają bardziej okoliczności nieformalne, inne niż “spektakle”, których wymagają od nas zwyczaje i obrzędy. Potwierdzają to badania, jakie przeprowadził z udziałem studentów. Analizie poddano w nich odczucia podczas wizyt na cmentarzach 1 listopada i w normalnym dniu. Okazało się, że rodzinne i uroczyste spotkania nie sprzyjają zadumie, natomiast indywidualne wizyty w normalnym dniu – owszem, skłaniają do poszukiwania wspomnień, kontemplacji i duchowego kontaktu z ze zmarłymi.
Prof. Krzysztof Konecki jest jednym z wykładowców Ogólnopolskiego Zjazdu Socjologicznego, który rozpoczyna się 14 września w Warszawie. Jego wystąpienie zaplanowane jest w bloku tematycznym „Społeczeństwo niepewności”. Wykłady mają charakter otwarty. (PAP)
You may like

Hamburger plasuje się w czołówce najbardziej znanych i lubianych na świecie szybkich dań. Choć to punkt obowiązkowy w menu restauracji typu fast food, tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, żeby przygotować go w domu i to zarówno w najprostszej, jak i bardzo wykwintnej wersji. Odpowiednio zmieniając dodatki, można trafić w gusta konsumentów w różnym wieku i o zróżnicowanym trybie życia.
Z Hamburga do Nowego Jorku
Danie powstało na przełomie XIX i XX wieku w Stanach Zjednoczonych, gdzie szybko stało się kulinarnym symbolem. Jego nazwa powstała jednak od niemieckiego miasta Hamburg.
W pierwszej połowie XIX wieku był to główny port, z którego emigranci wyruszali za Wielką Wodę, najczęściej do Nowego Jorku. Tam, aby pobudzić ich resentyment za ojczyzną i jednocześnie zarobić, zaczęto serwować na ulicach i w restauracjach kotlety z mielonego mięsa nazywane Hamburg steak. Charakterystyczną cechą tego dania był też dodatek sosu pieczeniowego. Do dzisiaj trwają spory, na temat tego, w jaki sposób kotlet znalazł się w bułce, w każdym razie pierwszą siecią w USA sprzedającą hamburgery była White Castle, która została założona w 1921 roku w Witchita w stanie Kansas.
Eksperymenty między bułkami
W klasycznym hamburgerze najistotniejsze są dwa składniki – płaski kotlet mielony i lekko przypieczona bułka przekrojona na pół. Do tego oczywiście dochodzą dodatki (np. sałata, ogórek kiszony, pomidor) i sosy (np. ketchup, majonez). Z czasem pierwotny skład zaczęto urozmaicać. To właśnie różnorodność i możliwość eksperymentowania, niejako wpisana w filozofię tego dania, spowodowała, że łatwo i w warunkach domowych można stworzyć wersje przeznaczone dla konsumentów w różnym wieku i o zróżnicowanych upodobaniach.
– Hamburger to danie, które doskonale łączy pokolenia – mówi Anna Burak z firmy Dobrowolscy. – Zmiana dodatków czy sosu powoduje, że otrzymujemy w pewnym sensie, całkiem inną potrawę. Najbardziej czasochłonne jest przygotowanie kotletów. Kiedy więc zależy nam na czasie, z pomocą mogą przyjść Hamburgery mięsne z linii Dobrowolscy od Kuchni. To upieczone bez dodatku oleju kotlety, które wystarczy podgrzać.
Dla każdego coś dobrego
Burgery to świetna propozycja na spotkania w gronie rodziny i przyjaciół. Doskonale sprawdzą się na imprezach w domu, ale też przy grillu. Możemy przygotować różne dodatki, spośród których każdy skomponuje własną kanapkę, dokładnie według swoich upodobań. Kotlet możemy uzupełnić pokrojoną w plastry kiełbasą lub chipsami z boczku. Oprócz klasycznego ketchupu, musztardy i majonezu, możemy przygotować domowej roboty sosy, np. barbecue, czosnkowy, chrzanowy, meksykańską salsę, guacamole czy chutney z czerwonej cebuli. Na stole nie może również zabraknąć warzyw. Podajmy więc np. pokrojone w plastry pomidory, ogórki (świeże i konserwowe), czerwoną cebulę, jalapeno, marynowanego lub pieczonego buraka oraz sałatę, roszponkę i szpinak. Mamy też duże pole do popisu, jeśli chodzi o sery, sprawdzą się klasyczna gouda, mimolette i mozzarella, ale też oscypek, pleśniowy czy kozi.
My proponujemy trzy kompozycje – studencką na ostro, męską z grillowanym boczkiem oraz polską dla miłośników lokalnych smaków. Potraktujcie je jednak jako wstęp do własnych poszukiwań!
Przepis na domowe hamburgery w 3 wersjach:
Sposób przygotowania:
Przed tworzeniem hamburgerów kotlety oraz boczek podsmażamy na patelni lub ruszcie, a bułki przekrawamy na pół i podpiekamy pięć minut w piekarniku lub na grillu. Sałatę i szpinak myjemy i odsączamy z wody. Pozostałe warzywa oraz sery kroimy na plastry.
Meksykańska salsa:
Dojrzałe świeże pomidory lub pomidory z puszki kroimy w drobną kostkę. Cebulę czerwoną i czosnek obieramy i drobno siekamy. Drobno siekamy również świeże zioła – liście kolendry lub natkę pietruszki. Drobno kroimy papryczkę jalapeno (można użyć kilku plastrów ze słoika). Dodajemy sól, pieprz, cukier, kmin rzymski i cynamon oraz sok z limonki. Całość starannie mieszamy, dla uzyskania gładszej konsystencji można użyć blendera (nie miksujemy jednak na całkowicie gładką masę). Odstawiamy do lodówki na ok. 30 min.
Sos barbecue:
Cebulę i czosnek drobno siekamy i przesmażamy na oleju na patelni. Dodajemy passatę pomidorową lub koncentrat pomidorowy. Dodajemy ocet winny, cukier trzcinowy, sos sojowy, sos tabascoi opcjonalnie paprykę wędzoną lub sos Worcestershire. Całość gotujemy do zgęstnienia sosu (ok. 15 minut), co jakiś czas mieszając.
Sos chrzanowy:
Majonez mieszamy z gęstą śmietaną. Dodajemy starty chrzan, posiekany koperek i sok z cytryny. Doprawiamy solą i pieprzem. Całość starannie mieszamy.
Wersja 1. studencka – Wika 20 lat, na ostro
Składniki:
– bułka do hamburgerów
– Hamburgery mięsne z linii Dobrowolscy od Kuchni
– szpinak świeży
– kolendra świeża
– czerwona cebula w plastrach
– plastry pomidora
– plastry marynowanego jalapeno
– salsa meksykańska
– nachosy
Wersja 2. męska – Mateusz 30 lat, na bogato
Składniki:
– bułki do hamburgerów
– Hamburgery mięsne z linii Dobrowolscy od Kuchni
– chipsy z boczku extra wędzonego surowego Dobrowolscy
– ser mimolette
– sałata
– plastry pomidora
– ogórek konserwowy w plastrach
– czerwona cebula w plastrach
– papryka chili w plastrach
– majonez
– sos barbecue
Wersja 3. polska – Asia 45 lat, regionalnie
Składniki:
– bułki do hamburgerów
– Hamburgery mięsne z linii Dobrowolscy od Kuchni
– Kiełbasa toruńska stryjka Dobrowolscy pokrojona w plastry
– plastry oscypka
– plastry marynowanego buraka
– roszponka
– sos chrzanowy
– musztarda

Jedną z atrakcji Majówki z Pilskim Muzeum Wojskowym była pierwsza prezentacja unikatowego gokarta.
Tym razem jest to pojazd nie tylko używany w pilskiej Wyższej Oficerskiej Szkole Samochodowej, ale tu zaprojektowany !!! i tu zbudowany !!! Gokart przez lata wrósł w ziemię na prywatnej posesji w Pile.
-Dla przypomnienia miesiąc temu kupiliśmy ze stodoły w Dolaszewie pierwszego gokarta ze środków ze zbiórki publicznej. Gokart był używany do szkolenia kierowców w Pile, ale został zaprojektowany i zbudowany w 9. Szkolnym Pułku Samochodowym w Ostrowie Wielkopolskim – mówi Przemysław Olszyński – dyrektor Pilskiego Muzeum Wojskowego.
Gokarty po raz pierwszy wykorzystano do szkolenia kierowców w Oficerskiej Szkole Samochodowej w Pile. Ich głównym konstruktorem i pionierem użycia w pierwszej połowie lat 60. był płk Zbigniew Węglarz. Proces szkolenia kierowców samochodów po II wojnie światowej w wojsku polskim był bardzo drogi, ze względu na duże zużycie paliwa oraz uszkodzenia sprzętu związane z błędami popełnianymi przez młodych kursantów. Popularne w tamtych czasach samochody Żuk, Nysa, czy terenowy GAZ 69 spalały ponad 20 litrów w mieście na 100 km. W latach 60. i 70. poszukiwano rozwiązań, które miały znacząco obniżyć koszty szkolenia, a jednocześnie praktycznie zaznajomić kierowcę z zasadami ruchu drogowego i poruszania się w mieście. Wykorzystanie gokartów miało na celu obniżenie kosztów szkolenia, gokart wyposażony w silnik z motocykla WSK spalał zaledwie ok. 5 litrów benzyny na 100 km. Każdy kursant na wstępnym etapie nauki jazdy w mieście spędzał 9 godzin za kierownicą gokarta w specjalnie przygotowanym miasteczku ruchu drogowego. Dodatkową korzyścią było to, że jeden instruktor mógł jednocześnie obserwować i szkolić kilku młodych kierowców.
Rozwinięciem konstrukcji pilskich gokartów były wyposażone w nadwozie z lampami i zderzakami małe trenażery samochodowe (MTS). W roku 1970 w 9. Szkolnym Pułku Samochodowym (JW.1956) w Ostrowie Wielkopolskim skonstruowano trenażer do nauki jazdy samochodem osobowym. Twórcy nazwali pojazd MTS-70, prawdopodobnie w 1972 roku powstaje kolejny trenażer MTS-72 do nauki jazdy samochodem ciężarowym STAR 660, który w wojsku otrzymał nazwę TK-660.
Gokarty były produkowane w wojskowych warsztatach w Pile, Grudziądzu, czy Ostrowie Wielkopolskim i wykorzystywane w wojskowych ośrodkach szkolenia kierowców do lat 90.
W zbiorach Pilskiego Muzeum Wojskowego znajdują się dwa gokarty oraz trenażery samochodowe MTS–70 i MTS-72 (TK-660) są to prawdziwe unikaty, jedyne zachowane tego typu pojazdy wojskowe w Polsce !!!
-Każdy kto przekazał nam 1% swojego podatku, lub zasilił naszą zbiórkę publiczną wrzucając pieniądze do muzealnej skarbonki ma swój udział w uratowaniu tych, jakże specyficznych i ciekawych pojazdów. Zamierzamy przywrócić sprawność techniczną i dawną świetność wszystkim gokartom i trenażerom samochodowym z naszych zbiorów – dodaje dyrektor Olszyński.


Koordynator przeszczepów: nie rozmawia się o tym, co z organami po śmierci

Wypadek na DK11 w stronę Poznania

Rysunki Wiktora Zina w pilskim BWA

Kradli paliwo
