Connect with us

Ludzie

Potrzebna pomoc dla 19-letniej Julki

Published

on

Julia Jasiorowska z Wysokiej odniosła bardzo poważne obrażenia w wypadku samochodowym na odcinku drogi powiatowej nr 1198P pomiędzy Wiktorówko-Kunowo. Do wypadku doszło 20 maja 2018 roku. Dziewczyna cudem przeżyła, ale potrzebna jest stała, profesjonalna rehabilitacja.

Oto co napisała Mama Julki:

Ze szpitala została wypisana bez świadomości – jej mózg się nie obudził. Moja córka ma wielką wolę walki. Cieszy każdy mały sukces – uścisk ręki, mruganie powiekami, reakcja na to, co do niej mówię. Od wypadku minął rok i 4 miesiące. Przez wiele miesięcy Julcia znajdowała się w Budziku, potem w ZOL w Toruniu. Od marca jest z nami w domu i robimy, co możemy, żeby poprawić jej stan. Jednak kolejne koszty rehabilitacji przerastają nasze możliwości, a Julcia potrzebuje ciągłej opieki i ćwiczeń.

“17-letni mężczyzna kierujący audi prawdopodobnie stracił panowanie nad samochodem i uderzył w przydrożne drzewo. W wyniku zderzenia kierujący oraz 22-letni pasażer siedzący z tyłu z obrażeniami ciała zostali przetransportowani do szpitala w Pile. Siedząca obok kierowcy pasażerka w stanie ciężkim została przetransportowana śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Bydgoszczy”.

Advertisement

Kiedy w gazecie opublikowano te słowa, Julia walczyła o życie. Prędkość tak duża, że z auta zostały tylko pokrzywione fragmenty karoserii. To był moment – chwila trzasku popękanych części auta, rozpruta blacha i dym…

W tym ułamku sekundy los podjął setki decyzji i zdmuchnął młodziutkie życie Julii w otchłań, z której do dzisiaj nie możemy jej wydostać. Mówi się, że nie można umrzeć na próbę. Julia była już po tamtej stronie. Ratownicy ze śmigłowca przecierali oczy ze zdumienia, widząc wrak auta, które niemal oplotło przydrożne drzewo. Tego wypadku nikt nie miał prawa przeżyć… Szczęście w nieszczęściu? Dla dwóch uczestników tak, dla Julii od tamtej chwili nic już nie miało być takie, jak przedtem.

Tak wspomina tamten dzień mama Julii – było ciepło, wieczorem córka pojechała z kolegą nad pobliskie jezioro. Spędzała tak już czas setki razy, więc nie było w tym nic niepokojącego… Tamtego dnia wsiadła do auta, by w drodze powrotnej pokazać koledze drogę do sklepu. Ten błąd kosztował ją bardzo dużo.

Zadzwonił telefon, w słuchawce usłyszałam głos zdenerwowanego kolegi, który powiedział nam, co się stało. Dowiedzieliśmy się, że ratownicy, którym udało się wyciągnąć Julię z wraku, byli pewni, że nie żyje. Pytałam tylko, czy śmigłowiec zabrał ją do Bydgoszczy, czy do Poznania, drogi nie pamiętam.

Advertisement

Na miejscu w szpitalu lekarka powiedział tylko jedno zdanie. ”Jeśli Wasza córka przeżyje operację, będzie to cud…”. Przeżyła.

Karta informacyjna, którą sporządzono w szpitalu, wyglądała koszmarnie. Uszkodzenia żuchwy i twarzoszczęki, obrzęk mózgu, połamane żebra, przebite płuca, obojczyk złamany z przemieszczeniem, uszkodzony kręgosłup, obrażenia wielonarządowe… To tylko kilka pierwszych zdań. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze kilka godzin wcześniej rozmawiałyśmy, a teraz jedna z nas, walczy o życie, nie docierało do mnie to, co się dzieje.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam Julię po operacji, nie mogłam powstrzymać łez. Serce biło mi jak młot. Leżała niemal cała zawinięta w opatrunki. Wokół pracowały maszyny – to one utrzymywały ją wtedy przy życiu, to od lekarzy i techniki zależały kolejne godziny. Nic nie mogłam zrobić, kazali mi czekać w chwili kiedy nie mogłam opanować rozpaczy. Nie wiem, jak przetrwałam tamte chwile…

Nie wydarzył się cud, Julia nie otworzyła oczu i nie powiedziała – mamo. Nie skończyło się na strachu – koszmar trwał. Moją córeczkę wypisano ze szpitala bez świadomości. Leki przestały działać, ale mózg się nie obudził.

Advertisement

Serce krwawiło i krwawi do dziś. Oderwana od walki o jedno dziecko, w każdej chwili mogłam stracić drugie. To nie pierwsza tragedia w naszym życiu. Brat Julii od urodzenia cierpi na dziecięce porażenie mózgowe. Wiele godzin spędziłam w rozpaczy przy jego łóżku, myśląc, że nie da się nic zrobić. Teraz siedziałam koło Julii, która przecież zawsze była oparciem.

Nie mogłam tego pojąć, dlaczego los obchodzi się z nami w sposób tak okrutny i niesprawiedliwy. Ze szpitala trafiliśmy do Budzika, w którym Julia przebywa do dzisiaj. Nie tracę wiary, życie mnie nauczyło, żeby nigdy nie wątpić. Wiele lat walczyłam o sprawność brata Julki, wiem, że dzięki determinacji i rehabilitacji można osiągnąć bardzo dużo.

Nikt nie powie mi prosto w twarz, że nie ma dla mojej córki szans. Wiem, że małymi kroczkami uda mi się ją odzyskać. Do tej pory leżała bez życia na łóżku, a teraz czuję, jak chwyta mnie za rękę, unosi powieki, reaguje na słowa…

Rehabilitacja to długi i mozolny proces, ale przynosi rewelacyjne efekty. Wiem, że za chwilę otworzy oczy, później powie pierwsze słowo, usiądzie. Potrzebuje jedynie czasu i właściwej opieki. Pamiętam, kiedy była malutka, gdy uczyła się wszystkiego od początku. Teraz drugi raz jej życie trafia w moje ręce, a ja nie mogę jej zawieść.

Advertisement

Wpłaty można dokonać na portalu Siępomaga: https://www.siepomaga.pl/julia-jasiorowska

 

Advertisement
Continue Reading
Advertisement
Click to comment

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Ludzie

KGW Dziembowo świętowało piękny jubileusz

Published

on

By

fot. FB/UMiG Kaczory

Panie z KGW Dziembowo w towarzystwie zaprzyjaźnionych organizacji oraz władz samorządowych w sobotni wieczór świętowały piękny jubileusz 60-lecia.

Tę znakomitą ucztę dla ciała i ducha rozpoczęła Przewodnicząca Koła Natalia Perz, która przywitała przybyłych gości oraz przedstawiła rys historyczny koła:
„Koło powstało 15 kwietnia 1964 roku z inicjatywy Pani Izabeli Kaźmierczyk, która jako pierwsza pełniła funkcję przewodniczącej. Następnie funkcje te obejmowały kolejno Danuta Gonia, Krystyna Zdanowska i Renata Dorsz. Jak wynika z zachowanych dokumentów najprawdopodobniej w roku 1996 działalność KGW została zawieszona i przerwa ta trwała 9 lat. 8 marca 2005 roku na spotkaniu z okazji Dnia Kobiet zorganizowanym przez sołtysa Jana Kieruja działalność Koła została wznowiona a na przewodniczącą wybrano Panią Marię Renatę Bąkowską, która pełniła tę funkcję do 12 lipca 2016 roku. Po niej funkcję przewodniczącej Koła przejęła Pani Natalia Perz i pełni ją po dziś dzień. Przez te 60 lat działalności koło prężnie funkcjonowało. W 2021 roku Panie wpisały Koło do Krajowego Rejestru Kół Gospodyń Wiejskich
Nie obyło się bez podziękowań. Najważniejsze podziękowania powędrowały do członkiń, których aktualnie jest w kole 43. Panie dostały pamiątkowy list oraz kubek z logiem koła. Specjalne wyróżnienia trafiły na ręce Pań szczególnie zasłużonych dla koła, które są w Kole od samego powstania, mianowicie do: Pani Anieli Rucińskiej, Pani Teresy Zodrow oraz Pani Barbary Strankowskiej oraz do byłych przewodniczących Pani Danuty Goni oraz do Pani Marii Renaty Bąkowskiej.
Podczas uroczystości Burmistrz Miasta i Gminy Kaczory Brunon Wolski złożył Paniom życzenia. Podkreślił jak przez lata działalności Koło Gospodyń Wiejskich w Dziembowie potrafiło zrzeszać mieszkańców. Na ręce przewodniczącej złożył życzenia i gratulacje, a także pamiątkową statuetkę, list oraz bukiet kwiatów. Nie omieszkał również pominąć byłych przewodniczących Koła, które tak wiele do niego wniosły na przestrzeni tych 60 lat.

Continue Reading

Ludzie

Na dworcu PKP w Pile ustawiono tabliczkę przy figurze Świętej Katarzyny

Published

on

By

W piątek przy figurze Świętej Katarzyny na dworcu PKP w Pile zamontowano tabliczkę informacyjną.

Św. Katarzyna Aleksandryjska to patronka polskich kolejarzy.
Urodziła się ok. 282 roku w Aleksandrii w Egipcie. Była córką króla Kustosa. Według tradycji była bogatą i wykształconą chrześcijanką z Aleksandrii, która przyjęła śluby czystości. Poniosła śmierć męczeńską w wieku 18 lat.
W ikonografii św. Katarzyna przedstawiana jest w koronie królewskiej, z palmą męczeńską w dłoni. Jej atrybutami są: anioł, Dziecię Jezus, nakładające na jej palec pierścień jako oblubienicy, filozofowie, z którymi prowadziła dysputę, gałązka palmowa, koło, na którym była łamana, korona w ręku, krzyż, księga, miecz, piorun.
Purpura jest znakiem godności królewskiej, ale oznacza również krew, przez co symbolizuje męczeństwo. Kolor zielony symbolizuje nadzieję, młodość, sprawiedliwość oraz odrodzenie. To kolor przyrody, kolor życia. Oznacza pełne nadziei pielgrzymowanie do domu Ojca.
Kolejarze obrali ją sobie za Patronkę, uważając, że skoro pod kołem męczeńskim nie zginęła – to uchroni też innych od śmierci pod kołami pociągów. Wizerunek świętej widnieje na wielu kolejarskich sztandarach, na wielu dworcach kolejowych są jej kapliczki. Kult świętej Katarzyny jest wśród braci kolejarskiej bardzo żywy.
– Dziękujemy za pomoc w przygotowaniu instalacji: Panu Arkadiuszowi Zielińskiemu, Panu Szymonowi Gutowi, Panu Dariuszowi Peruckiemu, Panu Filipowi Palczewskiemu – mówi Artur Łazowy ze Stowarzyszenia Effata.
Pomnik Św. Katarzyny znajduje się na pilskim dworcu PKP.

Continue Reading

Advertisement
Advertisement