Connect with us

Biznes

Jak wykończyć mieszkanie, zanim ono finansowo wykończy Ciebie? Oto jak uniknąć ukrytych kosztów!

Published

on

Tylko w okresie styczeń-marzec 2022 r. deweloperzy oddali do użytku 54,7 tys. nowych mieszkań w całej Polsce. To oznacza, że co miesiąc w naszym kraju przybywa średnio kilkanaście tysięcy szczęśliwych nabywców swojego „M”. Uważać trzeba także na ekipy remontowe, które remontują nasze mieszkania. Oszustów nie brakuje.

Najpierw zakup lokum, które istnieje tylko na papierze, a potem odebranie już kluczy do własnego nowego mieszkania to dla wielu spełnienie marzeń, ale kiedy pierwsze emocje już opadną, okazuje się, że stajemy przed kolejnym, nie mniej wymagającym zadaniem: wykończeniem i aranżacją wnętrza. Budżet, który trzeba przeznaczyć na ten cel, to obok zakupu, kolejny duży koszt, tym bardziej, że ceny potrzebnych materiałów i usług rosną w astronomicznym tempie.

Przykład? W marcu 2022 r. w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku, ceny najpopularniejszych materiałów budowlanych są wyższe średnio o 28%2 i ciągle rosną! Sytuacji nie poprawia też rekordowa dwucyfrowa inflacja, wyższe oprocentowanie kredytów hipotecznych, rosnące ceny prądu i gazu. Rachunki za ten pierwszy są już o 24 proc. wyższe niż w 2021 r.3 To wszystko sprawia, że kwoty, które świeżo upieczeni właściciele mieszkań zabezpieczyli na wykończenie i zagospodarowanie swoich lokali, topnieją z dnia na dzień. Jeśli nie będziemy wystarczająco ostrożni, łatwo możemy wpaść w nieplanowane długi! O tym, jak tego uniknąć w kolejnym materiale Intrum z cyklu „Ogarniam finanse”!

Niekorzystna umowa z ekipą wykończeniową lub jej brak, nieprzemyślany projekt na zamówienie, który staje się skarbonką bez dna, a nawet mandaty, o których wielu z nas nie wie, mogą sprawić, że nieoczekiwanie będziemy zmuszeni wydać wszystkie oszczędności, by wykończyć lokal i zostaniemy przez to bez poduszki finansowej na „czarną godzinę”. Wtedy często jedynym wyjściem staje się kolejny kredyt, ale kiedy spłacamy już ten na mieszkanie, zaciąganie kolejnych zobowiązań grozi wpadnięciem w spiralę zadłużenia. Jak temu zapobiec i gdzie mogą czaić się finansowe pułapki? Jeśli w obliczu trwającego kryzysu gospodarczego jest jakaś uniwersalna finansowa rada dla osób planujących właśnie teraz wykończenie mieszkania, to na pewno jest nią zapobiegliwość:

Advertisement

– Planując obecnie duże wydatki, które są przy tym rozłożone w czasie, tak, jak szeroko zakrojone projekty wykończeniowe, zawsze musimy przyjąć finansowy „zapas”. Zabezpieczenie kwoty choćby 20-30% większej niż zakładana, zminimalizuje ryzyko nagłego stresu finansowego, bo niestety to właśnie planowanie budżetu „na sztywno” przy tak dużych przedsięwzięciach, często prowadzi do tego, że później się zadłużamy – podkreśla Patrycja Karolczak, ekspert Intrum.

Umowa z ekipą wykończeniową to podstawa!

Planując prace wykończeniowe, których w nowym lokalu jest przecież bez liku, możemy zdać się wyłącznie na własne umiejętności albo też zatrudnić fachowców. Jeśli zdecydujemy się na to drugie rozwiązanie i potrzebujemy standardowego zakresu prac wykończeniowych, czyli np. malowania, położenia gładzi, glazury, przygotowania podłączeń elektrycznych, czy zamontowania drzwi i parapetów, to powinniśmy podpisać z fachowcami umowę
o dzieło, często określaną też po prostu umową remontową – w odróżnieniu od budowlanej.

Zazwyczaj szukamy ekipy z polecenia, co oczywiście jest bardzo dobrym krokiem, bo już na starcie, dzięki opinii znajomych czy rodziny, wiemy, że mamy do czynienia z profesjonalistami, którzy wykonają pracę solidnie i w terminie. Zazwyczaj potwierdzenie wiarygodności nam wystarcza i nie podpisujemy z fachowcami stosownej umowy. Niektórzy widzą w tym także pozorną okazję do oszczędzenia: przy nieformalnym „dogadaniu” się z wykonawcami, bez umowy, firma remontowa unika płacenia podatku, a nas, klientów kusi niższą niż na umowie ceną. Ale czy naprawdę zagwarantuje nam to oszczędność? Musimy być świadomi, że brak umowy to bardzo duże zagrożenia dla bezpieczeństwa dla naszego budżetu! Może się przecież zdarzyć, że ekipa otrzyma zaliczkę i zamiast rozpocząć pracę… zniknie. A my nic nie będziemy mogli zrobić, bo przecież stron nie wiążą na żadne formalne ustalenia! A jeśli wynajmujemy kilka oddzielnych ekip: np. specjalizujących się w określonym typie prac, np. malarzy, glazurników czy stolarzy, wtedy możemy stracić nawet kilka zaliczek. Przyjdzie też konieczność znalezienia innych wykonawców,
a zazwyczaj fachowcy „złapani” na ostatnią chwilę to ci, do których nie ustawiają się kolejki chętnych i przy takiej usłudze istnieje duże prawdopodobieństwo, że będziemy musieli dopłacać jeszcze do poprawek…

– Miejmy na uwadze, że podpisanie umowy zawsze leży w naszym interesie, bo to podstawowe zabezpieczenie naszych pieniędzy i wszelkich późniejszych roszczeń, np. bezpłatnego naprawienia usterek czy zwrotu zaliczki. Solidny i uczciwy fachowiec nigdy nie powinien unikać spisania umowy. Pamiętajmy, że możemy zawrzeć ją także z osobą, która nie prowadzi działalności gospodarczej. Jeśli wykonawca próbuje nas przekonać, że umowa nie jest konieczna, to takie zachowanie powinno być dla nas czerwoną flagą. Brak umowy to ogromne ryzyko, że nasz i tak już nadwyrężony kupnem mieszkania budżet zostanie obciążony kolejnymi kosztami, które przy szalejącej inflacji, rosnących cenach materiałów i usług wykończeniowych, szybko zachwieją naszą płynnością finansową i zagrożą długami, których nie będziemy w stanie spłacić – podkreśla Patrycja Karolczak, ekspert Intrum.

Na te kosztowne „kruczki” w umowach z ekipami remontowymi trzeba uważać!

Advertisement

Umowa z indywidualnym fachowcem czy ekipą, a tym bardziej wieloma ekipami, jest nieodzowna. Ale sztuką jest nie tylko podpisać „jakąś” umowę, ale DOBRĄ umowę, tzn. taką, która nie będzie pierwszym lepszym formularzem ściągniętym z Internetu, zawierającym tylko ogólne warunki, ale będzie dostosowana indywidualnie do naszej sytuacji, zakresu wykonywanych prac i ryzk finansowych z tym związanych. Co powinno znaleźć się w umowie o dzieło na prace wykończeniowe i czego dopilnować szczególnie?

Oznaczenie stron w umowie: tu ważne są dane i podpisy obu stron. Uwaga: jeśli podpisujemy umowę
z firmą, musi być tu jej nazwa, a podpis musi złożyć osoba do tego uprawniona – w takich firmach może być ich wiele, ale jeśli nie mamy podpisu osoby do tego upoważnionej, postanowienia umowy mogą być potem łatwo podważone!

– Przed podpisaniem umowy z wykonawcą, który prowadzi jednoosobową działalność, warto zweryfikować go
w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Jeśli w jego imieniu umowę ma podpisać inna osoba niż ta widniejąca w rejestrze, żądajmy przedstawienia pełnomocnictwa na piśmie. To bardzo ważne dla naszego bezpieczeństwa finansowego, ponieważ gdy na umowie będzie widniał podpis osoby, która nie ma prawa do reprezentowania przedsiębiorcy i dojdzie do sytuacji, że usługa zostanie wykonana źle lub w ogólnie nie zostanie rozpoczęta, będziemy mieli ogromny problem z odzyskaniem pieniędzy. To dlatego, że najpierw na drodze sądowej trzeba będzie ustalić, od kogo możemy w ogóle dochodzić swoich roszczeń. Niestety pociągnie to za sobą kolejne wydatki, bo musimy się przy tym liczyć z wieloletnim procesem, a jego koszty mogą nas uwikłać w kolejne problemy finansowe – przestrzega Patrycja Karolczak, ekspert Intrum.

Dokładny zakres prac, czyli przedmiot umowy: wypunktujmy krok po kroku co jest do zrobienia, w jakich pomieszczeniach. Unikajmy ogólników typu: „kanalizacja”, zapiszmy zamiast tego np.: „rozprowadzenie instalacji wodno-kanalizacyjnej i montaż sprzętów łazienkowych (armatura, ceramika łazienkowa, kabina prysznicowa)”. A gdy zamawiamy np. u ekipy stolarskiej meble na wymiar, upewnijmy się, że w cenie będzie uwzględniony także ich montaż – jeśli nie mamy takiego zapisu, często okazuje się po fakcie, że za tę usługę trzeba będzie dodatkowo zapłacić! Warto przy tej okazji dołączyć do umowy także szczegółowy projekt jako załącznik, oczywiście także z podpisami obu stron.

Terminy: w umowie powinny się tu znaleźć zarówno terminy rozpoczęcia, jak i zakończenia prac. Warto zwrócić uwagę na zapisy typu: „wykonawca zastrzega sobie możliwość przesunięcia deklarowanego terminu oddania dzieła”, bo taki „asekuracyjna” adnotacja może oznaczać, że dojdzie do sytuacji, że roboty będą się przeciągały w nieskończoność. Jeśli w trakcie robót okaże się, że chcemy zlecić dodatkowe prace, powinny się one znaleźć w aneksie, na którym również powinien widnieć konkretny termin ich zakończenia.

Advertisement

Wynagrodzenie, zaliczki i zapis o karach umownych: w przypadku różnych rodzajów usług wykończeniowych, ceny mogą być podane za metr prac (np. w położeniu płytek), kwota może być ryczałtowa albo też stosowne opłaty będą obejmować kolejne etapy prac. Jeśli dotyczy nas ten ostatni przypadek, zadbajmy, by umowa zawierała też harmonogram, z datami i cenami odnośnie etapów.

Zakup i jakość materiałów budowlanych: często bywa też, że do wykończenia osobiście kupujemy jedynie „duże” elementy: płytki łazienkowe, podłogi czy kabinę prysznicową, ale zapominamy o drobnych: np. gniazdkach elektrycznych, fugach, klejach, przewodach. W trakcie rozpoczętych prac i przy goniących nas terminach zazwyczaj zdajemy się na ich wybór i zakup przez fachowców. Jeśli się na to decydujemy i dajemy im w tym zakresie „wolną rękę”, nalegajmy, żeby wszystko spisywane było na bieżąco w kosztorysie, do którego mamy wgląd, by na koniec nie okazało się, że dopłacamy zawyżone sumy za pozornie niewielkie elementy: ceny podobnych produktów w zależności od jakości i producenta, mogą się różnić nawet o kilkaset procent!

Gwarancja: przy pracach remontowych i wykończeniowych standardowo gwarancja jest udzielona na okres 2 lat5 i ten okres reguluje Kodeks cywilny.

– Po pierwsze zadbajmy, by w umowie koniecznie znalazł się zapis o gwarancji, która przysługuje nam w świetle prawa, bo to właśnie ona uchroni nas przed wyłożeniem pieniędzy z własnej kieszeni, gdyby jakaś kosztowna wada ujawniła się już po wykonaniu prac. Po drugie, jeśli godzimy się na wpłatę zaliczki, żądajmy pokwitowań, a potem rozliczajmy się tylko za w pełni wykonane prace, nigdy wcześniej. Takie kroki pozwolą nam zachować kontrolę nad finansami przez cały okres trwania prac. A gdy już zainwestowaliśmy pieniądze w wykończenie, a ekipa ciągle opóźnia ukończenie zamówionej usługi, także nie jesteśmy bezbronni. Przy dobrze spisanej umowie, możemy także domagać się odszkodowania6. Co prawda, wyegzekwowanie go najczęściej nie jest natychmiastowe, ale w momencie, gdy już zdążyliśmy „zamrozić” sporą kwotę z naszych bieżących środków w kosztach kupionych materiałów i w zapłaconych zaliczkach, uzyskane odszkodowanie może pomóc podratować nasz budżet w razie nastąpienia zadłużenia – mówi Patrycja Karolczak, ekspert Intrum.

Projekty wnętrz na zamówienie mogą okazać się… skarbonką bez dna

Advertisement

Podążając z trendami, coraz więcej osób rozważa również wynajęcie projektanta wnętrz, co nie dziwi. Bez wątpienia, przyspiesza to całą sprawę i pozwala wykorzystać cały potencjał lokalu i sprawić, by pomieszczenia były jak najbardziej wygodne w użytkowaniu i dostosowane do indywidualnych potrzeb. Ale i w tym wypadku trzeba do sprawy podjeść ze szczególną troską o nasze finanse. Tak, jak w przypadku każdego innego fachowca, należy zadbać o umowę.

Szczególną uwagę w tym wypadku powinniśmy zwrócić na dopuszczalną ilość korekt projektu: w umowie powinna się znaleźć informacja, ile takich zmian i kiedy możemy je wprowadzić w ramach spisanych ustaleń i płaconej kwoty. Doprecyzujmy też z architektem, co jest poprawką, a co już zmianą, która na tyle ingeruje w projekt, że będzie się wiązała z koniecznością dopłaty. Sprawdźmy też, czy w umowie jest punkt dotyczący ubezpieczenia od błędów projektowych. W przypadku mniejszych biur czy jednoosobowych działalności ciągle jest to jeszcze rzadkością. Takie ubezpieczenie daje nam gwarancję, że koszty finansowe ewentualnych błędów pokryje projektant, ale oczywiście takie ubezpieczenie podnosi cenę usługi. Ale elementem, który obecnie może szczególnie drastycznie podnieść koszty są materiały, a konkretnie problemy z ich dostępnością, które w ostatnich miesiącach są coraz bardziej odczuwalne. Jeśli architekt uwzględni w projekcie materiały np. z kolekcji limitowanych, końcówek kolekcji lub te
z „wyższej półki”, może się okazać, że zaplanowanych w projekcie elementów i materiałów nigdzie nie można dostać lub mają zaskakująco wysokie ceny. Dlatego przy akceptacji końcowej wersji wizualizacji żądajmy również pełnej specyfikacji materiałowej. Często można też ustalić z architektem, że otrzymamy w komplecie listę sklepów, w których dostaniemy interesujące nas materiały. Architekt może również dla nas przygotować rysunki techniczne i wskazówki dla wykonawców. Dzięki temu unikniemy sytuacji, że z powodu braków w materiałach projekt będzie trzeba wykonać od nowa i… od nowa za niego zapłacić.

Wysoka cena… odpadów remontowych

Jeśli już szczęśliwie udało nam się przeprowadzić prace wykończeniowe albo wręcz przeciwnie – cały proces się jednak przedłuża, to musimy zwrócić szczególną uwagę na kwestię śmieci powstałych w wyniku remontu. Zarówno zbyt długie składowanie, jak też nieodpowiednia utylizacja, również mogą być przyczyną nieplanowanych wydatków.

Advertisement

Takie rzeczy jak np. gruz budowlany, elementy instalacji elektrycznych czy sanitarnych nie mogą być wyrzucone do zwykłego kosza. Zgodnie z prawem, możemy pozbyć się ich na dwa sposoby: albo samodzielnie zawieźć do tzw. PSZOK-a (punktu selektywnej zbiórki odpadów komunalnych) albo też wynająć kontener lub tzw. big bag, czyli dużą przemysłową torbę, a potem zlecić przewiezienie odpadów ekipie, która wykańcza nasze mieszkanie lub jeszcze innej, specjalizującej się w gospodarce odpadami budowlanymi. Bądźmy czujni, jeśli chodzi o wybór firmy, sprawdzajmy opinie, bo niestety zdarzają się nieuczciwi „fachowcy”, którzy zamiast zutylizować śmieci legalnie, podrzucają je np. w lasach. To poważne wykroczenie, które może skończyć się karą nie tylko dla naciągacza, ale i w niektórych sytuacjach i dla „klienta”, który mu to zlecił, a grzywny nie są małe, bo mogą sięgać nawet 5000 zł!  Zdarza się też, że właściciele mieszkań w blokach składują śmieci np. na trawnikach albo też na własnych miejscach parkingowych. I tu uwaga: i jedni, i drudzy łamią prawo! Bo choć mogłoby się wydawać, że w drugiej sytuacji, skoro miejsce parkingowe to teren prywatny, (bo wykupiony przez mieszkańca), to nadal jednak podlega on administracji osiedla/ wspólnocie mieszkaniowej, a więc jest miejscem publicznym. Jeśli składowane przez nas odpady będą zalegać zbyt długo, będą utrudniać ruch albo zagrażać bezpieczeństwu, np. bawiących się w pobliżu dzieci czy przejeżdżających samochodów, możemy zostać ukarani grzywną w wysokości 500 zł, zgodnie z Kodeksem wykroczeń8. Taką samą karą grozi także wyrzucenie pojemnika po farbach czy lakierach do zwykłych koszy komunalnych. Oprócz tego, jeśli np. wyrzucone przez nas odpady remontowe podczas opróżniania komunalnych kontenerów uszkodzą śmieciarkę – co dotyczy np. płytek czy elementów armatury – jej właściciel ma prawo dochodzić od nas kosztów naprawy pojazdu.

– Jeśli zostaniemy ukarani mandatem karnym przez policję lub straż miejską albo też karę nałoży na nas administracja osiedla, to nawet, jeśli wyjściowo jest to niewielka kwota, w dłuższej perspektywie możemy się nabawić poważnych kłopotów finansowych. Jeśli zignorujemy karę, to brak zapłaty w terminie będzie skutkował naliczaniem odsetek, a przeciwko nam może zostać wszczęte formalne postępowanie egzekucyjne. Wtedy zaległość, której nie zapłaciliśmy dobrowolnie, na pewno zostanie ściągnięta przymusowo wraz z odsetkami i wszelkimi powstałymi w toku kosztami postępowania – mówi Patrycja Karolczak, ekspert Intrum.

Wykończenie mieszkania to często proces czasochłonny i wymagający planowania finansów w dłuższej perspektywie. Im jednak więcej z powyższych czynników weźmiemy pod uwagę przed jego rozpoczęciem, tym większa szansa, że po drodze zaskoczą nas koszty, których nie wliczyliśmy w nasz plan.

Advertisement
Continue Reading
Advertisement
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Biznes

20 lat Polski w UE: świętowanie sukcesów i fundamentalne pytania o przyszłość

Published

on

By

fot. PAP

1 maja 2024 roku mija 20 lat od przystąpienia Polski do Unii Europejskiej – przełomowego momentu w historii zarówno naszego kraju, jak i całej Wspólnoty. To doskonały moment na dokonanie bilansu członkostwa oraz zdefiniowanie wyzwań stojących przed „europejską rodziną” w najbliższych latach, czego podjęli się uczestnicy jubileuszowej konferencji zorganizowanej przez Polską Agencję Prasową.

Konferencja „20 lat Polski w Unii Europejskiej” zgromadziła w warszawskiej siedzibie PAP wielu znamienitych gości ze świata polityki, dyplomacji, nauki, biznesu i środowiska samorządowego – wśród nich współautorów sukcesu integracji naszego kraju ze Wspólnotą.

Advertisement

Dzisiejsze spotkanie nawiązuje oczywiście do historii i cieszymy się, mogąc gościć tych, którzy przez dekady, krok po kroku, wprowadzali Polskę do unijnych struktur. Jednak jeszcze bardziej interesuje nas teraźniejszość i przyszłość oraz odpowiedzi na fundamentalne pytania dotyczące przyszłości całej UE oraz pozycji Polski w tej Wspólnocie” – powiedział Marek Błoński, szef Polskiej Agencji Prasowej, w przemówieniu otwierającym konferencję.

Bilans dwudziestolecia Polski w UE jest bezdyskusyjnie dodatni, a świętowaniu rocznicy towarzyszy poczucie, że stanowiło ono dla rozwoju naszego kraju najlepszy okres w jego historii. Potwierdzają to dane statystyczne: udało się nam zmniejszyć dystans względem średniego poziomu rozwoju krajów unijnych z 51,5 proc. PKB per capita w 2004 roku do 80 proc. obecnie. Do Polski z samej polityki spójności trafiły środki o wartości przeszło 161 mld euro, które wspierały inwestycje transportowe, energetyczne, w ochronę środowiska, innowacyjność i rozwój przedsiębiorstw czy wreszcie całą sferę społeczną.

Od 2004 roku zarówno Polska, jak i Europa przeszły istotne przemiany, które doprowadziły nas do wykorzystania tego, co najlepsze ze wszystkich państw członkowskich. Dziś Polska stanowi mocny filar Europy, a polscy obywatele należą do osób najbardziej wspierających UE” – powiedziała w przesłaniu skierowanym do uczestników konferencji Roberta Metsola, przewodnicząca Parlamentu Europejskiego.

Jednak obecność w strukturach europejskich oznacza dla krajów członkowskich Wspólnoty znacznie więcej niż tylko potężne dotacje i korzyści płynące z otwarcia granic czy dostępu do jednolitego rynku. Nie bez powodu wejście do UE jest obecnie marzeniem wielu kolejnych społeczeństw, chociażby ukraińskiego, definiujących je jako „żelazną gwarancję bezpieczeństwa” dla swej suwerenności i niepodległości. Wspominał o tym Aleksander Kwaśniewski, prezydent RP w latach 1995-2005, podczas którego kadencji Polacy wpierw poparli integrację w ogólnokrajowym referendum, a następnie świętowali oficjalnie dołączenie do UE.

Advertisement

Obecność w UE to przede wszystkim szansa na utrzymanie niezależności wobec państw trzecich, takich jak Chiny czy Rosja. Polska może dziś, ze swoim potencjałem, proeuropejskim rządem oraz euroentuzjastycznym społeczeństwem, faktycznie współkształtować główne kierunki rozwoju i reform całej Unii. Wspólnota musi się dostosować do dynamicznie zmieniającego się świata i w kilku fundamentalnych kwestiach, takich jak klimat, bezpieczeństwo czy zdrowie, pogłębiać integrację oraz przemawiać jednym głosem” – zauważył prezydent Kwaśniewski.

Główna część konferencji podzielona była na trzy panele, dotyczące kolejno: geopolityki, kwestii gospodarczych oraz samorządu, czyli wpływu członkostwa na rozwój tzw. Polski lokalnej. W pierwszym z nich, prowadzonym przez Wojciecha Tumidalskiego, redaktora naczelnego PAP, uczestniczyli minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, prof. Jerzy Buzek oraz wiceminister Marek Prawda.

Minister funduszy i polityki regionalnej przypomniała, że świętowanie 20-lecia Polski w UE nie może stanowić przysłowiowego „osiadania na laurach”. Pomimo olbrzymich sukcesów, nasz kraj ma wciąż wiele do nadrobienia, chcąc osiągnąć poziom rozwoju i zamożności najbogatszych krajów UE.

Polska mierzy się z jednymi z największych w Europie różnic rozwojowych pomiędzy poszczególnymi regionami, zwłaszcza metropoliami a tzw. prowincją, które koniecznie musimy niwelować. Mamy również wiele do zrobienia także w innych obszarach, jak innowacyjność czy transformacja energetyczna, stanowiąca warunek dla utrzymania konkurencyjności polskiej gospodarki” – podkreślała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz.

Advertisement

Prof. Jerzy Buzek, premier RP w latach 1997-2001, wskazywał na potrzebę stałego budowania świadomości społeczeństwa co do korzyści wynikających z członkostwa Polski w UE. Wśród młodszego pokolenia, niepamiętającego czasów sprzed akcesji do Wspólnoty, populistyczne hasła wzywające do tzw. polexitu mogą bowiem padać na podatny grunt. Zaznaczył, że w związku z tym liczy na wysoką frekwencję w zbliżających się wyborach do Parlamentu Europejskiego, legitymizującą nasze zaangażowanie w losy UE.

UE jest dzisiaj odpowiedzią na wielkie zagrożenia dla Europejczyków, a polska prezydencja w 2025 roku zdeterminuje działania Unii na następne lata. Dlatego ważne jest, by klasa polityczna i całe społeczeństwo solidnie się do tego zadania przygotowali” – ocenił prof. Jerzy Buzek.

Podobną refleksją podzielił się Marek Prawda, wiceminister spraw zagranicznych, przypominając jednocześnie, że Polacy są obecnie jednym z najbardziej euroentuzjastycznych społeczeństw w UE, opowiadającym się również za dalszym rozszerzaniem Wspólnoty m.in. na wschód.

Dostrzegam jednak zagrożenie wiążące się z próbami zniechęcenia Polaków do Wspólnoty prowadzonej przez niektóre środowiska. To bardzo ryzykowna gra, bo podobne, niestworzone teorie i mity stały u podstaw ostatecznego opuszczenia Wspólnoty przez Wielką Brytanię – z olbrzymią zresztą szkodą dla tego państwa” – zaznaczył Marek Prawda, wiceminister spraw zagranicznych.

Advertisement

W kolejnych panelach udział wzięli m.in. prof. Leszek Balcerowicz, b. premier Jan Krzysztof Bielecki, wiceminister finansów Jurand Drop i wiceminister funduszy Jacek Protas, b. minister funduszy i polityki regionalnej Małgorzata Jarosińska-Jedynak, a także przedstawiciele świata nauki (prof. Piotr Wachowiak, rektor Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, prof. Monika Stanny z Polskiej Akademii Nauk) oraz samorządu (Andrzej Porawski, dyrektor Biura Związku Miast Polskich). Dyskutowali oni o ekonomicznych, społecznych i infrastrukturalnych osiągnięciach minionych dwudziestu lat, jak i wyzwaniach stojących przed Polską i UE w kolejnych dekadach.

Członkostwo w UE nie zwalnia nas z obowiązku prowadzenia rozsądnej, przemyślanej polityki krajowej, również w obszarze gospodarki. Przykład Grecji pokazuje, że obecność we Wspólnocie może nie wystarczyć, by uchronić nas przed negatywnymi konsekwencjami błędnych decyzji” – zaznaczył prof. Leszek Balcerowicz.

Konferencji„20 lat Polski w Unii Europejskiej” towarzyszyła prezentacja raportu przygotowanego przez PAP we współpracy z wybitnymi naukowcami, stanowiącym bilans naszego członkostwa w strukturach unijnych. Gospodarka, społeczeństwo, polska wieś, rolnictwo, środowisko, samorządy, edukacja, zdrowie, transport i wyzwania – to tematy opracowań przygotowanych przez zaproszonych autorów.

Dzięki tej publikacji nasi czytelnicy, zarówno polscy, jak i zagraniczni, poszerzą swą wiedzę o Unii Europejskiej, wiążących ją traktatach, dyrektywach i innych aktach prawnych. Dowiedzą się również o doniosłych wydarzeniach i aktywnościach najważniejszych osób i instytucji Wspólnoty, a także działaniach na rzecz poprawy życia w państwach Unii” – napisał we wstępie do raportu Wojciech Tumidalski, redaktor naczelny PAP.

Advertisement

Podczas wydarzenia poznaliśmy również laureatów konkursu „Inwestycja z perspektywą” 2024 organizowanego przez Serwis Samorządowy PAP. W konkursie internauci wybrali najlepszą samorządową inwestycję współfinansowaną z Funduszy Europejskich. Zwycięzcą zostało miasto Kalety, na podium znalazły się także gmina Sobienie Jeziory oraz miasto Puck.

Konkurs, raport oraz cała konferencja to elementy projektu „20 lat w UE. Parlament Europejski, a życie Polaków”, na który Polska Agencja Prasowa pozyskała dofinansowanie z Parlamentu Europejskiego.

Źródło informacji: PAP MediaRoom

Advertisement
Continue Reading

Biznes

Rusza piąta edycja Festiwalu Wolontaryjnego EY GDS Polska. Pracownicy zasadzą 4000 drzew

Published

on

By

fot. EY GDS Polska

Sadzenie 4000 drzew, przygotowanie ekoogrodów dla szkół, sprzątanie miasta i przerabianie koszulek na zabawki dla psów ratowniczych. Już 17 kwietnia rusza flagowy projekt CSR w EY GDS – piąta edycja Festiwalu Wolontaryjnego. To jedna z wielu lokalnych inicjatyw, dzięki którym EY chce poprawić życie 1 mld osób na całym świecie.

EY GDS to globalna sieć centrów kompetencyjnych, która dostarcza usługi dla EY na całym świecie. Organizacja angażuje się w różnorodne inicjatywy z zakresu zrównoważonego rozwoju, w tym organizuje dwa razy do roku Festiwal Wolontaryjny, którego celem jest poprawa jakości życia oraz środowiska, w którym funkcjonuje.

Cel? Pozytywny wpływ na 1 mld osób

Advertisement

Festiwal Wolontaryjny jest częścią globalnego celu EY, który chce pozytywnie wpłynąć na życie 1 miliarda ludzi do 2030 roku. Pracownicy EY GDS mogą dwa razy w roku skorzystać z dwudniowego urlopu wolontaryjnego i zaangażować się w inicjatywy na rzecz społeczeństwa i ochrony środowiska. Festiwal odbywa się we wszystkich dziewięciu oddziałach EY GDS na całym świecie, w tym w Polsce, Hiszpanii, na Węgrzech, w Wielkiej Brytanii, na Sri Lance, Filipinach, w Argentynie, Meksyku oraz Indiach.

Piąta edycja rozpocznie się już 17 kwietnia 2024 roku i potrwa do końca miesiąca. Tematem przewodnim jest ekologia i wsparcie środowiska. EY GDS Polska szacuje, że zaangażuje aż 300 pracowników, którzy przez kilkanaście dni połączą swoje siły dla lokalnej społeczności.

Ekoogrody dla szkół i zrównoważony transport

Na potrzeby piątej edycji organizacja EY GDS Polska nawiązała współpracę z Klubem Gaja – polską organizacją ekologiczną, która angażuje się w realne działania na rzecz środowiska naturalnego oraz poszanowania praw zwierzą. Wspólnie stworzą ekoogrody dla lokalnych szkół, dzięki którym chcą zaszczepić w młodych ludziach świadomość ekologiczną i odpowiedzialność za otoczenie.

Advertisement

Jednocześnie Festiwal Wolontaryjny podniesie świadomość na temat zmian klimatycznych i zrównoważonego rozwoju. Wolontariusze EY GDS Polska razem z Wrocławskim Stowarzyszeniem Rowerowym zorganizują interaktywną sesję online na temat różnych aspektów jazdy na rowerze: od przepisów drogowych po rolę jednośladów w osiąganiu neutralności klimatycznej. Następnie uczestnicy wezmą udział w wyzwaniu i podzielą się wrażeniami – na jeden dzień zamienią samochody i motocykle na rowery.

Przerabianie starych koszulek na zabawki dla psów ratowniczych

Dodatkowo, organizacja współpracuje z NGO Goodera w projekcie upcyklingu – wolontariusze wezmą udział w warsztatach, podczas których przekształcą stare koszulki w zabawki dla psów ratowniczych. Ten satysfakcjonujący projekt DIY nie tylko dostarcza rozrywki i stymulacji dla psów ratowniczych, ale także promuje zrównoważony rozwój poprzez ponowne wykorzystanie materiałów, które w innym przypadku trafiłyby do śmieci.

Sadzenie drzew i sprzątanie miasta

Advertisement

Elementem Festiwalu Wolontaryjnego będą działania poprawiające jakość powietrza i estetykę miejskiego krajobrazu. Dlatego uczestnicy posprzątają miasto oraz posadzą aż 4000 drzew na wrocławskich Osobowicach.

Tylko w 2023 roku w akcji sadzenia drzew wzięło udział 150 wolontariuszy EY GDS Polska z Wrocławia i Warszawy. Inicjatywy zostały przeprowadzone we współpracy ze Stowarzyszeniem Ekologicznym Klub Gaja, Fundacją Las Na Zawsze oraz z Dotlenieni.org. Za to niezwykłe osiągnięcie organizacja została uhonorowana Global Green Business Award – nagrodą przyznawaną firmom przyczyniającym się do posadzenia minimum 1 tysiąca drzew rocznie. EY GDS Polska przekroczyła ten wymóg prawie dziesięciokrotnie.

Zaangażowanie pracowników EY GDS Polska

Tylko w dwóch poprzednich edycjach Festiwalu Wolontaryjnego udział wzięło ponad 650 osób, trafiając ze swoją pomocą do ponad 4000 beneficjentów.

Advertisement

Jestem niesamowicie dumny z naszych wolontariuszy, którzy swoim zaangażowaniem i poświęceniem czynią Festiwal Wolontaryjny EY GDS niezapomnianym za każdym razem. To dzięki Nim możemy tworzyć pozytywny wpływ na społeczność i inspirować innych do działania dla wspólnego dobra” – mówi Dominik Woźniak, szef EY GDS Polska.

Zaangażowanie EY GDS nie kończy się tylko na wydarzeniach wolontaryjnych. Organizacja wspiera różnorodne inicjatywy społeczne i edukacyjne, angażując się w projekty mające na celu rozwój lokalnych społeczności i edukację młodzieży. Dzięki temu EY GDS nie tylko buduje pozytywny wizerunek jako odpowiedzialny pracodawca, ale również aktywnie przyczynia się do poprawy jakości życia wielu ludzi.

EY Global Delivery Services (GDS)

EY Global Delivery Services (GDS) świadczy usługi dla EY na całym świecie. Jest to stale rozwijająca się, zintegrowana sieć centrów, która zapewnia innowacyjne, skalowalne i dostosowane do indywidualnych potrzeb usługi biznesowe dla firm członkowskich EY.

Advertisement

EY GDS świadczy usługi w wielu obszarach, a różnorodność projektów i zaplecza tworzy dynamiczne, wielokulturowe i integracyjne środowisko pracy, w którym „talent, energia i innowacyjność” to trzy podstawowe wartości pracowników.

Biura EY GDS w Polsce znajdują się we Wrocławiu i w Warszawie. Współpracują z dziewięcioma krajami – Argentyną, Meksykiem, Chinami, Indiami, Filipinami, Sri Lanką, Węgrami, Hiszpanią i Wielką Brytanią – oraz z zespołami ze wszystkich linii usług EY, regionów geograficznych i sektorów, odgrywającymi istotną rolę w realizacji strategii rozwoju EY.

Źródło informacji: EY GDS Polska

Advertisement
Continue Reading

Advertisement
Advertisement