Zdrowie
Endometrioza wymaga kompleksowego podejścia
Published
2 lata agoon
By
admin
Wieloletnia nieleczona lub źle leczona endometrioza zwiększa ryzyko wystąpienia zaburzeń lękowych i depresyjnych, głównie ze względu na przewlekłe dolegliwości bólowe, ale także problemy z zajściem w ciążę — mówi dr Damian Warzecha, naświetlając sytuację cierpiących na tę chorobę kobiet.
Jak dużo kobiet zmaga się z endometriozą?
Według danych epidemiologicznych, choroba dotyczy od 2 do 15 proc. kobiet w populacji ogólnej. Rzeczywisty odsetek pozostaje jednak niedoszacowany, ponieważ u części chorych endometrioza może mieć przebieg bezobjawowy. Najczęściej wykrywana jest ona u kobiet, które starają się o ciążę. Szacuje się, że może dotyczyć nawet 50 proc. tej grupy pacjentek.
Czy wiadomo, jakie są przyczyny i patomechanizm powstawania endometriozy?
Istnieje wiele teorii, które starają się to wyjaśnić, jednak żadna z nich w sposób definitywny i jednoznaczny nie potwierdza etiologii choroby. Hipoteza transplantacyjna mówi o przeniesieniu złuszczonego endometrium błony śluzowej macicy do jamy otrzewnowej lub w inną lokalizację na skutek wstecznego miesiączkowania czy też jatrogennych działań lekarskich. Teoria indukcyjna zakłada, że niektóre czynniki (np. cytokiny prozapalne, składniki płynu otrzewnowego) mogą prowadzić do przekształcania pierwotnych komórek macierzystych otrzewnej w tkankę endometrialną.
Ostatnio szczególnie popularna jest koncepcja epigenetyczna. Dotyczy ona wpływu pewnych bodźców środowiskowych (np. pestycydów) na programowania genetyczne we wczesnym okresie rozwoju wewnątrzmacicznego lub nawet postnatalnego w pierwszych latach życia dziecka. Istnieją również przypuszczenia, że do występowania endometriozy może predysponować dieta oraz ogólnie pojęty styl życia. Nie wiemy, który z genów jest odpowiedzialny za powstawanie endometriozy, ale istnieją pewne przesłanki, wskazujące, że może być to choroba uwarunkowana również w pewnym zakresie genetycznie. Obserwuje się bowiem zwiększoną częstość rodzinnego występowania endometriozy u bliskich krewnych w linii żeńskiej. Najpewniej rozwój tej choroby jest więc wieloczynnikowy.
Jakie może dawać objawy endometrioza?
Cztery osiowe objawy choroby to: zespół bólowy miednicy mniejszej, bolesne miesiączki, ból podczas współżycia oraz niepłodność. Są one najbardziej charakterystyczne dla przebiegu endometriozy, chociaż oczywiście mogą towarzyszyć również innym schorzeniom, dlatego sama ich obecność nie może być podstawą do postawienia rozpoznania. Poza tym, jak wspomniałem, istnieje grupa kobiet, które mogą chorować bezobjawowo, o czym dowiadują się przypadkiem, najczęściej przy okazji zabiegu chirurgicznego, wykonywanego z innych wskazań klinicznych.
Jak przebiega diagnostyka w przypadku podejrzenia endometriozy?
Definitywne potwierdzenie rozpoznania jest możliwe za pomocą laparoskopii. Obecnie jest ona uznawana za złoty standard diagnostyczny. W badaniu ultrasonograficznym lub w badaniu metodą rezonansu magnetycznego widoczne są tylko niektóre zmiany endometrialne. Rezonans magnetyczny z użyciem kontrastu wydaje się mieć większą czułość w tym zakresie, ale i w tym przypadku małe zmiany mogą zostać przeoczone. Warto przy tym podkreślić, że nie u każdej pacjentki istnieje potrzeba operacyjnego potwierdzenia choroby. Zgodnie z rekomendacjami, dopuszcza się bowiem terapię empiryczną, czyli rozpoczęcie leczenia wyłącznie na podstawie zgłaszanych przez pacjentkę dolegliwości sugerujących endometriozę, bez jej ostatecznego potwierdzenia.
Na czym polega leczenie?
Przede wszystkim na terapii hormonalnej, która powoduje niejako wyciszenie ognisk endometriozy, a tym samym zmniejsza nasilenie dolegliwości i spowalnia postęp choroby. Powinna być ona stosowana przewlekle. Wskazane jest również doraźne leczenie objawowe, polegające na odpowiednim dobraniu leków przeciwbólowych, głównie z grupy niesteroidowych leków przeciwzapalnych (NLPZ), takich jak ibuprofen, ketoprofen. Skuteczny w tym zakresie jest także metamizol. Czasami konieczne jest leczenie operacyjne. Dotyczy to m.in. torbieli endometrialnych o średnicy powyżej 4-5 cm.
Czy możliwe jest całkowite wyleczenie endometriozy?
Niestety nie. Z uwagi na to, że nie wiadomo, jaki jest dokładnie patomechanizm powstawania endometriozy, nie jest znane w chwili obecnej jej leczenie przyczynowe. Kiedyś uważano, że po menopauzie, gdy zmniejsza się stymulacja tkanki endometrialnej przez własne hormony płciowe, dochodzi do samowyleczenia. Nie znajduje to potwierdzenia w badaniach. Opisywane są przypadki objawowej endometriozy utrzymującej się po menopauzie, jak i pojedyncze przypadki jej występowania przed menarche.
Jakie są szanse na zajście w ciążę pacjentki z endometriozą i kiedy zaleca się zastosowanie technik wspomaganego rozrodu?
Zaburzenia płodności u pacjentek z endometriozą wahają się od kilku czy kilkunastu procent do nawet 70-80 proc. Jest to skorelowane ze stopniem zaawansowania choroby. Stopień I i II endometriozy zwykle są traktowane jako czynnik idiopatyczny niepłodności. W takim przypadku para może rozpocząć od naturalnych starań o ciążę lub inseminacji. U pacjentek z ciężkimi postaciami endometriozy zwykle są od razu wprowadzane bardziej zaawansowane formy terapii. III i IV stopień endometriozy są wskazaniami do leczenia niepłodności techniką zapłodnienia pozaustrojowego. Nie oznacza to, że chora nie może zajść w ciążę w sposób naturalny, ale prawdopodobieństwo tego jest bardzo małe, w związku z czym u tych pacjentek a priori zaleca się sięgnięcie po metody o większej skuteczności.
Na temat endometriozy krąży wiele mitów. Czy to prawda, że jedną z najskuteczniejszych metod leczenia endometriozy i związanej z nią niepłodności jest… zajście w ciążę?
Są prace, które wskazują, że u pacjentek po przebytej ciąży statystycznie zmniejsza się nasilenie dolegliwości. Dotyczy to jednak tylko tych kobiet, które urodziły dziecko drogami natury. Podobnego zjawiska nie zaobserwowano w grupie pacjentek po cięciu cesarskim. Wynika to prawdopodobnie z korelacji pomiędzy szerokością ujścia kanału szyjki macicy a nasileniem objawów bólowych, co z kolei może mieć związek z łatwiejszym odpływem krwi miesiączkowej. Nie oznacza to jednak, że sama ciąża leczy z endometriozy, chociaż rzeczywiście, może ona na pewien czas spowolnić postęp choroby i wyciszyć objawy.
A czy endometrioza może w jakiś sposób zagrażać utrzymaniu ciąży?
Są prace, które wskazują na zwiększoną częstość występowania pewnych powikłań, takich jak poronienie, poród przedwczesny, łożysko przodujące czy przedwczesne oddzielenie łożyska w grupie kobiet z tym rozpoznaniem.
Jaką rolę w procesie terapeutycznym odgrywa zmiana stylu życia, np. diety, aktywności fizycznej?
Podstawową metodą leczenia endometriozy jest farmakoterapia. Poza tym pacjentkom zaleca się spożywanie produktów z dużą zawartością antyoksydantów, rzucenie palenia oraz regularną aktywność fizyczną. Nie ma jednak twardych, jednoznacznych dowodów, że zalecenia dotyczące diety czy aktywności fizycznej łagodzą przebieg choroby. Sugeruje się natomiast, że pewne składniki diety oraz dymu tytoniowego, tzw. wolne rodniki, mogą mieć wpływ na ryzyko progresji choroby. Poza tym niewątpliwie zdrowy styl życia niesie za sobą wiele korzyści dla ogólnego samopoczucia i kondycji psychofizycznej pacjentki.
Jakie są odległe skutki nieleczonej endometriozy?
Zaniedbania terapeutyczne mogą przede wszystkim skutkować niekontrolowaną progresją choroby, a tym samym nasileniem dolegliwości. Poza tym należy wspomnieć, że wieloletnia nieleczona lub źle leczona endometrioza zwiększa ryzyko wystąpienia zaburzeń lękowych i depresyjnych, głównie ze względu na przewlekłe dolegliwości bólowe, ale także problemy z zajściem w ciążę. Wpływa to negatywnie na jakość życia chorych, dlatego pacjentki z endometriozą powinny być objęte nie tylko opieką ginekologiczną, ale również psychologiczną. W określonych przypadkach zaleca się także konsultację seksuologiczną, poradę fizjoterapeuty czy dietetyka. Podejście interdyscyplinarne niewątpliwie zwiększa skuteczność leczenia i poprawia komfort życia chorych.
Myślę, że w Polsce przydałby się program kompleksowej opieki nad pacjentkami z endometriozą, który zapewniałby holistyczne podejście diagnostyczno-terapeutyczne. Niewiele jest ośrodków dedykowanych tym chorym i stosunkowo mało leków jest refundowanych w tej patologii. Ponadto wiele pacjentek wskazuje na trudności w dostępie do bardziej zaawansowanych metod leczenia operacyjnego choroby.
Katarzyna Matusewicz
pulsmedycyny.pl
You may like

Dzięki systemom pomp insulinowych połączonych z sensorami glikemii, powikłania cukrzycy typu 1 udało się prawie wyeliminować, a pacjent prawie nie musi pamiętać o chorobie. Niedługo mogą pojawić się jeszcze lepsze przyrządy wzbogacone o sztuczną inteligencję. Ogromny postęp dokonał się też w farmakologii, szczególnie w leczeniu cukrzycy typu 2 – mówi dr hab. Katarzyna Cyganek ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
PAP: Jak zmieniło się leczenie cukrzycy w ciągu ostatniej dekady? Skupmy się najpierw na cukrzycy typu 1.
Dr hab. Katarzyna Cyganek: Postęp jest kolosalny, a zawdzięczamy go dwóm wynalazkom – pompom insulinowym i czujnikom monitorującym glikemię. Pompy insulinowe zmieniły terapię cukrzycy typu 1 ok. 20 lat temu, ale dopiero zintegrowanie systemy, składające się z pompy insulinowej i sensora do ciągłego monitorowania glukozy (CGM) stały się hitem. Systemy te stopniowo zyskiwały coraz większy automatyzm działania. Obecnie dostępne systemy automatycznie decydują o podaży insuliny na podstawie pomiaru glikemii dokonanej w czasie rzeczywistym, przez sensor. Dzięki takiej technologii zmniejsza się rola pacjenta w terapii – jego zadaniem jest wprowadzenie do sytemu ważnych informacji, takich jak posiłek, tzn. ilość zjadanych w danym momencie węglowodanów (cukrów), czy aktywność fizyczna: ćwiczenie na siłowni czy bieganie.
PAP: Taki system działa więc prawie jak trzustka.
K.C.: Można powiedzieć, że prawie pełni rolę sztucznej trzustki. Mówimy prawie, bo pełnego automatyzmu jeszcze nie ma. Do niego jednak dążymy. W tym celu prowadzone są m.in. prace nad wykorzystaniem sztucznej inteligencji, która uczyłaby się przede wszystkim zmian zapotrzebowania na insulinę dla danego chorego, w zależności od jego codziennych czynności. Ponadto, oprócz glikemii, system mógłby zbierać także dodatkowe dane z organizmu pacjenta, takie jak tętno, ciśnienie tętnicze. Już w zegarkach sportowych dostępne są czujniki na przykład sprawdzające aktywność i monitorujące tętno czy wydolność. Proszę wyobrazić sobie sytuację, że chory np. pójdzie na siłownię, a system na podstawie danych GPS zlokalizuje miejsce, przewidzi, że zostanie wykonana aktywność i odpowiednio do danych z czujnika glukozy/tętna zmodyfikuje dawkę insuliny. Kolejna rzecz to miniaturyzacja. Pacjenci chcieliby, aby te systemy były jak najmniejsze i jak najmniej widoczne. Tutaj pojawia się jednak pewna przeszkoda.
PAP: Jaka?
K.C.: Większość sensorów do ciągłego monitorowania glukozy umieszcza się na skórze, natomiast jest już dostępny system o nazwie Eversesne XL, w którym sensor implantuje się podskórnie, dzięki czemu jest niewidoczny. Taki czujnik może samodzielnie pracować przez 180 dni. Jednak z pompą jest ten kłopot, że trzeba uzupełniać w niej zapas insuliny. Nie można więc jej w całości schować wewnątrz organizmu. Miniaturyzacja będzie jednak z pewnością postępować.
PAP: Jak wprowadzenie tych wynalazków wpłynęło na przebieg choroby, ryzyko powikłań czy liczbę zgonów?
K.C.: Już wprowadzenie pomp w latach 90. spowodowało rewolucję. Młodzież, która wtedy rozpoczęła leczenie z pomocą pomp, była w nieporównanie lepszej sytuacji, niż pacjenci leczeni wcześniejszymi metodami. Kiedyś na studiach uczono nas, że po 5 latach choroby trzeba się liczyć z początkowymi powikłaniami, po 10 latach – ze średnio zaawansowanymi, a po 20 latach – z poważnymi, zaawansowanymi, przewlekłymi powikłaniami cukrzycy: retinopatią, nefropatią czy neuropatią sercowo-naczyniową czy przewodu pokarmowego. Teraz praktycznie nie widzimy takich powikłań. Przy odpowiednim leczeniu, po 20 latach pojawiają się czasami początkowe powikłania, które, także w miarę poprawy wyrównania metabolicznego mogą się cofnąć. Lekarze powoli zapominają, że cukrzyca typu 1 wiąże się z ciężkimi komplikacjami.
PAP: Czy w Polsce wiele osób korzysta z tych nowych metod?
K.C.: Już prawie 90 proc. chorych z cukrzycą typu 1, dzieci i młodych dorosłych leczonych jest z pomocą pomp. W Polsce dla dzieci i osób do 26. roku życia oraz ciężarnych z cukrzycą typu 1 dostępna jest refundacja 100 proc. (bezpłatne dla pacjenta) dla pomp insulinowych, zestawów infuzyjnych, zbiorników insulinowych. Dla osób po 26. roku życia refundacja jest częściowa – 30 proc. dla zbiorników i zestawów infuzyjnych, natomiast pompę chory kupuje sam. Podobnie zresztą częściowa refundacja jest związaną z sensorami do ciągłego monitorowania glukozy. Należy także wspomnieć, że wszystkie nowoczesne technologie: pompy insulinowe, systemy CGM czy nawet glukometry, dzięki technologii bluetooth są połączone z odpowiednimi aplikacjami mobilnymi, co z kolei otwiera szerokie możliwości związane z telemedycyną.
PAP: A co farmakologią?
K.C.: Tutaj postęp nie jest aż tak spektakularny, ale też zachodzi. Obecnie jeszcze są niedostępne terapie mogące doprowadzić do wyleczenia z cukrzycy typu 1, jednak możliwe jest wczesne rozpoznanie – dzięki testom genetycznym, cukrzycę typu 1 można już przewidzieć, zanim się pojawi i wprowadzić leki modyfikujące układ immunologiczny. Jednak na obecnym etapie nie są one dostępne powszechnie.
PAP: Bada się też podejście oparte na hodowlach komórkowych – próbuje się przeszczepiać produkujące insulinę komórki trzustki. Wiąże z tym Pani duże nadzieje?
K.C.: Istnieją już dane pochodzące nawet z 10-letnich obserwacji pacjentów, którym wszczepiono komórki beta (odpowiedzialne za produkcję insuliny). Tacy pacjenci nie potrzebują podawania insuliny, komfort ich życia ulega ogromnej poprawie, jednak np. muszą przyjmować leki immunosupresyjne. Na razie są to eksperymentalne terapie.
PAP: Niektóre eksperymenty wydają się niezwykłe. Na przykład zespół ze szwedzkiego Królewskiego Instytutu Technicznego wszczepił komórki beta do oczu myszy, gdzie produkowały insulinę i były chronione przed atakami układu odpornościowego.
K.C.: Trudno mi sobie wyobrazić wszczepianie ludziom komórek do oczu, ale to prawda, że w tych badaniach nieustannie dzieje się coś nowego. Być może z czasem doprowadzi to do terapii komórkowych, które będą powszechne.
PAP: W niektórych ośrodkach prowadzi się też badania nad tzw. hodowlami tkankowymi, w których w laboratorium mają być wytwarzane całe narządy, np. wątroby czy właśnie trzustki.
K.C.: Takie prace, wykorzystujące komórki macierzyste, także znajdują się w fazie eksperymentalnej. Na razie jednak stosuje się przeszczepy klasyczne narządów pobranych od dawców. Wykonuje się je przy niewydolności narządów, nierzadko więcej niż jednego – na przykład przeszczepia się jednocześnie trzustkę i nerkę.
PAP: A co z cukrzycą typu 2? Czy tutaj także można mówić o dużym postępie?
K.C.: Na tym polu postęp nastąpił olbrzymi, przede wszystkim dzięki fali nowych leków.
PAP: Jak one działają?
K.C.: Pierwsza grupa to flozyny, czyli inhibitory kotransportera sodowo-glukozowego. Mechanizm działania tych leków polega na wybiórczym i odwracalnym blokowaniu obecnych w cewkach proksymalnych nerek transporterów sodowo-glukozowych typu 2, co hamuje reabsorpcję glukozy, a to z kolei powoduje nasilony cukromocz i w konsekwencji nasilenie oddawania moczu. To w konsekwencji skutkuje obniżeniem ciśnienia krwi. Działanie w takim mechanizmie powoduje, że poprawiają się wszystkie parametry zdrowia, którym szkodzi cukrzyca typu 2 – ciśnienie krwi, masa ciała, funkcja nerek, stan serca. Dochodzi do poprawy funkcji tych narządów, a nawet, jeśli już wcześniej pojawiły się uszkodzenia (niewydolność), do ich cofnięcia. W badaniach klinicznych udowodniono, że flozyny wydłużają życie. Dlatego stosuje się je też u pacjentów z niewydolnością serca, którzy nie chorują na cukrzycę.
PAP: A inne?
K.C.: Kolejna grupa leków to inkretyny, czyli agoniści receptora dla glukagonopodobnego peptydu 1 (GLP-1). Te analogi GLP-1 działają jak inkretyny – naturalne hormony wydzielane przez układ pokarmowy i wpływają na wydzielanie insuliny, zwiększają wrażliwość na działanie insuliny, hamując apetyt, zwalniają opróżnianie żołądka, wpływają korzystnie na komórki mięśnia serca, nerek, mózgu, naczynia krwionośne. Podobnie jak flozyny, poprawiają także działanie nerek i serca. Mówimy o kardio- nefro- protekcji. Jeszcze silniejsze działanie mają wprowadzone niedawno w USA leki z grupy agonistów dla 2 receptorów, dla: GLP-1 i jednocześnie drugiego hormonu – glukozależnego polipeptydu insulinotropowego (GIP). Leki te nie tylko doskonale obniżają poziom glukozy i poprawiają wyrównanie metaboliczne, ale znacząco redukują masę ciała – średnio o 13 kg, w dużej mierze, co ważne, zmniejszają ilość tkanki tłuszczowej brzusznej i w ten sposób także obwód pasa, obniżają poziom trójglicerydów, ciśnienia tętniczego, a nawet cofają stłuszczenie wątroby. Ich siła działania obniżającego glikemię jest bardzo duża: parametr, jakim się posługujemy przy ocenie wyrównania glikemii – poziom hemoglobiny glikowanej (HbA1c), spada o ok. 2,5 proc., a także często do poziomu typowego dla osób zdrowych. Do tego leki te przyjmuje się w postaci iniekcji tylko 1 raz w tygodniu, więc pacjenci je kochają. W Polsce pierwszy lek z tej grupy – tirzepatide ma trafić na rynek jeszcze w tym roku, choć nie znamy jeszcze ceny. Prawdopodobnie będzie wysoka, ale od czegoś trzeba zacząć.
PAP: To wygląda jak zupełnie nowe podejście do leczenia cukrzycy.
K.C.: Dzięki nowym lekom, zarówno flozynom i ikretynom, zmieniły się już zalecenia odnośnie leczenia tej choroby. Celem stała się redukcja czynników ryzyka sercowo-naczyniowego, w tym redukcja glikemii, masy ciała, ciśnienia tętniczego, lipidów, a także ochrona narządów, a nawet poprawa ich wydolności. W leczeniu cukrzycy nie mówimy więc już tylko o poziomie „cukru”, ale o całym holistycznym podejściu do pacjenta i wydłużeniu mu życia.
PAP: Wygląda więc na to, że medycyna już radzi sobie z cukrzycą…
K.C.: Mamy doskonałe narzędzia, choć trzeba mieć na uwadze, że nowe leki są kosztowne i nie zawsze refundowane. Wiele też zależy od samego pacjenta. Dla każdego leku znajdzie się 20-30 proc. osób, u których jego stosowanie nie przynosi zamierzonych wyników, a to dlatego, że pacjent nie może się np. oprzeć, żeby nie zjeść pączka, kiedy nie powinien. Potrzebna jest współpraca pacjenta z lekarzem.
PAP: Zmiana stylu życia jest więc równie ważna, jak leczenie?
K.C.: Wiemy na przykład, że zredukowanie masy ciała o 15 proc. cofa cukrzycę typu 2. Pacjent zaczyna się zdrowo odżywiać, ruszać, chudnie 20 kg i choroba ustępuje.
PAP: Dlaczego więc jest tylu chorych?
K.C.: Bo zmiana nawyków związanych ze stylem życia, mimo oczywistych korzyści, nie jest łatwa. Nie są rzadkie przypadki, gdy ktoś prosi o nowe leki, bo chce nadal jeść kremówki. A przecież mógłby zamiast całej, zjeść połowę i jeszcze potem pójść na spacer. Nawet pacjenci po operacji bariatrycznej potrafią zmielić ulubionego batonika i zjeść go w postaci papki. Zmotywowanie chorych to więc duże wyzwanie. Tymczasem zdrowe nawyki pomagają nawet w cukrzycy typu 1. Te doskonałe technologie, o których mówiłam poradzą sobie ze swoim zadaniem znacznie lepiej, jeśli ich użytkownik będzie sam dbał o swoje zdrowie i odpowiednio się odżywiał i był aktywny.
Dr hab. Katarzyna Cyganek jest diabetologiem i specjalistą chorób wewnętrznych. W swojej praktyce zajmuje się m.in. nowoczesnymi terapiami cukrzycy, w tym terapią osobistymi pompami insulinowymi czy systemami do ciągłego monitorowania glukozy. Wykonuje zabiegi implantowania długodziałającego sensora Eversense XL. Na co dzień zajmuje się terapią ciężarnych z cukrzycą. Jest adiunktem w Katedrze Chorób Metabolicznych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz pracownikiem Pracowni Zaawansowanych Technologii Diabetologicznych, ekspertem medycznym Komitetu Naukowego dla Narodowego Programu Fundacji WOŚP Leczenia Osobistymi Pompami Insulinowymi Kobiet Ciężarnych z Cukrzycą, członkiem Zarządu Polskiego Towarzystwa Diabetologicznego oraz Prezesem Fundacji na rzecz postępów w Leczeniu Cukrzycy „Żyć z Cukrzycą”.(PAP)

Wyjazd do uzdrowiska to dla wielu osób doskonała okazja, aby zadbać o swoje zdrowie, odprężyć się i cieszyć wspaniałym wypoczynkiem. Jednak, gdy termin wyjazdu zbliża się coraz bardziej, stajemy przed dużym wyzwaniem – jak się właściwie spakować, aby mieć ze sobą wszystkie niezbędne rzeczy na trzytygodniowy pobyt? Pamiętajmy, że planując taki wyjazd, warto zadbać o odpowiednie przygotowanie, aby spędzony czas w uzdrowisku był komfortowy i pozbawiony stresu.
Na leczenie uzdrowiskowe decydują się przede wszystkim osoby po leczeniu szpitalnym, dla których celem jest odzyskanie sprawności po chorobie lub wypadku, czy też rekonwalescencja z powodu choroby zawodowej. Dzięki regularnym konsultacjom z lekarzami i opiece doświadczonych fizjoterapeutów oraz pielęgniarek pacjenci szybciej odzyskują dobre samopoczucie i wracają do sprawności fizycznej.
Z leczenia uzdrowiskowego można skorzystać w ramach pobytów finansowanych przez płatnika publicznego lub tzw. “komercyjnych”. Aby móc wyjechać do uzdrowiska w ramach Narodowego Funduszu Zdrowia potrzebne jest skierowanie na taki pobyt. Skierowanie wystawia lekarz, biorąc pod uwagę aktualny stan zdrowia pacjenta, brak przeciwwskazań do leczenia uzdrowiskowego, które mogą mieć wpływ na stan zdrowia pacjenta. Czas pobytu w szpitalu uzdrowiskowym trwa 21 dni i jest bezpłatny – informuje Adam Rybicki, dyrektor medyczny Uzdrowiska Ustroń, Grupa American Heart of Poland.
W celu uzyskania jak najlepszych efektów z pobytu w uzdrowisku i dostosowania zabiegów do naszego stanu zdrowia, należy zabrać ze sobą ostatnie wynik badań oraz karty informacyjne z leczenia szpitalnego. Warto przed wyjazdem zadzwonić do sanatorium, potwierdzić swój przyjazd i zapytać jakie dokumenty zabrać, aby otrzymać optymalną ofertę zabiegów leczniczych. W przypadku pobytów komercyjnych możemy wykupić dodatkowe zabiegi, należy jednak pamiętać, aby skonsultować je wcześniej z lekarzem.
Szeroka oferta zabiegowa uzdrowisk z roku na rok jest coraz bogatsza, dzięki czemu trafia w potrzeby pacjentów w każdym wieku i z różnymi dolegliwościami. Podczas zabiegów w Uzdrowisku Ustroń wykorzystywane są w dużej mierze naturalne surowce, przede wszystkim borowina i solanka. Ta pierwsza pomaga w leczeniu zapalenia stawów i mięśni, w bólach kręgosłupa czy chorobach dermatologicznych. Ciepła kąpiel z borowiny ma również właściwości pielęgnujące – dzięki cennym minerałom odmładza i ujędrnia skórę. Warto również wiedzieć, że na terenach Ustronia od ponad 30 lat wydobywana jest lecznicza solanka ze stężeniem 12.5%. Dzięki temu zaliczana jest do najlepszych w Europie a jej właściwości potwierdza świadectwo wydane Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego PZH. Główne efekty z zabiegów solankowych to zmniejszenie pobudliwości nerwów czuciowych, zwiększenie ukrwienia skóry, zwiększenie odporności czy regeneracja organizmu i lepsze samopoczucie – opisuje dyrektor medyczny Uzdrowiska Ustroń.
Pobyt w Uzdrowisku Ustroń to możliwość skorzystania z wielu metod przywracających zdrowie i sprawność, jak np. regeneracja układu odpornościowego w kriokomorze, balneoterapia zalecana dla osób cierpiących na choroby reumatologiczne czy kardiologiczne, kinezyterapia zwiększająca wydolność organizmu czy fizykoterapia, która wykorzystuje różne rodzaje energii – informuje Adam Rybicki. Uzdrowisko Ustroń to miejsce, w którym nie tylko zregenerujemy nasze siły i zdrowie, ale również nawiążemy nowe znajomości, które mogą przetrwać jeszcze wiele lat po powrocie do domu. Warto zadbać o efektywne spędzenie czasu wolnego, aby po całodziennych kuracjach i zabiegach prozdrowotnych był czas na relaks. Podczas pieszych wędrówek warto odkrywać uroki tras spacerowych, a jeśli jest taka możliwość, to wskazane będą odwiedziny w grotach solnych, gdzie na wygodnych leżakach można spędzić czas przy ciepłym, relaksującym świetle. W okolicach Uzdrowiska Ustroń znajdują się także pijalnie zdrowych wód czy tężnie solankowe, których cenne właściwości mają duży wpływ na nasze zdrowie.
Pobyt w uzdrowisku to duża szansa na poprawę naszego stanu zdrowia, jak również odpoczynek. To często okazja, żeby nauczyć się zdrowych nawyków żywieniowych czy zacząć dbać o aktywność fizyczną. Zatem korzystajmy z możliwości, jakie dają nam Uzdrowisko Ustroń i inne uzdrowiska, usytuowane w pięknych okolicach Polski – dbajmy o nasze zdrowie.

Sąd skazał b. księdza na 8 lat więzienia

Nadchodzi Dzień Podchorążego

Mikro granty – makro wrażenia. Docieramy wszędzie, aktywizujemy od najmłodszych lat, promujemy zdrowie

Weź żelazo na poważnie. Słuchaj swojego ciała
