Zdrowie
Seniorzy powinni zaszczepić się czwartą dawką jak najszybciej, bo przed nami szczyt letniej fali
Published
1 rok agoon
By
admin
Najlepiej, aby seniorzy i osoby z obniżoną odpornością zaszczepiły się jak najszybciej, ponieważ szczyt letniej fali koronawirusa ma mieć miejsce w połowie sierpnia. Chodzi o to, aby jeszcze zdążyły zbudować odporność – powiedziała PAP wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
Ekspertka z Katedry Wirusologii i Immunologii UMCS w Lublinie odniosła się do decyzji ministerstwa zdrowia o dopuszczeniu czwartej dawki szczepienia przeciw COVID-19 dla osób od 60. do 79. r. życia i dodatkowego szczepienie dla osób z upośledzoną odpornością, które ukończyły 12 lat.
-To jest dobry krok, bo podąża za rekomendacjami Europejskiej Agencji Leków z 11 lipca, która zdecydowanie polecała drugą dawkę przypominającą szczepionki dla osób 60+. W zasadzie jest to najwyższa pora na danie takiej możliwości dla osób starszych. Najlepiej, aby seniorzy i osoby z obniżoną odpornością zaszczepiły się jak najszybciej, ponieważ według danych, na których opiera się rząd, szczyt letniej fali koronawirusa ma mieć miejsce w połowie sierpnia. Chodzi o to, aby osoby, które teraz się zaszczepią jeszcze zdążyły zbudować odporność – wyjaśniła ekspertka.
Jej zdaniem, nie ma co zwlekać i czekać na zaktualizowaną wersję szczepionki przeciwko COVID-19, bo obecnie dostępne szczepionki w 80 proc. chronią przed ciężkim przebiegiem choroby. “Nawet w przypadku mutacji BA.5 są one dość skuteczne. Dlatego, rekomendowałabym osobom 60+ zaszczepienie się teraz, a nie czekanie do września na najnowsze szczepionki, bo nie wiemy, czy faktycznie będą one wtedy dostępne, a szczyt letniej fali przed nami. Skoro pojawiała się możliwość skorzystania z czwartej dawki, to moim zdaniem, należy teraz ją przyjąć” – oceniła wirusolog.
Dodała, że w Czechach możliwe jest już szczepienie czwartą dawką wszystkich uprawnionych mieszkańców, bez podziału na grupy wiekowe. Zapytana, czy działania polskiego rządu również powinny zmierzać w tym kierunku, odpowiedziała, że jest sporo osób poniżej 60. roku życia z chorobami towarzyszącymi. “Są też młodsze osoby, które poprzednią dawkę wzięły pół roku temu, a więc nie są już tak mocno chronione przed zakażeniem objawowym” – podkreśliła.
Wirusolog zwróciła uwagę, że rozważyć należałoby także możliwość szczepienia czwartą dawką np. pracowników ochrony zdrowia czy kobiet w ciąży.
Nawiązała również do wypowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego o tym, że żadne z 12 państw, których sytuacje epidemiczną analizuje MZ, nie wprowadziło dodatkowych restrykcji czy obostrzeń w ramach walki z covidem. “Na przykład w środkach masowej komunikacji w Portugalii, maseczki są obowiązkowe. Według mnie, zasłanianie ust i nosa nie jest jakimś specjalnym obostrzeniem, a wyrazem ochrony i profilaktyki. Moim zdaniem, w obliczu rosnących zakażeń, rząd powinien jasno powiedzieć, że rekomenduje wszystkim osobom znajdującym się w przestrzeni zamkniętej, czy w środkach komunikacji miejskiej, noszenie maseczek” – wyjaśniła prof. Szuster-Ciesielska.(PAP)
Autorka: Gabriela Bogaczyk
gab/ mir/
You may like
-
W przebiegu COVID-19 mogą występować obecnie tzw. mikroudary
-
Gwiazdy rozebrały się, by przypomnieć o samobadaniu piersi!
-
Wirusolog: Nie ma znaczenia, którą wersją nowej szczepionki przeciw COVID-19 się zaszczepimy
-
Niedzielski: dotarła pierwsza partia ponad 450 tys. dawek celowanych szczepionek
-
5271 zakażeń koronawirusem, 28 osób z COVID-19 zmarło
-
Dynamiczny wzrost zachorowań na koronawirusa
Zdrowie
Nagłe Zatrzymanie Krążenia . Jak działać w krytycznej chwili?
Published
2 dni agoon
4 grudnia, 2023By
admin
Szacuje się, że każdego dnia w Polsce aż 90 osób traci życie z powodu nagłego zatrzymania krążenia (NZK). Na temat przyczyn NZK, pierwszej pomocy oraz osób, które są najbardziej narażone na nagłe zatrzymanie krążenia mówi dr hab. Adam Janas, kardiolog z Grupy American Heart of Poland.
Na czym polega nagłe zatrzymanie krążenia?
– Nagłe zatrzymanie krążenia to ustanie lub znaczne upośledzenie mechanicznej czynności serca, co przekłada się na utratę przytomności, najczęściej z zatrzymaniem oddechu oraz brakiem wyczuwalnego pulsu. W przypadku braku podjęcia prawidłowych czynności resuscytacyjnych, nieodwracalne zmiany w mózgu zazwyczaj zaczynają się już po 3 minutach od nagłego zatrzymania krążenia, a śmierć następuje dosłownie kilka minut później – ostrzega dr hab. n. med. Adam Janas.
Nie tylko osoby z problemami sercowo-naczyniowymi są w grupie ryzyka
– Jednym z dominujących powodów NZK są przyczyny kardiologiczne. Do najczęstszych należy: zawał mięśnia sercowego, zatorowość płucna i niewydolność serca. Jednakże NZK może również wystąpić u osób pozornie zdrowych. Do tej grupy zaliczają się sportowcy, ponieważ intensywny wysiłek podczas zawodów, szczególnie w sytuacjach, kiedy motywacja jest wysoka, może spowodować nagłe zatrzymanie krążenia. Warto zaznaczyć, że te zagrożenia nie wystąpiłyby, gdyby osoba unikała sportów o wyjątkowo intensywnym wysiłku. Do grupy ryzyka należą również osoby z nierozpoznanymi chorobami takimi jak: zespoły długiego odcinka QT – mało powszechna choroba serca o podłożu genetycznym, czy wrodzone kardiomiopatie, które związane są z zaburzeniami w budowie mięśnia sercowego oraz jego nieprawidłowym funkcjonowaniem – dodaje Adam Janas, kardiolog.
Objawy nagłego zatrzymania krążenia
– W trakcie nagłego zatrzymania krążenia dochodzi do utraty świadomości i braku reakcji na bodźce, co wynika z przerwania przepływu krwi do mózgu. Dodatkowo występuje brak wyczuwalnego oddechu lub tzw. oddech agonalny (nieregularne próby łapania powietrza), a także brak wyczuwalnej fali tętna na większych naczyniach tętniczych – wyjaśnił.
Poza środowiskiem szpitalnym, nagłe zatrzymanie krążenia (NZK) niesie ze sobą zwiększone ryzyko śmiertelności
– W sytuacji, gdy następuje zatrzymanie krążenia i serce przestaje bić, łatwo wpaść w panikę. Często zdarza się, że nie wiemy, jak skutecznie zareagować, co najczęściej prowadzi do biernej postawy – oczekiwania na przyjazd karetki. Niestety, taka bezczynność może mieć tragiczne konsekwencje dla osoby znajdującej się w stanie zagrożenia życia. Jeśli szybko zareagujemy i wykonamy masaż pośredni serca, szanse na wyzdrowienie pacjenta istotnie się zwiększają – ostrzega kardiolog.
Jak rozpoznać NZK?
– Pierwszym krokiem jest sprawdzenie, czy osoba oddycha. Jak to zrobić? Należy obserwować czy klatka piersiowa unosi się, można także nasłuchiwać oddechu, przytrzymując ucho blisko nosa i ust. Jeśli stwierdzimy, że osoba nie oddycha należy niezwłocznie wezwać profesjonalną pomoc dzwoniąc pod numer alarmowy 112. Należy pamiętać, aby podać dokładną lokalizację zdarzenia, umożliwiając karetce jak najszybsze dotarcie do poszkodowanego – mówi dr hab. Adam Janas.
Podstawowa pomoc ratunkowa – masaż serca
– Po wezwaniu pomocy należy rozpocząć pośredni masaż serca. Wykonujemy go uciskając w 1/3 dolnej części mostka, na głębokość ok 3-4 cm – tylko wtedy jest on skuteczny. Po 30 uciśnięciach należy wykonać dwa wdechy ratunkowe metodą tzw. usta-usta. Pamiętajmy, że aby były one skuteczne musimy unieść żuchwę i zatkać nos poszkodowanego. Wykonujemy dwa wdechy i kontynuujemy masaż serca. W przypadku gdy mamy obawy do wykonywania oddechów metodą tzw. usta-usta, możemy z nich zrezygnować zostając tylko przy masażu serca. Optymalnie czynności resuscytacyjne wykonujemy do czasu przyjazdu karetki lub przywrócenia czynności życiowych u pacjenta – wyjaśnia specjalista.
Ratunek w miejscach publicznych
– W miejscach publicznych, takich jak lotniska czy dworce, często znajdują się automatyczne kardiowertery defibrylatory. To urządzenia, które krok po kroku instruują, jak udzielić pierwszej pomocy w sytuacji NZK, a w razie konieczności mogą automatycznie dostarczyć defibrylację, ratując życie – informuje doktor Janas.
Co możemy zrobić, aby zmniejszyć ryzyko wystąpienia tego śmiertelnego niebezpieczeństwa?
– Kluczową rolę odgrywa profilaktyka. Rzucenie palenia oraz regularne badania kardiologiczne po 40. roku życia są bardzo ważne w ocenie ryzyka sercowo-naczyniowego i wdrożeniu odpowiedniego leczenia – dodał ekspert Grupy American Heart of Poland.
W przypadku nagłego zatrzymania krążenia szybka i odpowiednia reakcja może być decydująca. Znajomość podstawowych kroków ratunkowych oraz dostęp do automatycznych kardiowerterów defibrylatorów w miejscach publicznych mogą znacząco zwiększyć szanse na przeżycie w krytycznej chwili. Profilaktyka zaś stanowi kluczowy aspekt w zapobieganiu nagłego zatrzymania krążenia.
Zdrowie
Postęp w leczeniu cukrzycy jest olbrzymi
Published
2 tygodnie agoon
26 listopada, 2023By
admin
Dzięki systemom pomp insulinowych połączonych z sensorami glikemii, powikłania cukrzycy typu 1 udało się prawie wyeliminować, a pacjent prawie nie musi pamiętać o chorobie. Niedługo mogą pojawić się jeszcze lepsze przyrządy wzbogacone o sztuczną inteligencję. Ogromny postęp dokonał się też w farmakologii, szczególnie w leczeniu cukrzycy typu 2 – mówi dr hab. Katarzyna Cyganek ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
PAP: Jak zmieniło się leczenie cukrzycy w ciągu ostatniej dekady? Skupmy się najpierw na cukrzycy typu 1.
Dr hab. Katarzyna Cyganek: Postęp jest kolosalny, a zawdzięczamy go dwóm wynalazkom – pompom insulinowym i czujnikom monitorującym glikemię. Pompy insulinowe zmieniły terapię cukrzycy typu 1 ok. 20 lat temu, ale dopiero zintegrowanie systemy, składające się z pompy insulinowej i sensora do ciągłego monitorowania glukozy (CGM) stały się hitem. Systemy te stopniowo zyskiwały coraz większy automatyzm działania. Obecnie dostępne systemy automatycznie decydują o podaży insuliny na podstawie pomiaru glikemii dokonanej w czasie rzeczywistym, przez sensor. Dzięki takiej technologii zmniejsza się rola pacjenta w terapii – jego zadaniem jest wprowadzenie do sytemu ważnych informacji, takich jak posiłek, tzn. ilość zjadanych w danym momencie węglowodanów (cukrów), czy aktywność fizyczna: ćwiczenie na siłowni czy bieganie.
PAP: Taki system działa więc prawie jak trzustka.
K.C.: Można powiedzieć, że prawie pełni rolę sztucznej trzustki. Mówimy prawie, bo pełnego automatyzmu jeszcze nie ma. Do niego jednak dążymy. W tym celu prowadzone są m.in. prace nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji, która uczyłaby się przede wszystkim zmian zapotrzebowania na insulinę dla danego chorego, w zależności od jego codziennych czynności. Ponadto, oprócz glikemii, system mógłby zbierać także dodatkowe dane z organizmu pacjenta, takie jak tętno, ciśnienie tętnicze. Już w zegarkach sportowych dostępne są czujniki na przykład sprawdzające aktywność i monitorujące tętno czy wydolność. Proszę wyobrazić sobie sytuację, że chory np. pójdzie na siłownię, a system na podstawie danych GPS zlokalizuje miejsce, przewidzi, że zostanie wykonana aktywność i odpowiednio do danych z czujnika glukozy/tętna zmodyfikuje dawkę insuliny. Kolejna rzecz to miniaturyzacja. Pacjenci chcieliby, aby te systemy były jak najmniejsze i jak najmniej widoczne. Tutaj pojawia się jednak pewna przeszkoda.
PAP: Jaka?
K.C.: Większość sensorów do ciągłego monitorowania glukozy umieszcza się na skórze, natomiast jest już dostępny system o nazwie Eversesne XL, w którym sensor implantuje się podskórnie, dzięki czemu jest niewidoczny. Taki czujnik może samodzielnie pracować przez 180 dni. Jednak z pompą jest ten kłopot, że trzeba uzupełniać w niej zapas insuliny. Nie można więc jej w całości schować wewnątrz organizmu. Miniaturyzacja będzie jednak z pewnością postępować.
PAP: Jak wprowadzenie tych wynalazków wpłynęło na przebieg choroby, ryzyko powikłań czy liczbę zgonów?
K.C.: Już wprowadzenie pomp w latach 90. spowodowało rewolucję. Młodzież, która wtedy rozpoczęła leczenie z pomocą pomp, była w nieporównanie lepszej sytuacji, niż pacjenci leczeni wcześniejszymi metodami. Kiedyś na studiach uczono nas, że po 5 latach choroby trzeba się liczyć z początkowymi powikłaniami, po 10 latach – ze średnio zaawansowanymi, a po 20 latach – z poważnymi, zaawansowanymi, przewlekłymi powikłaniami cukrzycy: retinopatią, nefropatią czy neuropatią sercowo-naczyniową czy przewodu pokarmowego. Teraz praktycznie nie widzimy takich powikłań. Przy odpowiednim leczeniu, po 20 latach pojawiają się czasami początkowe powikłania, które, także w miarę poprawy wyrównania metabolicznego mogą się cofnąć. Lekarze powoli zapominają, że cukrzyca typu 1 wiąże się z ciężkimi komplikacjami.
PAP: Czy w Polsce wiele osób korzysta z tych nowych metod?
K.C.: Już prawie 90 proc. chorych z cukrzycą typu 1, dzieci i młodych dorosłych leczonych jest z pomocą pomp. W Polsce dla dzieci i osób do 26. roku życia oraz ciężarnych z cukrzycą typu 1 dostępna jest refundacja 100 proc. (bezpłatne dla pacjenta) dla pomp insulinowych, zestawów infuzyjnych, zbiorników insulinowych. Dla osób po 26. roku życia refundacja jest częściowa – 30 proc. dla zbiorników i zestawów infuzyjnych, natomiast pompę chory kupuje sam. Podobnie zresztą częściowa refundacja jest związaną z sensorami do ciągłego monitorowania glukozy. Należy także wspomnieć, że wszystkie nowoczesne technologie: pompy insulinowe, systemy CGM czy nawet glukometry, dzięki technologii bluetooth są połączone z odpowiednimi aplikacjami mobilnymi, co z kolei otwiera szerokie możliwości związane z telemedycyną.
PAP: A co farmakologią?
K.C.: Tutaj postęp nie jest aż tak spektakularny, ale też zachodzi. Obecnie jeszcze są niedostępne terapie mogące doprowadzić do wyleczenia z cukrzycy typu 1, jednak możliwe jest wczesne rozpoznanie – dzięki testom genetycznym, cukrzycę typu 1 można już przewidzieć, zanim się pojawi i wprowadzić leki modyfikujące układ immunologiczny. Jednak na obecnym etapie nie są one dostępne powszechnie.
PAP: Bada się też podejście oparte na hodowlach komórkowych – próbuje się przeszczepiać produkujące insulinę komórki trzustki. Wiąże z tym Pani duże nadzieje?
K.C.: Istnieją już dane pochodzące nawet z 10-letnich obserwacji pacjentów, którym wszczepiono komórki beta (odpowiedzialne za produkcję insuliny). Tacy pacjenci nie potrzebują podawania insuliny, komfort ich życia ulega ogromnej poprawie, jednak np. muszą przyjmować leki immunosupresyjne. Na razie są to eksperymentalne terapie.
PAP: Niektóre eksperymenty wydają się niezwykłe. Na przykład zespół ze szwedzkiego Królewskiego Instytutu Technicznego wszczepił komórki beta do oczu myszy, gdzie produkowały insulinę i były chronione przed atakami układu odpornościowego.
K.C.: Trudno mi sobie wyobrazić wszczepianie ludziom komórek do oczu, ale to prawda, że w tych badaniach nieustannie dzieje się coś nowego. Być może z czasem doprowadzi to do terapii komórkowych, które będą powszechne.
PAP: W niektórych ośrodkach prowadzi się też badania nad tzw. hodowlami tkankowymi, w których w laboratorium mają być wytwarzane całe narządy, np. wątroby czy właśnie trzustki.
K.C.: Takie prace, wykorzystujące komórki macierzyste, także znajdują się w fazie eksperymentalnej. Na razie jednak stosuje się przeszczepy klasyczne narządów pobranych od dawców. Wykonuje się je przy niewydolności narządów, nierzadko więcej niż jednego – na przykład przeszczepia się jednocześnie trzustkę i nerkę.
PAP: A co z cukrzycą typu 2? Czy tutaj także można mówić o dużym postępie?
K.C.: Na tym polu postęp nastąpił olbrzymi, przede wszystkim dzięki fali nowych leków.
PAP: Jak one działają?
K.C.: Pierwsza grupa to flozyny, czyli inhibitory kotransportera sodowo-glukozowego. Mechanizm działania tych leków polega na wybiórczym i odwracalnym blokowaniu obecnych w cewkach proksymalnych nerek transporterów sodowo-glukozowych typu 2, co hamuje reabsorpcję glukozy, a to z kolei powoduje nasilony cukromocz i w konsekwencji nasilenie oddawania moczu. To w konsekwencji skutkuje obniżeniem ciśnienia krwi. Działanie w takim mechanizmie powoduje, że poprawiają się wszystkie parametry zdrowia, którym szkodzi cukrzyca typu 2 – ciśnienie krwi, masa ciała, funkcja nerek, stan serca. Dochodzi do poprawy funkcji tych narządów, a nawet, jeśli już wcześniej pojawiły się uszkodzenia (niewydolność), do ich cofnięcia. W badaniach klinicznych udowodniono, że flozyny wydłużają życie. Dlatego stosuje się je też u pacjentów z niewydolnością serca, którzy nie chorują na cukrzycę.
PAP: A inne?
K.C.: Kolejna grupa leków to inkretyny, czyli agoniści receptora dla glukagonopodobnego peptydu 1 (GLP-1). Te analogi GLP-1 działają jak inkretyny – naturalne hormony wydzielane przez układ pokarmowy i wpływają na wydzielanie insuliny, zwiększają wrażliwość na działanie insuliny, hamując apetyt, zwalniają opróżnianie żołądka, wpływają korzystnie na komórki mięśnia serca, nerek, mózgu, naczynia krwionośne. Podobnie jak flozyny, poprawiają także działanie nerek i serca. Mówimy o kardio- nefro- protekcji. Jeszcze silniejsze działanie mają wprowadzone niedawno w USA leki z grupy agonistów dla 2 receptorów, dla: GLP-1 i jednocześnie drugiego hormonu – glukozależnego polipeptydu insulinotropowego (GIP). Leki te nie tylko doskonale obniżają poziom glukozy i poprawiają wyrównanie metaboliczne, ale znacząco redukują masę ciała – średnio o 13 kg, w dużej mierze, co ważne, zmniejszają ilość tkanki tłuszczowej brzusznej i w ten sposób także obwód pasa, obniżają poziom trójglicerydów, ciśnienia tętniczego, a nawet cofają stłuszczenie wątroby. Ich siła działania obniżającego glikemię jest bardzo duża: parametr, jakim się posługujemy przy ocenie wyrównania glikemii – poziom hemoglobiny glikowanej (HbA1c), spada o ok. 2,5 proc., a także często do poziomu typowego dla osób zdrowych. Do tego leki te przyjmuje się w postaci iniekcji tylko 1 raz w tygodniu, więc pacjenci je kochają. W Polsce pierwszy lek z tej grupy – tirzepatide ma trafić na rynek jeszcze w tym roku, choć nie znamy jeszcze ceny. Prawdopodobnie będzie wysoka, ale od czegoś trzeba zacząć.
PAP: To wygląda jak zupełnie nowe podejście do leczenia cukrzycy.
K.C.: Dzięki nowym lekom, zarówno flozynom i ikretynom, zmieniły się już zalecenia odnośnie leczenia tej choroby. Celem stała się redukcja czynników ryzyka sercowo-naczyniowego, w tym redukcja glikemii, masy ciała, ciśnienia tętniczego, lipidów, a także ochrona narządów, a nawet poprawa ich wydolności. W leczeniu cukrzycy nie mówimy więc już tylko o poziomie „cukru”, ale o całym holistycznym podejściu do pacjenta i wydłużeniu mu życia.
PAP: Wygląda więc na to, że medycyna już radzi sobie z cukrzycą…
K.C.: Mamy doskonałe narzędzia, choć trzeba mieć na uwadze, że nowe leki są kosztowne i nie zawsze refundowane. Wiele też zależy od samego pacjenta. Dla każdego leku znajdzie się 20-30 proc. osób, u których jego stosowanie nie przynosi zamierzonych wyników, a to dlatego, że pacjent nie może się np. oprzeć, żeby nie zjeść pączka, kiedy nie powinien. Potrzebna jest współpraca pacjenta z lekarzem.
PAP: Zmiana stylu życia jest więc równie ważna, jak leczenie?
K.C.: Wiemy na przykład, że zredukowanie masy ciała o 15 proc. cofa cukrzycę typu 2. Pacjent zaczyna się zdrowo odżywiać, ruszać, chudnie 20 kg i choroba ustępuje.
PAP: Dlaczego więc jest tylu chorych?
K.C.: Bo zmiana nawyków związanych ze stylem życia, mimo oczywistych korzyści, nie jest łatwa. Nie są rzadkie przypadki, gdy ktoś prosi o nowe leki, bo chce nadal jeść kremówki. A przecież mógłby zamiast całej, zjeść połowę i jeszcze potem pójść na spacer. Nawet pacjenci po operacji bariatrycznej potrafią zmielić ulubionego batonika i zjeść go w postaci papki. Zmotywowanie chorych to więc duże wyzwanie. Tymczasem zdrowe nawyki pomagają nawet w cukrzycy typu 1. Te doskonałe technologie, o których mówiłam poradzą sobie ze swoim zadaniem znacznie lepiej, jeśli ich użytkownik będzie sam dbał o swoje zdrowie i odpowiednio się odżywiał i był aktywny.
Dr hab. Katarzyna Cyganek jest diabetologiem i specjalistą chorób wewnętrznych. W swojej praktyce zajmuje się m.in. nowoczesnymi terapiami cukrzycy, w tym terapią osobistymi pompami insulinowymi czy systemami do ciągłego monitorowania glukozy. Wykonuje zabiegi implantowania długodziałającego sensora Eversense XL. Na co dzień zajmuje się terapią ciężarnych z cukrzycą. Jest adiunktem w Katedrze Chorób Metabolicznych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz pracownikiem Pracowni Zaawansowanych Technologii Diabetologicznych, ekspertem medycznym Komitetu Naukowego dla Narodowego Programu Fundacji WOŚP Leczenia Osobistymi Pompami Insulinowymi Kobiet Ciężarnych z Cukrzycą, członkiem Zarządu Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego oraz Prezesem Fundacji na rzecz postępów w Leczeniu Cukrzycy „Żyć z Cukrzycą”.(PAP)

Mikołajki na Stadionie Powiatowym w Pile

Pijany instruktor jazdy w Pile

Płonęła kamienica w Chodzieży

SodaStream przedstawia Art Marble. Saturator do gazowania wody w limitowanej wersji kolorystycznej
